Początek spotkania był zaskakująco trudny dla Gwardzistów (co zapowiadało zresztą cały mecz), bo Jurand walecznie i bez kompleksów zaczął obejmować prowadzenie (9:8 w 12. minucie).
Po stronie gospodarzy dawała o sobie znać ich największa ostatnio bolączka, czyli gra w obronie. Mało było ruchu na kole, brakowało walki i szczelniejszego stawiania zasłon. I choć z przodu koszalińscy szczypiorniści potrafili się odnaleźć i trafiali do siatki, to przez grę w defensywie nie zdołali objąć kontroli nad wydarzeniami na parkiecie.
Dopiero w 28. minucie Gwardia objęła prowadzenie (17:16) po rzucie przez całe boisko bramkarza Marcina Teterycza, lecz nie udało się go utrzymać do przerwy.
Na drugą połowę podopieczni trenera Piotra Stasiuka wyszli wyjątkowo zmobilizowani, skuteczną grą podwyższając prowadzenie (22:18 w 35. minucie). Najwyraźniej zaskoczony takim obrotem spraw Jurand nie był w stanie na to odpowiedzieć. W pewnym momencie przewaga wzrosła do 7 bramek (28:21 w 45. minucie) i wydawało się, że nic już nie odbierze Gwardzistom zwycięstwa i przełamania po serii czterech porażek.
Nic bardziej mylnego. Rozluźnienie, brak zespołowości i nieskuteczność sprawiły, że Jurand zaczął odrabiać straty i po dramatycznej końcówce okazał się minimalnie lepszy od gospodarzy.
Gwardia Koszalin - Jurand Ciechanów 31:32 (17:17)
Maksym Chłań: Awans przyjdzie jeśli będziemy skoncentrowani
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?