Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Krzesełka w hali widowiskowo - sportowej wciąż bez atestu

Marzena Sutryk [email protected]
– Chcę, by fachowcy sprawdzili, czy te krzesła, które do nas dotarły, faktycznie są z niepalnego tworzywa – mówi Łukasz Bednarek.
– Chcę, by fachowcy sprawdzili, czy te krzesła, które do nas dotarły, faktycznie są z niepalnego tworzywa – mówi Łukasz Bednarek. archiwum
Krzesła, które były w hali widowiskowo-sportowej, nie mogły być użytkowane z uwagi na brak atestów. Kanclerz Politechniki zapewnił nas wczoraj, że sprawa jest załatwiona.

Chodzi o sprawę, którą nagłośniliśmy miesiąc temu. Okazało się bowiem, że wśród wyposażenia hali jest tysiąc krzeseł dla widzów, które nie spełniają wymaganych norm - nie mają atestów świadczących o ich niepalności, których wymagają strażacy. Koszt kupna krzeseł to w sumie 65 tys. złotych. Wyglądało na to, że pieniądze zostały wyrzucone w błoto. Za wyposażenie hali była odpowiedzialna Politechnika Koszalińska, która wspólnie z miastem budowała halę. Dość szybko kanclerz uczelni Artur Wezgraj zreflektował się i przyznał, że nie dopatrzył sprawy. Ale, że w warunkach specyfikacji przetargu była mowa o tym, że krzesła mają być niepalne i mają posiadać stosowne certyfikaty, wyszło na to, że to dostawca mebli musiał wziąć odpowiedzialność na siebie - na jego koszt miało dojść do wymiany.

- Krzesełka w końcu do nas dotarły - potwierdził wczoraj Łukasz Bednarek, dyrektor hali. - Wydarzyło się to jednak w zastanawiających okolicznościach. Najpierw dostawca krzeseł odbierał je z hali po 10 sztuk i zawoził do obiektów Politechniki przy ul. Racławickiej. Tam je demontowano i składano na nowo. Myślałem, że po wymianie to będą całkiem nowe krzesła, a dotarło do mnie, że wymieniono plastikowe elementy. Następnie te krzesła zostały przywiezione do hali. Nie rozumiem, dlaczego demontażu nie można było wykonać na miejscu, w hali. Ponadto do tej pory nie możemy korzystać z tych krzeseł - nie otrzymaliśmy jeszcze niezbędnych dokumentów potwierdzających ich niepalność. Czekam na ten dokument od kanclerza uczelni. A jak tylko go dostanę, to dla spokoju zamierzam sprawdzić "nowe" krzesła. W Szczecinie jest instytut, który przeprowadza testy. Sprawdziłem, to kosztuje ponad tysiąc złotych. Uznałem, że ZOS będzie musiał wydać te pieniądze, abyśmy mieli pewność, że krzesła są w 100 procentach bezpieczne i że dostarczono nam oczekiwane meble.

Kanclerz Politechniki Artur Wezgraj jest przekonany, że z krzesłami jest już wszystko, jak należy. - To prawda, że stelaże krzeseł są te same. To siedziska zostały wymienione na takie, które są niepalne - mówi kanclerz. - Montaż był prowadzony w obiektach przy Racławickiej ze względów organizacyjnych, a także dlatego, aby nie robić bałaganu w hali. Co do certyfikatów na nowe krzesła, to mam je i na dniach zostaną one przekazane do miasta i do ZOS (zarządza halą - dop. aut.).

Dlaczego do hali nie dostarczono kompletnie nowych krzeseł? - Takie były ustalenia, które były efektem trudnych negocjacji z dostawcą - odpowiada kanclerz.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!