Ksiądz Jan Kaczkowski, doktor teologii moralnej, bioetyk, twórca puckiego hospicjum, to człowiek, który uczy innych, chorych, ich rodziny, nawet lekarzy, jak rozmawiać z o umieraniu. Sam walczy ze śmiertelną chorobą - z glejakiem mózgu. Mówi o tym z poczuciem humoru, zawsze szczerze.
- Trzeba przyjmować życie takie, jakim jest. Ja jestem fajterem i będę walczył, dopóki nie padnę na pysk - podkreślił. Przyświeca mu zasada: "Jeśli przestaniesz wstawać w nocy do umierających, to spadaj".
Ksiądz Kaczkowski skorzystał z zaproszenia i odwiedził Hospicjum im. św. Maksymiliana Kolbego w Koszalinie. - Jego słowa, świadectwo, są dla nas szczególnie ważne. Szczególnie dziś, kiedy mamy społeczny problem z kwestią umierania i cierpienia - podkreślił Wojciech Gliński, szef koszalińskiego hospicjum.
- To dla nas również doskonała okazja, by wymienić się naszymi doświadczeniami w prowadzeniu hospicjów - puckiego i koszalińskiego.
Ksiądz Kaczkowski spotkał się z chorymi, była chwila na rozmowy, uścisk dłoni. Ale najważniejsza była walka. - Walczę o to, by ruch hospicyjny był jak najlepszej jakości. Żeby hospicja były możliwie najbardziej "wypasione"! Wolę widzieć "wypasione" hospicja niż "wypasione" kościoły i plebanie - podkreślił i zaapelował, byśmy nie zapominali o cierpiących.
- My mamy dobre chęci, pracownicy hospicjów mają wielkie serca, ale chęciami niewiele zdziałamy. Proszę, pamiętajcie o jednym procencie. Przekażcie go hospicjom w Koszalinie, w Pucku, w całej Polsce - zachęcał. - W hospicjum nie może pachnieć szpitalem, potrzebne są kameralne sale, które zagwarantują chorym intymność. Dlatego pomóżcie koszalińskiej placówce się rozbudować - przekonywał.
W piątkowym Magazynie "Głosu" znajdziesz rozmowę z księdzem Janem Kaczkowskim. Szczerze o śmierci, lęku, oswajaniu z odchodzeniem.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?