O pomoc poprosili nas państwo mieszkający na rogu ulicy Szymanowskiego i Cieślaka w Szczecinku. - Wprowadziliśmy się tu w roku 1975, gdy wybudowaliśmy dom - opowiada pan Wacław. Położenie było takie sobie, bo tuż obok obwodnicy, ale też wtedy ruch samochodowy był znacznie mniejszy. Sęk w tym, że płot posesji naszych Czytelników graniczy z pasem drogowym krajowej "jedenastki".
To skrawek ziemi szeroki na kilka metrów i długi na około 50 metrów, a położony tuż obok ruchliwego chodnika i przystanku autobusowego. Trudno w to uwierzyć, ale przez te kilkadziesiąt lat pan Wacław sam dbał o porządek na tym terenie. Raz, że chciał, aby w pobliżu jego domu i firmy było czysto i schludnie, bo niewielu przecież wie, że to nie jego teren. Dwa, że tak nauczono go w domu, że koło siebie się sprząta.
- Zbierałem śmieci, kosiłem trawę i chaszcze - wspomina. Nikt nigdy mu za to nie zapłacił ani nawet nie podziękował, choć zawsze był to pas drogowy należący do zarządcy drogi. Ich nazwy się zmieniały, zwyczaje nie. Pan Wacław też o żadne gratyfikacje się nie upominał, po prostu robił to co uważał, że robić powinien. A roboty miał sporo: a to ktoś rzucił butelkę na trawę, to jakiś papier, to znowu pasażerowie autobusów zasypywali okolice zużytymi biletami. Nie wspominając już o bujnie pleniącej się zieleni i krzewach, które także znacznie przez te lata się rozrosły.
Teraz już jednak pan Wacław ma swoje lata, dobiega osiemdziesiątki. I najzwyczajniej w świecie nie ma już siły, aby dbać o czystość na - przecież - nie swoim terenie. Od razu też jednak pojawiły się problemy. Bo on sprzątał na bieżąco, a ekipy wynajęte przez drogowców już niekoniecznie robią to tak, jak powinny. - Kilka razy zwracali mi uwagę przechodnie, strażnicy miejscy i sami też z żoną widzimy, że na tym terenie leżą różne śmieci. Rozłożysty głóg tak się rozrósł, że gałęzie leżały na chodniku.
Pan Wacław źle się z tym czuje i już wiosną prosił Straż Miejską, aby wpłynęła na Rejon Dróg Krajowych w Szczecinku. - Wtedy pomogło, od razu przyjechała ekipa sprzątająca - mówi nasz rozmówca. - Potem już bywało różnie.
Pan Wacław wybrał się więc osobiście do zastępczyni komendanta SM, ale widać na niewiele się to zdało, bo poprosił w końcu o pomoc gazetę. - Gdy miałem jeszcze swoją firmę i ustawiłem tam tablicę reklamową, to od razu dostałem pismo, abym ją zdjął albo zostanę obciążony za zajęcie pasa drogowego - mówi gorzko.
Sławomir Zienkiewicz, kierownik szczecineckiego RDK, zarzutami naszych Czytelników jest nieco zdumiony. - Na to miejsce jestem szczególnie "uczulony" i płacimy firmie zewnętrznej, aby sprzątała tam raz w tygodniu - mówi. - Być może uwagi są trochę przesadzone, ale nie znam stanu obecnego więc trudno mi się do tego odnieść. Ale sprawdzę to i jeżeli zarzuty się potwierdzą, to oczywiście zdopinguję firmę do skutecznego działania. Dziękuję za informacje.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?