Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ktoś zatruł wodę w rzece zasilającej hodowlę? Tony karpia do utylizacji! - Ryby w basenie zaczęły się bardzo specyficznie zachowywać

Paweł Palica
Paweł Palica
Ktoś zatruł wodę? Tony karpia do utylizacji!
Ktoś zatruł wodę? Tony karpia do utylizacji! Tomasz Galus
Ponad tonę karpi stracił właściciel gospodarstwa rybnego z okolic Maszewa. Podejrzewa, że ktoś zatruł wodę.

Rybne gospodarstwo Tomasza Golusa i jego partnerki Iwony to niewielka firma, mająca do dyspozycji kompleks stawów hodowlanych i basen magazynowy, który częściowo zasila rzeczka Leśnica. Głównym produktem firmy jest karp, jak wiadomo w okresie przedświątecznym szczególnie chodliwy towar. Niestety, w tym roku państwo Golusowie na nim nie zarobią.

Problem pojawił się 20 grudnia, gdy ryby w basenie - jak twierdzi Golus - zaczęły się bardzo specyficznie zachowywać.

- Wyglądały, jakby dostawały skurczów, wykonywały różne dziwne ruchy, wyskakiwały ponad wodę, a nad wodą unosił się zapach taki, jaki wydziela farba czy rozpuszczalnik. Myślimy więc, że woda została zatruta, a 4 tony śniętych ryb, nie tylko karpia zresztą, zostały po prostu zutylizowane - mówi hodowca.

Informacja na ten temat została przekazana policji, która prowadzi już dochodzenie w tej sprawie. Próbki wody zostały pobrane przez inspektorów Zakładu Higieny Weterynaryjnej w Poznaniu, wyniki badań mają być znane w najbliższych dniach.

Do sprawy oczywiście wrócimy.

ZOBACZ TEŻ:

Bądź na bieżąco i obserwuj:

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Ktoś zatruł wodę w rzece zasilającej hodowlę? Tony karpia do utylizacji! - Ryby w basenie zaczęły się bardzo specyficznie zachowywać - Głos Szczeciński