- Wasze "Szkło" to szyderstwo ze wszystkiego, co bliskie Polakom. I ta stała krytyka Kaczyńskich! Co oni panu zrobili, że pan ich, ze swoimi znajomymi z programu, tak lży?" Ja nie pytam, tylko cytuję komentarze zagorzałych wrogów "Szkła kontaktowego". Bo tacy są.
- Wiem. Mamy nieustanny kontakt z widzami przez maile, telefony, SMS-y, listy. I proporcje są jak 10 do 1, czyli 10 głosów sympatycznych, a 1 taki... krzywdzący, jakby komuś coś na oczy spadło. Razem z Tomkiem Sianeckim staramy się przecież, żeby krytyka polityków w "Szkle" nie była szydercza i taka na oślep. No, ale jeśli PiS robi sobie partyjną konwencję w stylu dożynek, to trudno, żebyśmy nie zauważyli, że ta impreza przypomina czasy Gomułki.
- Może panu przypomina, bo nie lubi pan tej władzy?
- Ani tej, ani żadnej innej, ponieważ prawie przez całe te 16 lat naszej demokracji mam poczucie, że władza nie rozumie jednego podstawowego przesłania: że ona powinna służyć społeczeństwu. To jest służba! Nie chodzi o to, żeby rządzić, ale żeby spełniać obowiązki wobec nas. A "oni" tego wyraźnie nie rozumieją. Dlatego na władzę - obojętnie PiS, lewicę czy AWS - patrzę z dużą podejrzliwością.
- Ale przez "Szkło kontaktowe" patrzycie jednak głównie na PiS i koalicję rządzącą.
- Nasz program ruszył w 2005 roku, gdy jeszcze rządziła lewica. I obiecywała narodowi przyspieszone wybory. Potem zaczęła się z tego wykręcać, rozpadła się, bo powstała Socjaldemokracja Polska i nastał rząd Belki. To był dla nas impuls. Chcieliśmy "Szkłem kontaktowym" rozładowywać złe emocje, na luzie opowiadać codziennie o tym, co się wydarzyło. Wtedy nawet ostrzej krytykowaliśmy i obśmiewaliśmy lewicę, niż dzisiaj PiS. O nim w ogóle nie było mowy, bo przecież nie rządził.
- A jak już zaczął rządzić, to wam przybyło widzów i przylgnęła do was łatka antyPiS-owców. "Po jednej stronie ekranu komentują krytykanci, a po drugiej słuchają ich wykształciuchy". To też cytat.
- Eksplozja "Szkła kontaktowego" nastąpiła jakieś 13-14 miesięcy temu, kiedy stało się jasne, że PO i PiS nie będą partnerami. Wtedy frustracja społeczna, spowodowana rządami lewicy, była mniejsza niż rozczarowanie wywołane tym, że PO i PiS nie potrafią się ze sobą dogadać. I okazało, że państwo trzeba naprawiać z Lepperem i Giertychem. Więc ludzie włączają nas, chcą wiedzieć, co my na to. Sukces naszego programu bierze się stąd, że spora grupa społeczeństwa, codziennie średnio jakieś 600 tysięcy, ogląda i słucha naszych komentarzy do wydarzeń dnia i idzie spać z lżejszym sercem. Ci ludzie mają lepsze samopoczucie, bo nabierają przekonania, że nie są sami. Myślą sobie: to nie jest tak, że ja zwariowałem, bo nie rozumiem świata. To świat zwariował, a ja jestem normalny.
- Program idzie na żywo. Ojciec Rydzyk ostatnio na antenie swojego radia doniósł, że ocenzurowaliście jego SMS-a, bo zarzucił wam, żeście kłamcy i judziciele.
- Ojciec Rydzyk po prostu źle wpisał adres, ale pewnie on nie przyjmie takiego wyjaśnienia ani jego słuchacze też. Oni wiedzą swoje. Z drugiej strony, jeżeli ktoś nie znosi naszego programu, to go nie ogląda. A jak nie ogląda, to i SMS-ów nie wysyła. SMS-y, które nas atakują albo wyśmiewają opozycję, przychodzą tak rzadko, że natychmiast idą na antenę. A generalne kryterium wyboru jest takie, że na pasku ukazują się przede wszystkim wpisy dowcipne. Wybieramy je spośród około dwóch tysięcy SMS-ów, które docierają do nas w ciągu jednego "Szkła kontaktowego".
- Telefony też się pewnie urywają, ale tylko pan Edward ze Szczecina potrafi się przebić ze swoim zdaniem. Zawsze jest przeciw i nigdy nie dopuszcza pana do głosu. Reszta wyłącznie pozdrawia, chwali, potakuje...
- Dziewczyna, która odbiera telefony, intuicyjnie wyczuwa, czy człowiek po drugiej stronie słuchawki ma coś do powiedzenia, czy nie, ale nie pyta: będzie pan ganił czy chwalił. Zanim puści widza na antenę, prosi tylko, żeby wypowiedź była krótka i żeby nas nie pozdrawiać. Po czym zaczyna się rozmowa i... pada: "cieszę się, że się dodzwoniłem, gratuluję programu". Mamy z tym pewien kłopot, bo siada tempo.
- Prof. Władysław Bartoszewski przy okazji swoich urodzin wytknął władzy, że jest nabzdyczona, antypatyczna, zakompleksiona. "Aż się prosi wyjąć szpilę, wbić w tłusty brzuch i... bum". "Szkłem kontaktowym" działacie trochę jak ta szpila, a władza się obraża.
- Zrobiliśmy akcję pod hasłem "Zadaj pytanie politykowi". Spośród różnych propozycji, przysłanych przez widzów, dla premiera Kaczyńskiego wybraliśmy pytanie: Kiedy będzie zima? Spodobało się nam, bo akurat styczeń był, a śniegu ani śladu. Polityk, który ciągle jest atakowany, kopany w kostkę, ciągle się na tej arenie politycznej z kimś boksuje, miał szansę, żeby pokazać ludzką twarz, powiedzieć coś śmiesznego. Mógł się naradzić ze swoim rzecznikiem: co tam temu "Szkłu" odpowiemy, żeby im poszło w pięty. Tymczasem premier w ogóle nie odpowiedział. Zwodził nas trzy tygodnie, aż w końcu spadł śnieg i pytanie przestało być aktualne.
- Poseł Rafał Wierzejski podobno kapciem rzucił w telewizor, kiedy zobaczył, jak go ośmieszacie w programie. Minister Przemysław Gosiewski na wszelki wypadek przysięga, że nie ogląda, a Ludwik Dorn wyzywa od wykształciuchów. Politycy nie mają poczucia humoru, zwłaszcza na swój temat. I kropka.
- A jednak lewica się tak nie obrażała. Kalisz przychodził i mówił: Aleście mi dokopali wczoraj, żona się jeszcze do tej pory ze mnie śmieje. Z rządzącymi dziś jest różnie. Taki poseł Tadeusz Cymański ma poczucie humoru i dystans do samego siebie, ale już Ludwik Dorn - fakt - jest na nas śmiertelnie obrażony. Tomek Sianecki postanowił podarować mu koszulkę z napisem "wykształciuch". Podszedł na korytarzu sejmowym, zaznaczył, że to absolutnie prywatna inicjatywa, nie żadna prowokacja, że nie filmujemy. A pan minister go wysłuchał, coś mruknął i... poszedł sobie.
- Obrażają się, ale nie na tyle, żeby nie przyjmować zaproszenia do innych audycji TVN czy TVN 24. Bo wiedzą, że bez mediów nie istnieją?
- Są jednak tacy, którzy do naszej stacji nie przychodzą. Premier nie był w TVN ani w TVN 24 od roku. Prezydent też odmawia. Oni regularnie występują tylko w Polskim Radiu, TVP i w Telewizji Trwam.
- Widocznie są przeświadczeni, że te stacje mają większą oglądalność, a "Szkło kontaktowe" to tylko Radio Maryja dla wykształciuchów.
- Podobieństwa są takie, że oba programy idą na żywo. Wolałbym odwrócić tę myśl i powiedzieć, że to Radio Maryja jest "Szkłem kontaktowym" dla moherów.
- Wykorzystujecie ludzkie wpadki, słabości, a przecież nikt od nich nie jest wolny.
- Nie śmiejemy się z fizycznych ułomności polityków, ale z ułomności umysłu już tak. Dlaczego mielibyśmy nie puścić na przykład słynnych "filipinek" posła Gosiewskiego. Przecież to mówi facet z wyższym wykształceniem, w dodatku prawnik. My go ośmieszamy, czy on sam się ośmiesza?
- Uczulacie kamerzystów, reporterów, żeby podczas tych różnych bardzo ważnych konferencji, obrad Sejmu, łypali okiem kamery na polityków, którzy drapią się po głowie, podciągają spodnie, przysypiają, gadają bzdury, plączą się w zeznaniach...
- Wszyscy znoszą nam różne fajne materiały, my tylko wybieramy. "Szkło" to tak naprawdę manufaktura. Dopiero czekamy na własną kamerę. Show Szymona Majewskiego robi chyba ze sto osób, a mnie i Tomkowi pomagają trzy dziewczyny.
- "Szkło" miało niedawno 500. odsłonę. Ile czasu jeszcze sobie panowie dajecie?
- Tomek ostatnio zapytał, co będziemy robić, jak PO dojdzie do władzy. Zaręczyłem, że będziemy mieć pełno roboty, bo ta partia jest tak samo niepoważna jak PiS i tak samo zachłyśnie się władzą.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?