Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kupili bursztyn, a tam pszczoła. Cenne znalezisko z Kołobrzegu [ZDJĘCIA]

Iwona Marciniak
Iwona Marciniak
Odkrycie dokonane przez Gosię stało się faktem, gdy już po wypolerowaniu Kamil Staszczak wsunął jej pracę pod mikroskop: - To pszczoła! - ogłosił poruszony.
Odkrycie dokonane przez Gosię stało się faktem, gdy już po wypolerowaniu Kamil Staszczak wsunął jej pracę pod mikroskop: - To pszczoła! - ogłosił poruszony.
Planowali poznać kolejną atrakcję, a przeżyli podróż w przeszłość i to oddaloną o dziesiątki milionów lat. Wszystko za sprawą pszczoły, która kiedyś miała pecha skończyć żywot w żywicy.

Na Śląsku nastały ferie, więc rodzina Kowolów z Zabrza przyjechała wypocząć nad morze. Mama Joanna, tata Marcin i troje rodzeństwa: 18-letnia Ola, 15-letnia Małgosia i 10-letni Jurek. Wybrali Kołobrzeg. I jak to podczas ferii, wyruszyli tropem miejscowych atrakcji. Zaliczyli Muzeum Oręża Polskiego i Muzeum Patria Colbergiensis. Nie mogli więc ominąć również i Muzeum Bursztynu.

- Stwierdziliśmy, że skoro jesteśmy nad morzem, to pooglądamy bursztyny, bo z szukania ich na plaży raczej nic nie będzie. Zwłaszcza że pogoda średnia, dzień krótki, szybko robi się ciemno - opowiada Joanna Kowol. - A że, jak wyczytaliśmy, w tym muzeum organizują też warsztaty obróbki bursztynu, postanowiliśmy zafundować je dzieciom. Niech zobaczą, jak powstają te wszystkie bursztynowe ozdoby.

Rano zameldowali się w kamienicy przy ul. Waryńskiego 5, gdzie swój bursztynowy raj mają Marta i Kamil Staszczakowie. Bałtyckie jantary to ich pasja i sposób na życie.

Muzeum otworzyli cztery lat temu. Prezentują własną kolekcję surowych okazów różnej wielkości i tych już opracowanych, zamienionych np. w biżuterię. Mają też rekonstrukcję średniowiecznego warsztatu bursztynnika, narzędzia do połowu i wydobycia cennego kruszcu oraz film wyprodukowany przez Międzynarodowe Stowarzyszenie Bursztynników.

Ofertę zwiedzania uzupełniają warsztaty w absolutnie współczesnej pracowni, w której powstają prace przede wszystkim autorstwa Kamila Staszczaka. To on w rodzinie kołobrzeskich bursztynników ma największe doświadczenie w obróbce złota Bałtyku. Zajmuje się tym od lat, a teraz wciela również w rolę instruktora.

To miał być po prostu bursztynowy wisiorek

- Po zwiedzaniu przyszła pora na warsztaty - mówi dalej Joanna Kowol. - Zgodnie z zasadami kupiliśmy każdemu z dzieci po jednej niewielkiej zważonej i wycenionej grudce.

Ola, Gosia i Jurek pod okiem profesjonalisty zabrali się do pracy.

- To szlifowanie nie jest takie trudne, ale wymaga wprawy - ocenia Gosia i relacjonuje, jak wyglądało to muzealne przedpołudnie. - Myślałam, że po prostu zrobię sobie wisiorek - przyznała. Okazało się jednak, że nie będzie to taki zwykły wisiorek. Gosia pracowała, a tymczasem...

- Zatopione w bursztynach rośliny i owady widzieliśmy już na wystawie. Ucieszyłam się gdy w trakcie szlifowania zobaczyłam, że i w moim bursztynie chyba coś jest, ale do głowy by mi nie przyszło, że to będzie tak wyjątkowa sprawa. Bo samo zjawisko inkluzji organicznych w bursztynach - występowania w nich skamieniałych organizmów, także owadów - nie jest wielką rzadkością. Wiedzą o tym specjaliści.

- Dość często podczas szlifowania odkrywamy zatopione niegdyś w żywicy drobne muszki, komary - mówi nam Marta Staszczak - Ale ich obecność to i tak zawsze niespodzianka. Bo na tym też polega magia bursztynu, że w jego surowej postaci nie widzimy tego, co jest w środku. Ta zewnętrzna kora bursztynowa bywa bardzo gruba, nie widać nawet do końca, z jaką barwą bursztynu mamy do czynienia.

Odkrycie dokonane przez Gosię stało się faktem, gdy już po wypolerowaniu Kamil Staszczak wsunął jej pracę pod mikroskop: - To pszczoła! - ogłosił poruszony.

- Bo mąż szlifuje bursztyny od 15 lat i przez ten czas znalazł zaledwie dwie pszczoły - tłumaczy wyjątkowość sytuacji równie przejęta pani Marta.

Pszczoła podbija cenę

Nad owadem, oszacowanym naprędce przez kołobrzeskich bursztynników na mniej więcej 40 mln lat, pochyliła się cała zaskoczona rodzinka z Zabrza.

- Rzeczywiście zobaczyliśmy małą, centymetrową, pasiastą pszczółkę z rozłożonymi skrzydełkami - opowiada pani Joanna. - Bardzo fajnie to wyglądało.

Kolejnym zaskoczeniem była informacja o cenie ich znaleziska. Bo ta nagle mocno skoczyła: - Te bryłki bursztynu, które sprzedajemy uczestnikom warsztatów, kosztują zwykle 40- 70 złotych - mówi Marta Staszczak.

- A teraz, za sprawą tej pszczoły, wartość bursztynu dziewczynki wzrosła nawet do kilkunastu tysięcy.
- To była niezła niespodzianka - przyznaje Marcin Kowol.

- Od razu stwierdziliśmy, że nie chcemy się tego bursztynu pozbywać, ale też szkoda trzymać go zamkniętego w szafce. Pan Kamil wyszedł więc z propozycją, żeby oddać go muzeum w depozyt. Zostanie wystawiony, więcej osób nacieszy nim oko - jego żona dodaje: - Myślę, że należy promować takie oddolne inicjatywy, edukujące dzieci i młodzież, zachęcające do poszukiwań. To w końcu nauka historii i to jakże odległej! A przy okazji możliwość poznania rzemiosła, nowych umiejętności. Naprawdę bardzo ciekawa i pouczająca rzecz.

Przyznaje, że patrząc na tę niepozorną pszczółkę, przeżyła chwilę wzruszenia: - To stworzenie, które oglądamy, przetrwało w niezmienionej postaci dziesiątki milionów lat.

Marta Staszczak też dzieli się refleksją: - To właśnie jest fascynujące i nieprawdopodobne. Bursztyn to nasze okienko w ten pradawny świat, w bardzo odległą historię Ziemi, po której jeszcze nie stąpała ludzka stopa.

Bursztynowa edukacja

10-letniemu Jurkowi towarzyszyły nieco inne emocje. Jak mówi nam rozbawiona mama, do sprawy podszedł praktycznie. Chciał wiedzieć np. czy skoro pszczoła jest tak stara, to aby nie śmierdzi?

Sprawa szybko się wyjaśniła. Pytań było więcej, wiedza zdobyta podczas kołobrzeskich ferii na pewno zaprocentuje.

Marcie Staszczak musieliśmy zadać jeszcze jedno pytanie: czy nie żałuje, że sami nie wyszlifowali dla siebie, z własnego przecież bursztynu, swojej trzeciej pszczoły. - Oczywiście, że chcielibyśmy ją odkryć - mówi z uśmiechem. - Ale los chciał inaczej. Przypomina mi się zabawna rozmowa męża z Jurkiem, gdy chłopiec, dostrzegając w kształcie swojego bursztynu to dinozaura, to krokodyla, zapytał, co by było, gdyby okazało się, że w środku jest zatopiona jaszczurka?

Mąż odpowiedział: wtedy wszystkie media poinformowałyby, że pewna rodzina z Zabrza wybrała się do kołobrzeskiego Muzeum Bursztynu i przepadła bez wieści - śmieje się kobieta.

- My naprawdę bardzo się cieszymy, że ci państwo mają dzięki odwiedzinom u nas tak piękną przygodę. Wspaniale, że zgodzili się podzielić swoim odkryciem. Dla nas to też radość i najlepsza promocja tego, co robimy, co staramy się przekazać. Obyśmy więcej mieli takich historii.

***
Kamień, który się pali
Polska nazwa bursztyn zaczerpnieta jest z języka niemieckiego - Bernstein (tytuł tej notatki jest tłumaczeniem tego słowa). Ale to nie jest jedyna nazwa tej kopalnej żywicy drzew iglastych. Tacy na przykład Rzymianie nazywali bursztyn - lyncurium- co oznaczało mocz rysia, bo według legendy tak powstał. Albo elektrum, zapożyczając grecką nazwę elektron - czyli świecący się, błyszczący. Nazwa geologiczna to sukcynit.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Kupili bursztyn, a tam pszczoła. Cenne znalezisko z Kołobrzegu [ZDJĘCIA] - Plus Głos Koszaliński