Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kuszenie gimnazjalisty w Szczecinku

(r)
I LO im. księżnej Elżbiety stara się przyciągnąć młodzież organizując m.in. klasy patronackie w gimnazjum, czy zapraszając kandydatów na Gimnazjadę.
I LO im. księżnej Elżbiety stara się przyciągnąć młodzież organizując m.in. klasy patronackie w gimnazjum, czy zapraszając kandydatów na Gimnazjadę. Rajmund Wełnic
Rozpoczyna się walka o absolwentów szczecineckich gimnazjów i przetrwanie jednej, a może i dwóch szkół średnich. Bój będzie bezpardonowy.

Lada tydzień uczniowie kończący naukę w gimnazjach wraz z rodzicami będą podejmować decyzje, gdzie będą się dalej uczyć. To kluczowe postanowienia nie tylko dla nich, ale też dla szkół średnich. - Nie ulega wątpliwości, że dobry nabór oznacza stabilizację dla szkoły, a zły poważne problemy - mówi Janusz Sienkiewicz, dyrektor Zespołu Szkół nr 6, czyli popularnego "rolnika". Stąd pomysł, aby nieco sztampowe już otwarte dni szkoły, na które gimnazjaliści przychodzą klasami nieco z musu w tygodniu, zastąpić Piknikiem Gimnazjalisty. - W najbliższą sobotę (13 kwietnia) chcemy pokazać "rolnik" z nieco innej strony, w ciekawy sposób zaprezentować ofertę edukacyjną, pokazać szkołę i to czym możemy się pochwalić, a wszystko w atmosferze zabawy - dodaje Janusz Sienkiewicz.

Będzie spektakl w językach obcych w wykonaniu uczniów "rolniczaka", możliwość przyjrzenia się z bliska sprzętowi strażackiemu (szkoła prowadzi ogólniak o specjalności przeciwpożarowej), wizyta w zwierzyńcu, pokazy fitness, zawody strzeleckie, koncert zespołu rockowego, a całość zwieńczy ognisko z pieczeniem kiełbasek.

Po co to wszystko? Szczecineckie szkoły średnie zmagają się z coraz głębszym niżem demograficznym. W zeszłym roku do klas pierwszych przyjęto prawie 200 osób mniej niż rok wcześniej, czy naukę rozpoczęło 1069 absolwentów. To pięć oddziałów. Jedyną placówką, której udało się utworzyć więcej klas niż planowano był paradoksalnie właśnie "rolnik", gdzie powstały 4 oddziały. - I tyle chcielibyśmy utworzyć od września i teraz - mówi dyrektor. Równie ambitne plany mają i inne szkoły.

Cudów jednak nie ma, nabór zweryfikuje te plany, bo młodzieży po prostu nagle nie przybędzie. Jedyną rezerwą są uczniowie spoza powiatu, ale i tam przecież jest niż demograficzny. Nie może to się nie odbić na przyszłości szkół. Już od września starostwo chciało połączyć "budowlankę" z "mechanikiem" w Zespół Szkół Technicznych, a za rok "rolnik" z "zawodówką" w Zespół Szkół Usługowych. W przyszłości doszłoby też zapewne do przenosin do jednego budynku. Nic z tego nie wyszło z przyczyn formalnych, ale po sprzeciwie rady pedagogicznej "rolnika". Nie obejdzie się za to bez zwolnień. Pracę w sumie straci kilkunastu nauczycieli, dla prawie 20 zabraknie godzin do pełnych etatów. W kolejnych latach może być jeszcze gorzej. Prędzej, czy później starostwo stanie przed dylematem - którą szkołę zamknąć?

Te więc robią, co mogą, aby przetrwać. W najtrudniejszej sytuacji jest "budowlanka". Ale i tam się nie poddają. Chcą płacić uczniom na praktykach zawodowych, a nadzieją jest utworzenie klasy technologii drewna z myślą o mającej powstać w Szczecinku fabryce mebli.

Mniej spektakularne, ale równie ważne dla losów szkół, rzeczy dzieją się zakulisowo. Do końca kwietnia zarząd powiatu musi zatwierdzić tzw. arkusze organizacyjne szkół, które m.in. określają, ile klas pierwszych mogą przyjąć. A konsekwencji, ilu nauczycieli będzie miało pracę. - W lutym i marcu poradnia psychologiczno-pedagogiczna zrobiła badania preferencji gimnazjalistów, które powiedziały nam, jakie jest zainteresowanie poszczególnymi szkołami - wicestarosta Marek Kotschy mówi, że na tym m.in. oprze się zarząd ustalając arkusze i limit naboru. - Zaskoczeniem dla mnie było, że do "ekonomika" jest chętnych na 11 oddziałów, a do I Liceum Ogólnokształcącego 5.

Z naszych informacji wynika, że na tyle klas pierwszych chce ogólniakowi pozwolić starostwo. Rok temu było ich 6, a wcześniej nawet 7. I chętnych nie brakowało. Nieoficjalnie wiadomo, że takie przymiarki budzą spory opór w szkołach, które z uwagi na swoją renomę nie miały do tej pory problemów z naborem. Uważają tam, że starostwo sztucznie kreuje kierunki naboru przekierowując młodzież do szkół, które radzą sobie słabiej. - Na czymś musimy się oprzeć, mamy 870 osób w roczniku i nie możemy udawać, że przyjdzie do nas 2 tysiące pierwszaków - mówi Marek Kotschy. - Staramy się znaleźć złoty środek.

- Efekt będzie taki, że nie tylko nie pozyskamy młodzieży spoza powiatu, ale część naszych odpłynie do szkół w innych miastach - mówi jeden ze szczecineckich działaczy związkowych,.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!