Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lato w dawnym kąpielisku koło Białogardu

Sebastian Osiński [email protected]
Plażowicze najczęściej przyjeżdżają do Byszyna rowerami. – My zawsze jeździmy z chłopakami na godzinkę – szybka kąpiel i z powrotem do domu – mówi Olek, czternastoletni mieszkaniec Moczyłek.
Plażowicze najczęściej przyjeżdżają do Byszyna rowerami. – My zawsze jeździmy z chłopakami na godzinkę – szybka kąpiel i z powrotem do domu – mówi Olek, czternastoletni mieszkaniec Moczyłek. Sebastian Osiński
Jeszcze kilka lat temu do Byszyna (pow. białogardzki) każdego dnia w sezonie wakacyjnym przyjeżdżały tłumy. Dziś po świetności tego miejsca pozostało tylko wspomnienie.

W tej chwili teren nad jeziorem Byszyno dzierżawi od prywatnych właścicieli firma "Alp-Nur". Wciąż można tu spotkać w słoneczne dni rodziny i wędkarzy, jednak jest ich już znacznie mniej niż kiedyś.

Po dawnych restauracjach, budkach z lodami, sklepikach i pomostach zostały już tylko ruiny. Nie ma też drewnianych i murowanych domków wypoczynkowych, które wynajmowali biwakowicze. Przy wjeździe widzimy tablicę z napisem: "teren prywatny". Koszt wjazdu na teren przy jeziorze wynosi 6 złotych. Jest to jednak cena tylko za parking, który nie jest strzeżony. Najistotniejszą zmianą jest jednak to, że obecnie Byszyno nie jest już kąpieliskiem, tzn. każdy tutaj przebywa na własną odpowiedzialność i nie ma żadnej kadry ratowniczej.

Wciąż jednak funkcjonuje tutaj wypożyczalnia rowerów wodnych i kajaków. Jest to też dobre miejsce dla wędkarzy - można tu złowić okonia, lina czy węgorza. Jest możliwość postawienia własnego campingu czy rozłożenia namiotu - cena to 15 zł za dobę.

- Staramy się, by dzieciaki wciąż miały gdzie spędzać czas w wakacje, by nie nudziły się w Białogardzie. Tutaj mają jezioro, plażę, boisko do siatkówki, las, jagody. Zawsze to jakaś odskocznia od szarego miasta. Czasem zdarzają się u nas zorganizowane wycieczki, na przykład harcerzy czy sportowców - mówi Karolina Wieczorek, właścicielka "Alp-Nur".

- Dawniej w Byszynie naprawdę dużo się działo. Organizowano festyny, zawody, potańcówki, zabawy. Były lody, gofry, jeździliśmy tam co weekend - mówi pani Janina, białogardzianka. - Najgorszym rozwiązaniem było to, że władze ten teren sprzedały, prywatyzacja wpłynęła negatywnie na to wszystko - dodaje pan Wojciech, mąż pani Janiny. Nie brak też optymistycznych głosów: - My tutaj wciąż przyjeżdżamy całą rodziną. Bardzo lubimy to miejsce. Owszem, brak tu kąpieliska, ale przecież nie trzeba się tylko kąpać, można pospacerować z psem czy zrobić grilla. Lepsze to, niż siedzieć cały dzień przed telewizorem. A przecież 6 złotych za wjazd to naprawdę symboliczna kwota - mówi Kamila Zielczyk z Byszyna, którą spotykam tu z trójką dzieci na spacerze.

Dawniej do Byszyna autobusy kursowały regularnie - co godzinę. Trudno powiedzieć jak jest dzisiaj, bo na przystanku autobusowym nie ma nawet rozkładu jazdy. Taksówki też jeżdżą tam rzadko.
- Koszt za kurs z Białogardu do Byszyna to około 35 zł, a taryfa nocna to 50 złotych. Szczerze, to nawet nie pamiętam, kiedy ostatni raz wiozłem kogoś tam taksówką. Jeżeli już, to ewentualnie do restauracji "Zagłoba" - mówi nam pan Krzysztof z białogardzkiego postoju taxi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!