Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lechia Gdańsk bez Sebastiana Mili. "Czas podjął decyzję za mnie" [ZDJĘCIA]

Paweł Stankiewicz
Sebastian Mila, piłkarz Lechii Gdańsk, zakończył piłkarską karierę. Nie zagra w meczu z Sandecją Nowy Sącz na zakończenie sezonu. Teraz czas na odpoczynek, a potem na nowe wyzwania.

- Francesco Totti wyjął mi to z ust, że to nie on zadecydował o końcu kariery, ale czas za niego podjął decyzję. Ze mną jest podobnie - powiedział Sebastian Mila, który w tym sezonie zagrał tylko trzy minuty w wyjazdowym spotkaniu z Górnikiem Zabrze. - Przychodzi taki moment, że organizm nie jest już taki sam. Sam kiedyś rozpalałem ogień w szatni i drużynie, ale dziś ten ogień już zanika. Nie mam takich mechanizmów i to sygnał, że już czas odejść i zamknąć ten rozdział. Przez całą moją drogę towarzyszyło mi mnóstwo ludzi, którzy byli przy mnie i chcę im za wszystko podziękować.

Piłkarz nie ukrywa, że spełniło się jego marzenie, a taki było zakończenie kariery w barwach Lechii Gdańsk. Przy okazji wspomniał wiele osób, którzy mieli wpływ na jego karierę. Przy tych wspomnieniach nie zabrakło łez wzruszenia w oczach Mili.

- Trenerzy postawiali na Sebastiana, uwierzyli w niego i ciągnęli za sobą - wspomina. - To moje ogromne szczęście. Miałem ich wielu i wszystkich teraz nie wymienię. Nie mogę zapomnieć o trenerach Oreście Lenczyku, Ryszardzie Tarasiewiczu, Tadeuszu Pawłowskim, Pawle Janasie, który zabrał mnie na mundial czy Adamie Nawałce. Jednym z najważniejszych trenerów był Bogusław Kaczmarek, który od początku wierzył we mnie i wziął ze sobą chłopaka z Gdańska. Na koniec zostawiłem Michała Globisza, bo to on rozpalił we mnie ten ogień, o którym wspomniałem. To on zauważył chłopaka z Koszalina. Bez niego moja kariera piłkarska nie miała prawa się udać. Zawsze będzie mi bardzo bliski. Chcę podziękować kolegom z drużyny, byli dla mnie ogromnym wsparciem, jak rodzina. Spędzaliśmy ze sobą mnóstwo czasu, wyjeżdżaliśmy na wakacje, pomagaliśmy sobie w trudnych chwilach. Wspomnę tutaj też Tomka Wieszczyckiego, który stał się dla mnie nierodzonym bratem. Pomagał mi podejmować najważniejsze decyzje w życiu. To dla mnie szalenie ważne i zawsze będę mu wdzięczny. Gdańsk stał się dla mnie ważny, to tu sam prałem skarpetki i przygotowywałem sobie posiłki. Jednym z marzeń było spiąć to klamrą i w Lechii zakończyć karierę. To się udało dzięki Adamowi Mandziarze, bo nalegał, abym wrócił do Lechii. Jestem mu za to wdzięczny, bo chciałem, aby tak zakończyła się moja historia.

Mila nie zapomniał o rodzinie i najbliższych i znowu pojawiły się łzy.

- Myślałem, że już się wypłakałem w tygodniu - uśmiechnął się Sebastian. - Podziękowania kieruję rodzicom, którzy pozwolili mi spełniać marzenia, wozili, wspierali, byli. To fantastyczne mieć takich rodziców. Na koniec podziękowania dla Uli - kochanie, to wielka sprawa, że wytrzymałaś tyle, a łatwo nie było. Teraz ci wszystko wynagrodzę. To twoja zasługa, że tu jesteśmy i mamy córkę, która kibicuje Lechii, Śląskowi i reprezentacji Polski. Michalina to moje największe osiągnięcie.

Mila powiedział o swoim powrocie do Lechii i o tym co mu się udało, a co nie.

- Zawsze gram o najwyższe cele, o sukces w postaci mistrzostwa, pucharu, gry w europejskich pucharach. Na to samo byłem gotowy z Lechią. Nie jestem zadowolony, że tak to wyglądało. Bardzo chciałem sprawić, żeby kibice byli szczęśliwi, że jestem w klubie. Bardzo chciałem, ale niestety nie udało mi się. Cel zasłaniał mi oczy i być może dobrze nie wiedziałem pewnych rzeczy. Ten okres będzie jednak dobrze mi się kojarzyć. Na pewno nie będę legendą Lechii, ale będę członkiem biało-zielonej rodziny i to mi wystarczy. Pojawiały się opinie, że tylko siedzę i zarabiam pieniądze. Jak przychodziłem do Lechii to mówiłem, że wypełnię kontrakt do końca. Nie chciałem kończyć. Nie jestem człowiekiem, który się poddaje i mówi, że nie da rady. Kontrakt się jednak skończył, a ogień wygasł. To moment, aby powiedzieć dość, odpocząć od tego, bo było dużo poświęceń. Dziś kłuje mnie serce, ale też jestem szczęśliwy, że to koniec bólu zadawanego rodzinie, bólu ciała i walki ze sobą. Chciałem sprostać oczekiwaniom kibiców, a to kosztowało mnie mnóstwo energii i zżerało od środka. Czuję się zmęczony i teraz łatwo mi powiedzieć - stop. Na pewno będzie wiele pięknych wspomnień, jak gole z Manchesterem City i z Niemcami, ale też wiele innych bramek i wydarzeń. Wielu piłkarzy było ode mnie o wiele bardziej utalentowanych, ale ja zawsze ciężko pracowałem. To dla mnie zaszczyt, że ktoś przyszedł na moją pożegnalną konferencję, że kogoś interesuje, co mam do powiedzenia - podsumował Sebastian.

Co dalej? Praca w telewizji, a może jednak w Lechii, bo w kontrakcie był zapis, że Sebastian po skończeniu kariery piłkarskiej może zostać w klubie w innej roli.

- Kontrakt jest ważny, ale nie podjąłem jeszcze decyzji. Z prezesem Mandziarą usiądziemy i porozmawiamy. Być może nie będę pracował w Lechii, ale takiej decyzji teraz nie ma. Na razie jadę na mundial z Telewizją Polską - zakończył Mila.

Jak typują przed mistrzostwami świata 2018 Majdan, Strejlau, Świerczewski?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Lechia Gdańsk bez Sebastiana Mili. "Czas podjął decyzję za mnie" [ZDJĘCIA] - Dziennik Bałtycki