Grzybiarz zawiadomił leśników, a sam podrzucił małemu dzikowi trochę jedzenia, m. in. jabłka. Było już jednak zbyt późno, by dzika wydostać z dołu. Dostał dodatkową kolację i musiał przeczekać noc. Akcję zaplanowano bowiem na sobotę rano.
W sobotę na miejscu pojawił się Maciej Kołodziejczyk z Nadleśnictwa Polanów i Łukasz Szydłowski z Nadleśnictwa Dretyń. Konieczna była też koparka – ta po całej akcji miała posłużyć do zasypania dołu, aby już więcej żaden zwierza nie wpadł do ponad 1,5 –metrowego wybetonowanego silosa. Wszystko odbywało się pod okiem nadleśniczego z Polanowa Jacka Todysa. Na miejscu byli tez dziennikarze z Głosu.
Mały dzik był wyraźnie wycieńczony walką o wydostanie się. Schował się w kącie. – Udaje, że go nie ma, jest przestraszony – mówił nadleśniczy. – Wie, że ma odciętą drogę ucieczki. Gdzie jego matka? Zapewne zbyt daleko nie odeszła, ale ona ma się kim zajmować – bo ma całą gromadkę. Dlatego jej tu nie ma. Ale maluch ja znajdzie. Zna jej zwyczaje, którędy chodzi. Spokojnie. Jak tylko go stąd wydostaniemy, to trafi do matki.
Po uwolnieniu malucha, okazało się, że to dziewczynka. Dostała jeszcze kolczyk z numerem 100 , i została wypuszczona do lasu.
Po akcji dół został zasypany i wyrównany.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?