Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lider na kolanach (posłuchaj + wideo + fotogaleria)

Jacek Wójcik [email protected]
To nie pokaz brazylijskiej capoeiry, ale koszykarskie szkolenie w wykonaniu DJ Thompsona (z piłką). W roli ucznia reprezentant Polski Łukasz Koszarek.
To nie pokaz brazylijskiej capoeiry, ale koszykarskie szkolenie w wykonaniu DJ Thompsona (z piłką). W roli ucznia reprezentant Polski Łukasz Koszarek.
Takie mecze tworzą historię klubu. AZS zaszokował nie tylko swoich kibiców, ale całą koszykarską Polskę, gromiąc Anwil różnicą 30 punktów.
AZS Koszalin w wielkim stylu pokonal Anwil Wloclawek 95:65

AZS Koszalin - Anwil Włocławek

Przed spotkaniem wygrana z Anwilem była tylko cichym marzeniem zawodników i kibiców AZS. Przecież poprzednie osiem konfrontacji na poziomie ekstraklasy kończyło się porażkami koszalińskiego zespołu, a niektóre wręcz upokorzeniem akademików. W sobotę AZS wziął rewanż na wszystkie te niepowodzenia, sprowadzając naszpikowany amerykańskimi gwiazdami i reprezentantami Polski Anwil do parteru.

Koszalińscy koszykarze wyszli na to spotkanie niezwykle skoncentrowani. Brakowało im tego dwa tygodnie wcześniej w decydujących momentach meczu z Prokomem i przed tygodniem w Zgorzelcu, gdzie szansę na niespodziankę pogrzebali w fatalnej pierwszej kwarcie. Tym razem też wynik otworzył zespół gości, ale DJ Thompson natychmiast odpowiedział trójką, ostrzegając graczy z Włocławka, że w Koszalinie nie mogą liczyć na wszystko, ale nie na łatwe punkty. Wzajemne badanie trwało może z 5. minut. Przy stanie 6:8 za 3 pkt rzucił Nordgaard i... zaczęła się jazda.

W kolejnych minutach koszalinianie sprawiali wrażenie dwa razy szybszych i cztery razy dokładniejszych od gości. Po kilku słabszych momentach na początku funkcjonować zaczęła obrona. Thompson, Swanson i ich koledzy z łatwością wyjmowali piłkę z rąk rywali i pędzili do kontrataków. Z 6:8 w połowie kwarty, pod koniec 9. minuty gry zrobiło się 24:8, co oznacza, że gospodarze zdobyli aż 18 pkt z rzędu! Rewelacyjnie poczynał sobie Reese, który wreszcie zaczął robić to po co go do Koszalina sprowadzono, a więc zdobywać punkty. Gracze Anwilu początkowo sprawiali wrażenie, że dobra gra rywala nie robi na nich wrażenia.

Z uporem godnym lepszej sprawy ustawali swoje akcje pod rzut z dystansu, ale nawet tacy mistrzowie jak Pluta i Henderson nie potrafili skutecznie wykończyć tych akcji. W pierwszej kwarcie goście spudłowali zza łuku aż 9 razy, a pierwszą i jedyną trójkę w meczu trafili przy18 próbie, dopiero na 63 s przed końcem meczu. W całym spotkaniu mieli 5 proc. skuteczności za 3 pkt (1/20 rzutów). Najstarsi mieszkańcy Kujaw nie pamiętają czegoś takiego.

Po wysoko wygranej otwierającej kwarcie AZS nie spoczął na laurach. Zapędy gości w 11. min ostudził dwoma kolejnymi trafieniami Reese, a później brylował Arabas. Sprowadzony z Kotwicy zawodnik trafiał z dystansu, jak za najlepszych czasów (3 razy w tej kwarcie, w sumie 5 celnych na 6 oddanych rzutów). Po jego dwóch trójkach i jednej Korszuka w 17. min przewaga akademików wynosiła już ponad 20 pkt (39:19), ale wcale na tym nie zamierzali poprzestawać. W 20. min na 48:25 podwyższył kolejnym rzutem z dystansu Arabas, a później swój show zaprezentował Thompson. Filigranowy DJ swoimi dryblingami doprowadził kryjącego go Koszarka do szewskiej pasji. Efekt, to 3 faule (w tym jeden techniczny) reprezentanta Polski wciągu kilkudziesięciu sekund, a dodatkowo "technika" otrzymał też Henderson. Po serii osobistych przewaga AZS na koniec połowy była większa (27 pkt) niż cała zdobycz gości w pierwszej połowie (25 pkt). To był prawdziwy nokaut!

W szatni Anwilu musiało być w przerwie bardzo gorąco. Na drugą połowę goście wyszli skupieni i od pierwszych minut zagrali bardzo wysoko i agresywnie w obronie. Na nic się to jednak zdała, bo koszykarze AZS byli niezwykle pewni swoich umiejętności. Kapitalnymi akcjami popisywał się Reese, który do spółki z Burnsem (9 z 15 pkt w tej kwarcie) wybili rywalom jakiekolwiek marzenia o zmianie losów meczu. W 31. min piąta w meczu trójka Arabasa dała AZS najwyższą, 36-punktową przewagę w meczu (79:43) i wiadomo było, że nie ma takiej siły, która mogłaby wyrwać wygraną akademikom.

Do końca meczu kontrolowali wydarzenia, a jego wynik ustalił z osobistych Arabas. W ostatniej akcji Anwil nawet już nie atakował. Jeden z zawodników gości ze złością odbił piłkę o parkiet, także że poleciała aż pod sufit. W żaden inny sposób goście nie mogli okazać lepiej swojej bezradności w ten wielki dla koszalińskiej koszykówki wieczór.

AZS Koszalin - Anwil 95:65

SKŁADY

AZS: Reese 23 (2x3, 6 zb., 7 as.), Nordgaard 12 (1x3), Bacik 8, Thompson 6 (1x3, 5 zb., 4 as., 3 str.), Swanson 4 (3 as.) - Arabas 19 (5x3, 3 zb.), Burns 15 (1x3, 4 zb.), Korszuk 7 (1x3), Stolarek 1, Ibrahim 0.
Anwil: Henderson 12, Dunn 6 (3 zb.), Pluta 6, Zagorac 6 (5 zb., 3 str.), Daniels 0 - Okafor 13 (5 zb.), Koszarek 10 (1x3, 5 as., 6 str.), Grudziński 6 (8 zb.), Wołoszyn 6 (3 zb.).

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!