- Jestem Niemcem polskiego pochodzenia i lubię podróżować motolotnią - tak zaczął swojego maila, przesłanego na adres naszej redakcji, pan Krystian z Kiel w Niemczech. Dalej czytamy: - Właśnie planowałem ze znajomymi lot do Polski na urlop. Kierunek Kołobrzeg - Bagicz. Lotnisko, które znałem z 2001 roku zmieniło chyba oblicze i stąd moje pytanie: jak teraz tam wygląda? Czy jest możliwość lądowania i czy jest tam jeszcze jakiś hotelik lotniskowy?
Z tymi pytaniami zwróciliśmy się do Tadeusza Królikowskiego, który jest odpowiedzialny m.in. za bezpieczeństwo na lotnisku. Zaprasza motolotniarzy do Bagicza, ale dopiero za dwa miesiące.
- Lotnisko będzie czynne od 1 czerwca do końca września - mówi. Na pytanie dlaczego nie jest czynne cały rok, nasz rozmówca nie ukrywa, że poza sezonem jego utrzymanie zwyczajnie się nie opłaca. Z opłat lotniskowych (od 50 do 200 zł za lądowanie) brakuje na potrzebne inwestycje. Lotnisko wciąż nie ma prądu i wody. Pod znakiem zapytania stoi ponowne uruchomienie hoteliku Domu Pilota.
- Ruch lotniczy na takim lotnisku jak nasze utrzymuje się na tym samym poziomie, a nawet powiedziałbym, że jest nieco mniejszy - dodaje Królikowski. - W zeszłym roku lądowało u nas około 300 samolotów. Głównie Beechcrafty (lekkie amerykańskie samoloty biznesowe i sportowe - dop. red.) i Cessny zabierające na pokład do 10 pasażerów. Dodatkowo latem firma z Warszawy organizuje loty widokowe i loty taksówek powietrznych.
Zanim lotnisko wznowi działalność jego operatorzy muszą uporać się z kilkoma kłopotami. Wypalanie chwastów na betonowym pasie startowym jest najmniejszym z nich. Gorzej z dziurami, jakie w miejscu gdzie parkują samoloty, wyryły dziki.
A kto ląduje w Bagiczu? Przylatują głównie turyści. Tacy jak nasz Czytelnik z Niemiec. Nie brakuje też np. gości weselnych i biznesowych. Zostają tu na 3 - 5 dni i odlatują. Ale zdarzają się też takie sytuacje, kiedy lotnisko dosłownie ratuje życie. Ostatnia taka sytuacja miała miejsce 7 sierpnia 2015 roku. Na lotnisku w Bagiczu wylądował wtedy helikopter firmy Salt Aviaton z Modlina. Lekarze, którzy byli na jego pokładzie, probierali serce od dawcy z kołobrzeskiego szpitala. Odlecieli do Anina, gdzie już trzy godziny później serce zabiło w piersi pacjenta, dla którego przeszczep był jedynym ratunkiem.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?