Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ludzkie losy. Dziś potrzebna winda i lodówka

Marzena Sutryk [email protected]
- Cieszymy się, że żyjemy, ale trudno jest zaczynać wszystko od nowa – mówi ze łzami w oczach Aleksandra Andrzejewska z Koszalina, babcia 9-letniego Kacpra, który jeździ na wózku. Ledwo uratowali się z pożaru. Jeżeli ktoś zechce, to może wesprzeć tę rodzinę.
- Cieszymy się, że żyjemy, ale trudno jest zaczynać wszystko od nowa – mówi ze łzami w oczach Aleksandra Andrzejewska z Koszalina, babcia 9-letniego Kacpra, który jeździ na wózku. Ledwo uratowali się z pożaru. Jeżeli ktoś zechce, to może wesprzeć tę rodzinę. Radek Koleśnik
- Cieszymy się, że żyjemy, ale trudno jest zaczynać wszystko od nowa - mówi ze łzami w oczach Aleksandra Andrzejewska z Koszalina, babcia 9-letniego Kacpra, który jeździ na wózku. Ledwo uratowali się z pożaru. Jeżeli ktoś zechce, to może wesprzeć tę rodzinę.

Kacper urodził się z przepukliną oponowo - rdzeniową, nieuleczalną wadą kręgosłupa i rdzenia kręgowego. Chłopczyk porusza się na wózku. Na co dzień mieszka z dziadkami, którzy się nim opiekują.

Kacper i jego dziadkowie byli już bohaterami naszych publikacji. To ci sami, którzy dostali niedawno czek od prezydenta Koszalina z ponad 13 tysiącami na zakup nowego wózka dla chłopca. Wózek jest drogi, bo to specjalistyczny sprzęt, który można obsługiwać jedną ręką, a to duże udogodnienie dla chłopca. Pieniądze udało się zebrać na styczniowym balu charytatywnym, który zorganizował prezydent wraz z małżonką.

Dom w ogniu
- Mam ten obraz do dziś przed oczyma. To było w listopadzie - opowiada pani Aleksandra. - W warsztacie sąsiadującym z domem, który wynajmowaliśmy, wybuchł pożar. Obudziły nas trzaski, w oknach pękały szyby, wszystko było w ogniu. Nie było wtedy czasu na zastanawianie się. W mgnieniu oka złapałam Kacperka na ręce, żeby uciec na zewnątrz. Wybiegłam w koszuli, zdążyłam tylko narzucić na plecy jakąś kurtkę. Niczego nie zdążyłam zabrać, żadnych dokumentów, pieniędzy. Niczego - łamie jej się głos. To silna kobieta, która nie poddaje się trudnościom - razem z mężem walczy każdego dnia o zdrowie Kacpra i o pomoc dla niego, ale na wspomnienie tamtego wydarzenia miewa chwile załamania. - Musimy zaczynać od nowa… Od łyżeczki, widelca, garnka… Straciliśmy wszystko, także część sprzętu Kacperka. To wszystko musieliśmy teraz zdobywać od nowa… Do dziś nie mamy też na przykład lodówki - sprzętu, który jest normalnością w każdym domu, ale my nie mamy dziś pieniędzy na jego kupno. Na szczęście za oknem panują ciągle zimowe warunki, więc żywność trzymamy na balkonie. Ale jak się zrobi ciepło - będzie kolejny problem.

Nowe kąty
Po pożarze państwo Andrzejewscy razem z Kacprem musieli przede wszystkim poszukać nowego lokum. - Mieliśmy co prawda małe mieszkanie 30-parometrowe - mówi pani Aleksandra. - Ale tam było zdecydowanie za mało miejsca. Kacperek niszczył wózkiem ściany, meble. Musieliśmy szukać czegoś innego. W końcu znaleźli. Na piętrze starej kamienicy. - Zamieniliśmy się. Myśleliśmy, że wystarczy niewielki remont. Ale jak się ruszyło jedno, to trzeba było poprawiać następne itd. Instalacje, podłogi. A tu człowiek żyje od kredytu do kredytu. Ciężko związać koniec z końcem. Jeszcze rehabilitacja Kacperka. Sprzęt dla niego. To wszystko pochłania ogromne pieniądze. Ratujemy się, jak możemy i korzystamy z każdej pomocy. To ludzie dali nam niektóre meble, telewizor, naczynia. Bo my naprawdę nie mieliśmy nic, wszystko spłonęło.

Mieszkanie udało się na razie wyremontować tylko częściowo. Przed nimi jeszcze dalsze prace, przebudowa łazienki, żeby Kacper mógł się w niej poruszać na wózku, dla niego też trzeba zamontować specjalną kabinę. - Ale tym zajmiemy się później, choć jakby ktoś miał do oddania jakieś materiały budowlane, to będziemy bardzo wdzięczni. Zawsze to byłoby łatwiej. Ale teraz dla nas najważniejsza jest winda - mówi babcia Kacpra. - Klatka schodowa w tej kamienicy jest bardzo ciasna. Nowy wózek nam się tu nie mieści. Do tego trzeba go wciągać na górę, dźwigać na rękach Kacperka. Jeszcze mam na to siły, ale na ile mi ich wystarczy? Taka winda rozwiązałaby część problemów. Poza tym Kacperek rośnie, dzięki windzie mógłby samodzielnie wyjeżdżać na dwór.

Potrzebne pieniądze
- Zgłosiła się do nas firma, która montuje takie platformy - dodaje pani Aleksandra. - Jesteśmy wstępnie po uzgodnieniach z przedstawicielem wspólnoty mieszkaniowej, który zbadał sprawę u konserwatora zabytków i jest wstępnie zgoda, że możemy tę windę montować. Ale znowu pojawia się problem finansowy. Firma wyliczyła, że montaż windy, z podjazdem, to ponad 63 tysiące. Złożyłam już wniosek o dofinansowanie z PFRON. Usłyszałam, że w tym roku jest mało pieniędzy. Dofinansowanie może sięgać 80%, ale nie mamy szans na tak duże wsparcie. Jak się uda zdobyć połowę, to będzie dobrze. Tylko, że na to, żeby zdobyć tę połowę, trzeba mieć drugie tyle. Powiem wprost: dla nas to w tym momencie nieosiągalna kwota. Dlatego liczymy na wsparcie ludzi dobrego serca. Może uda się trochę uzbierać z jednego procenta… Będziemy bardzo, ale to bardzo wdzięczni za każdy gest.

Jak pomóc?

Każdy, kto zechce wesprzeć Kacperka, może przekazać 1% podatku na konto Stowarzyszenia Chorych z Przepukliną Oponowo - Rdzeniową, Oddział Zachodniopomorski, Koszalin, KRS: 0000059463 koniecznie z dopiskiem: DLA KACPRA PIETRZAKA.

Ponadto jeżeli ktoś zechce przekazać dowolną wpłatę na wsparcie 9-letniego Kacpra Pietrzaka, to może to uczynić kierując wpłaty na konto: GBW S.A. BOR KOSZALIN nr : 21 1610 1162 7101 9363 2000 0001, zawsze z dopiskiem dla Kacpra Pietrzaka.

Natomiast jeżeli ktoś chciałby przekazać dziadkom Kacpra materiały budowlane przydatne do dokończenia remontu mieszkania, to może się kontaktować z panią Aleksandrą Andrzejewską pod numerem telefonu 503 464 356.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!