MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Luksus? Dla 70 procent ludzkości jest nim dostęp do bieżącej wody

Piotr Polechoński
Polska delegacja na obradach Unii Międzyparlamentarnej,pierwszy z lewej senator Stanisław Gawłowski
Polska delegacja na obradach Unii Międzyparlamentarnej,pierwszy z lewej senator Stanisław Gawłowski Archiwum
- Ludzie będą się przemieszczać tam, gdzie jest woda i gdzie jest chłodniej. Czyli w naszym kierunku. I będą to robić z pełną determinacją, bo będą walczyć nie o lepsze życie, ale o życie w ogóle - mówi Stanisław Gawłowski, senator z Koszalina. Jako wiceprzewodniczący wspólnej delegacji - reprezentującej polski Sejm i Senat - brał udział w obradach Unii Międzyparlamentarnej poświęconych głównie zmianom klimatycznym na świecie.

Unia Międzyparlamentarna? Co to takiego?

W Polsce raczej mało kto zdaje sobie sprawę z jej istnienia. Wiemy o Unii Europejskiej, NATO, ONZ i przez pryzmat tych organizacji, tak ważnych dla naszego kraju, patrzymy na świat. Ale świat ma to do siebie, że jest znacznie bardziej zróżnicowany, niż nam się wydaje, i Unia Międzyparlamentarna jest tego najlepszym przykładem. To najstarsza organizacja międzynarodowa o zasięgu światowym, założona jeszcze w XIX wieku. I od tego czasu nieprzerwanie działa i wpływa w takim lub innym stopniu na politykę światową.

Był pan wiceprzewodniczącym polskiej delegacji, która niedawno brała udział w jednej z dwóch plenarnych sesji, jakie organizowane są w ciągu roku. Ta odbyła się w Nowym Jorku, w gmachu ONZ. Jaki był finalny efekt tych obrad?

Jeszcze go nie ma. Mamy wszyscy nadzieję, że będzie nim rezolucja, którą poprą wszystkie delegacje, a stać się to ma podczas jesiennej sesji, która odbędzie się w Genewie, gdzie mieści się główna siedziba tej organizacji. Choć w ramach Unii omawiane są różne ważne sprawy dla świata, jak na przykład wojna w Ukrainie, konflikt izraelskopalestyński czy zrównoważony rozwój oraz przeciwdziałanie biedzie, to aktualnie zmiany klimatyczne są tematem numer jeden. Zmiany, które leżą u podstaw wielu innych, kluczowych dla świata procesów. I to właśnie tym zmianom będzie poświęcona nasza rezolucja.

I zostanie ona dostrzeżona i odnotowana na świecie?

Zapewniam, że tak i to z dużą uwagą. I to z kilku powodów. Po pierwsze, jak już wspomniałem, jest to najstarsza płaszczyzna do uprawiania dyplomacji międzyparlamentarnej na świecie i sam już ten fakt budzi szacunek. Po drugie, jest tak, że choć w naszej, zachodniej rzeczywistości politycznej jest ona mniej dostrzegalna, to dla krajów Afryki, Azji, Ameryki Południowej, Indii Unia Międzyparlamentarna jest bardzo ważna i reprezentacje tych szerokości geograficznych traktują Unię bardzo poważnie. Obok ONZ jest to drugie miejsce, gdzie mogą wyrażać swoje poglądy, przyjmować stanowiska, rezolucje, innymi słowy, na tle międzynarodowym demonstrować swoje problemy i własne punkty widzenia. A to oznacza, że cały pozostały świat też musi na tę aktywność bacznie zwracać uwagę. Trzeci powód to wewnętrze zasady funkcjonowania, w ramach których duży nacisk położony jest na jak największą reprezentatywność. W każdej delegacji wysłanej przez krajowy parlament muszą być przedstawiciele opozycji i w dużym stopniu oczekuje się też, aby w jej składzie były również kobiety. Tak więc głos w postaci rezolucji takiej organizacji zawsze będzie ważny, a zwłaszcza taki głos, który dotyczyć będzie klimatu. Bo dziś nawet jak zaczyna się poruszać inne tematy, to wcześniej czy później cała dyskusja zogniskuje się wokół zmian klimatycznych. Nie wszyscy w Polsce zdajemy sobie sprawę, jak kluczowy to jest temat. Wydaje się nam, że to takie gadanie gdzieś daleko w świecie, trochę taki sztuczny problem. Otóż nie jest to sztuczny problem, ale twarda rzeczywistość, która dotyka także i nas i będzie dotykać coraz mocniej, jeśli temu mądrze nie zaradzimy.

Czy udział w obradach tej właśnie organizacji pozwala nabrać odpowiedniej, nie tylko europejskiej perspektywy?

Tak i ta możliwość jest chyba największą wartością dla przedstawicieli Europy, w tym i naszego kraju. Bo na wiele spraw patrzy się już inaczej i dostrzega się procesy oraz zależności, których się wcześniej nie dostrzegało. Na przykład inaczej się zaczyna definiować to, kim jest bogaty człowiek. Lub co to jest luksus. Bo dla zdecydowanej większości ludzkości jest nim dostęp do wody. Niecałe 30 procent ludzi ma dostęp do bieżącej wody pitnej w kranie. My mamy. Czy to oznacza, że jesteśmy bogaci? Dla tych 70 procent żyjemy w luksusie. Dla nas poranny prysznic to banalny element dnia, dla tych ludzi to coś trudnego do wyobrażenia, że można tyle wody poświęcić nie po to, aby się napić, ale po to, aby się umyć. Dla milionów ludzi luksusem nie do osiągnięcia jest to, że może być przyjemnie chłodno. Oni żyją w krajach, gdzie 50 stopni Celsjusza to codzienność, od której nie mogą uciec. Tam nie ma klimatyzacji, nie mogą wejść do pomieszczenia i przekręcić sobie pokrętło na 19 stopni, nie stać ich na to. Tam 50 stopni jest cały czas, wszędzie i prawie o każdej porze dnia.

Jaki jest tego skutek w dłuższym przedziale czasu?

Taki, że ci ludzie będą się przemieszczać tam, gdzie jest woda i gdzie jest chłodniej, czyli w naszym kierunku. I będą to robić z pełną determinacją, bo ich celem nie będzie polepszenie standardu swojego życia na przykład ze średniego na bardzo dobry. Bo to by jeszcze oznaczało, że może jednak do nas nie przyjadą, bo może się zastanowią i nie będą chcieli stracić tego, co już mają. Tymczasem oni nie mają się już nad czym zastanawiać, bo nie mają niczego oprócz wyboru, który jest bardzo prosty w swojej bezwzględności: albo zostają i umierają, albo migrują z perspektywą uratowania życia. Oni nie mają nic do stracenia i będą szukać każdej drogi, aby ratować siebie i swoich najbliższych. Także tej, która wiedzie przez Białoruś do Polski i dalej do bogatych krajów Unii Europejskiej. I to bez względu na to, że są traktowani przez białoruski reżim jako pociski wystrzeliwane w naszą stronę.

Przygotowywana rezolucja będzie poświęcona temu, co zrobić, aby te negatywne procesy zatrzymać?

Wszyscy chcemy, aby w takim kierunku to poszło i między innymi temu właśnie były poświęcone ostatnie obrady, w których uczestniczyłem, i to zarówno w ramach sesji plenarnej, jak i podczas komisji tematycznych. Oczywiście, to nie będzie cudowny lek na całe zło, który od ręki rozwiąże wszystkie problemy, bo na razie nikt takiego mądrego rozwiązania nie wymyślił. Tutaj cały proces debaty zmierza do tego, aby przyjąć wspólne stanowisko. Takie, które naz-wie i zdefiniuje największe klimatyczne wyzwania i wskaże kierunki, w których trzeba dążyć, aby tym wyzwaniom sprostać.

Chyba cały kłopot jest w tym, zwłaszcza w tak zróżnicowanym, międzynarodowym gronie, aby treść takiej rezolucji zaakceptowali wszyscy?

To prawda, to jest najtrudniejsze. Wtedy właśnie wychodzą wszystkie różnice, jakie dzielą współczesny świat. Delegaci z krajów rozwijających się, krajów afrykańskich czy z Ameryki Południowej mówią do nas tak - „Musicie stworzyć fundusz klimatyczny i z tego funduszu finansować wszystkie te potrzeby, które występują w naszym kraju, bo zmiany klimatyczne to wy przecież wywołaliście. To wasza wina, wy musicie ponieść konsekwencje z tym związane”. Nasza część świata bierze na siebie część odpowiedzialności i nie chowa głowy w piasek, ale też w czasie licznych dyskusji przypominamy, że to jednak nie my niszczymy lasy tropikalne, to nie u nas olbrzymie połacie lasów amazońskich są wycinane pod wielkie hodowle krów. I cała ta nasza międzyparlamentarna dyplomacja zmierza do tego, aby pomimo różnic wypracować wspólne stanowisko. Innymi słowy, my musimy spojrzeć na pewne sprawy ich oczami, a oni naszymi.

Na przykład?

Dobrym przykładem jest kwestia tego, co dzieje się na naszej granicy z Białorusią. Debatując w ramach tak szerokiego gremium, jak Unia Międzyparlamentarna, widać, jak na dłoni, że wiedza w świecie o tym, jak ta sytuacja na granicy wygląda, jest niemal żadna. I naszą rolą, polskich parlamentarzystów, jest to, aby nasi koledzy parlamentarzyści z północnej Afryki czy Azji widzieli, co się u nas dzieje. A my żebyśmy nabrali równie szerokiego spojrzenia, zrozumieli problemy ludzi z innych regionów świata i potrafili przedstawić je w Polsce. I pracujemy właśnie nad tym, aby tak się działo. Bo pomimo różnych spojrzeń, interesów, oczekiwań jedno jest pewne: aby wpłynąć na proces migracji, osłabić go, trzeba wypracować taki międzynarodowy system, który by pomagał ludziom tam na miejscu, gdzie żyją i mieszkają. Ale to nie może być pomoc w stylu, że z samolotu zrzucimy worek z ryżem. To musi być trwały, kompleksowy system pomocy. Nic mądrzejszego, trwałego wymyśleć się nie da.

Jaka w Unii Międzyparlamentarnej jest pozycja Polski?

Przez długi czas nasza przynależność była w sumie tylko na papierze, był to temat przez Polskę zaniedbany. Cały nasz wysiłek w dyplomacji, w tym także aktywność posłów i senatorów, był skierowany w kierunku Unii Europejskiej i NATO. Od pewnego czasu to się zmienia, nasze delegacje systematycznie biorą udział w sesjach, nasi parlamentarzyści są aktywnymi uczestnikami debat, paneli, nieformalnych spotkań. Unia Międzyparlamentarna to organizacja, która krajowym parlamentom daje możliwości do aktywności niespotykanej nigdzie indziej. Jak już wspomniałem, to rodzaj dyplomacji na zupełnie innej płaszczyźnie niż dyplomacja prowadzona przez rząd. I warto, aby polski głos był tam słyszalny.

I jest słyszalny?

Jest i to coraz mocniej.

Unia międzyparlamentarna

Unia Międzyparlamentarna jest najstarszą organizacją międzynarodową, założoną w 1889 r. z inicjatywy parlamentarzystów Anglii i Francji. Obecną nazwę przyjęto w 1894 r. Unia organizuje i ułatwia nawiązywanie kontaktów między członkami parlamentów, jednoczy ich na rzecz umacniania i rozwijania instytucji demokratycznych oraz na rzecz pokoju i współpracy między narodami.

Unia szeroko współpracuje z Organizacją Narodów Zjednoczonych. Skupia 157 parlamentów, mających status członkowski, oraz 9 parlamentów stowarzyszonych. Polska przystąpiła do UM w 1922 r., reaktywowała swój udział w 1947 r., pełne członkostwo uzyskała ponownie w 1948 r.

Najważniejszym organem statutowym jest organizowane dwa razy w roku Zgromadzenie Unii Międzyparlamentarnej. W każdej sesji bierze udział 500 parlamentarzystów. Polska Grupa Unii Międzyparlamentarnej (PGUM) posiada w Zgromadzeniu UM 8 miejsc, podzielonych pomiędzy Sejm i Senat w stosunku 6:2.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Tragedia w Połtawie. 41 ofiar po rosyjskim ataku

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gk24.pl Głos Koszaliński