Obiekt mieści się przy białogardzkim dworcu PKP i PKS. Liczy 110 metrów kwadratowych powierzchni. - Jest po remoncie, dostosowany do wszelkich wymogów Unii Europejskiej - zapewnia Jolanta Lewicka, właścicielka apteki. Dlaczego sprzedaje interes?
- Nie, nie wyjeżdżam do Anglii ani Irlandii - śmieje się, bo właśnie o to ją zapytaliśmy. - Faktycznie, dużo magistrów farmacji wybiera karierę na Zachodzie. Ale zagranica jest dla młodych, a nie takich... dojrzałych, jak ja. Wyjeżdżam na południe Polski, bo wzywają mnie tam sprawy rodzinne - tłumaczy.
J. Lewicka szykuje się do wyjazdu z Białogardu już od marca tego roku. - Ale wbrew obiegowej opinii, że posiadanie apteki to czysty zysk, chętnych na zakup jest bardzo mało - kontynuuje nasza rozmówczyni. Sama uważa, że aptek jest już po prostu za dużo. A poza tym brakuje magistrów farmacji, którzy mogliby się aptekami zajmować.
Apteka przy białogardzkich dworcach to jednak dobrze usytuowany obiekt. Ludzi kręci się tu zawsze dużo. Niedaleko jest przychodnia lekarska. Do wzięcia jest od ręki, za... - Oczywiście, to nie będzie tania inwestycja. Trzeba jednak dogadać się z potencjalnym oferentem. Bo mamy zawarte umowy z dostawcami leków, dużo tego jest w magazynie. Jeśli ktoś już się zdecyduje, musi pamiętać, że przejmuje aptekę z marszu. Nie można jej sobie zamknąć od tak - kończy J. Lewicka.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?