Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Małgorzata Hołub-Kowalik: rekord był kwestią czasu, ale mamy jeszcze rezerwy [WIDEO]

Krzysztof Marczyk
Krzysztof Marczyk
Rozmowa z Małgorzatą Hołub-Kowalik, zawodniczką KL Bałtyk Koszalin, wicemistrzynią świata w sztafecie 4x400 m

- Sezon startowy powoli się kończy? Czuć już zmęczenie?
- Tak, jestem bardzo zmęczona. Jeszcze dwa tygodnie muszę wytrzymać. Ale jest już z górki. Przygotowania wyglądają inaczej, to jest teraz już tylko podtrzymywanie formy, więc treningi nie są ciężkie, więc daję radę.

- Podczas finałowego biegu na mistrzostwach świata w Doha, na ostatnich metrach, wyglądałaś, jakbyś bardziej biegła już sercem, a nie nogami.
- To były dwa bardzo ciężkie biegi na tych zawodach, pobiegłam bardzo dobrze, więc wiadomo, że kiedyś to zmęczenie musiało przyjść, ale jestem bardzo zadowolona z tego, co udało się osiągnąć.

- Byłyście zaskoczone, że to akurat wam przypadło drugie miejsce, tuż za Amerykankami?
- Przed mistrzostwami zakładaliśmy, że coś takiego może się wydarzyć, spodziewałyśmy się takiego obrotu spraw. Już w trakcie mistrzostw wyszło wiele niespodzianek, to, że poziom jest bardzo bardzo wysoki. Więc chwila zwątpienia w pewnym momencie się pojawiła. Ale widziałyśmy, że jesteśmy dobrze przygotowane, że możemy walczyć o medal. A jakiego koloru - tu nic nie zakładałyśmy, nie kalkulowałyśmy. Wiedziałyśmy, że musimy wykonać swoją pracę. Zrobiłyśmy wszystko, co w naszej mocy, wynik jest super.

- No i rekord Polski, wynoszący teraz 3.21,89, a poprawiony znacznie, bo aż o 2,6 sekundy. Zaskoczyło was to, że aż tak go poprawicie?
- W takich rozmiarach - na pewno. Moim zdaniem, zdaniem dziewczyn i trenera, na ten rekord byłyśmy gotowe już jakiś czas temu. A i tak nastawiałyśmy się na różnicę paru setnych. Na przeszkodzie zawsze coś ostatnio stawało. Albo przepychanki na zmianach, albo na mistrzostwach Europy w Berlinie plan minutowy pokrzyżował nam plany. Nie zawsze byłyśmy wszystkie w idealnych dyspozycjach. I nie mogłyśmy zbliżyć się do tego rekordu. Tutaj wyszło wszystko idealnie, od razu pobiłyśmy ten rekord. Już te ponad 2,5 sekundy różnicy pokazuje, że byłyśmy gotowe. Cieszę się, że wyszło to z aż takim przytupem. Dziewczyny, które poprzednio pobiły ten rekord (14 lat temu - przyp. red.) pisały, że nie jest im żal, gratulowały, że zrobiłyśmy aż taką różnicę.

- Czujecie, że drzemią w was jeszcze rezerwy?
- Myślę, że są w nas jeszcze rezerwy, nad którymi będziemy pracować. Każda z nas może jeszcze poprawić się indywidualnie i to przełoży się na sztafetę. Zobaczymy, co przyniesie przyszłość, najważniejsze, żebyśmy wszystkie były zdrowe.
- Trener reprezentacyjny Aleksander Matusiński często zmienia, urozmaica metody treningowe, czy wręcz przeciwnie?
- Można powiedzieć, że jest bardzo dużo zmian, a każda z nas trenuje zupełnie inaczej. Cały czas wszystko jest robione i konsultowane w porozumieniu z moim trenerem klubowym Zbigniewem Maksymiukiem. To on w większości przypadków dobiera mi treningi. A z trenerem Matusińskm robimy szlify, kiedy już jesteśmy na jakimś wyjeździe. To połączenie tego, co już znamy z czymś nowym przynosi rezultaty.

- Wszystkie siły skupiacie teraz na przyszłorocznych Igrzyskach Olimpijskich w Tokio.
- Wiadomo, to impreza docelowa dla każdego sportowca. Najważniejsze, że mamy kwalifikację, więc teraz spokojnie możemy przygotowywać się do Igrzysk. Najważniejsze, by być zdrowym i konsekwentnie wykonywać swoją pracę. Jeśli tak będzie, to wierzę, że w przyszłym roku przyniesie to efekty.

- Ten sezon zmierza ku końcowi. Co jeszcze przed tobą?
- Wezmę udział w 7. Światowych Wojskowych Igrzyskach Sportowych (w dniach 18-27 bm. w Chinach - przyp. red.). Można to nazwać Igrzyskami Olimpijskimi dla żołnierzy, będą sportowcy z całego świata, którzy reprezentują wiele dyscyplin. Bardzo się cieszę, że mogę pierwszy raz reprezentować Wojsko Polskie. Będzie to dla mnie coś nowego. Po wojskowych igrzyskach rozpoczynam wakacje. Z trenerem prowadziliśmy negocjacje - jak długi ma to być odpoczynek. Ustaliliśmy, że mam trzy tygodnie wolnego. W tym roku nie wyjeżdżam nigdzie za granicę, zostaję w Polsce. Jadę w góry z mężem, z rodziną. Resztę czasu chcę spędzić w domu, spełniać obowiązki żony (śmiech).

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera