Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Małżeństwo od 70 lat. "Kamienne Gody" Marii i Franciszka Arczyńskich z Koszalina

ing
Maria i Franciszek Arczyńscy z Koszalina obchodzili dziś "Kamienne Gody" - od 70 lat są małżeństwem.
Maria i Franciszek Arczyńscy z Koszalina obchodzili dziś "Kamienne Gody" - od 70 lat są małżeństwem. fot. Radosław Brzostek
Maria i Franciszek Arczyńscy z Koszalina obchodzili dziś "Kamienne Gody". 70 lat razem - to kawał życia i takim osiągnięciem może pochwalić się bardzo niewiele par. W Koszalinie ostatnia taka uroczystość była kilkanaście lat temu.

Dzisiejsi jubilaci, jak mówią, nie musieli się docierać, od razu wiedzieli, że chcą być razem. Przedwojenne wychowanie nauczyło ich, że nie warto przejmować się drobiazgami. Liczy się rodzina, dzieci i wnuki.

- Miałam 18 lat, Franciszek był ode mnie o 9 lat starszy. Czułam, że jesteśmy sobie przeznaczeni, a że wybuchła wojna nie było co długo ze ślubem czekać. Do szkoły rolniczej już nie zdążyłam pójść, a chciałam bardzo. Do tego bałam się, że nas rozdzielą, a małżeństwa raczej pozostawiano razem. Spytałam tylko o zdanie matkę. I ta się trochę przestraszyła. Spytała, czy sobie poradzę. A ja jej na to, że przecież wszystkiego mnie nauczyła. No i się pobraliśmy. To była środa 4 listopada 1939 roku - wspominała dziś Maria Arczyńska.

- No i tak jesteśmy razem do dziś. Teraz to inaczej się do małżeństwa podchodzi. Młodzi się najpierw docierają, sprawdzają na wszystkie sposoby, a i tak rozwodów jest dużo. Kiedyś to było nie do pomyślenia. My mamy przedwojenne wychowanie. Rodzina to świętość. Wzajemny szacunek, miłość, odpowiedzialność. Człowiek na ustępstwa potrafił zawsze iść. Mieliśmy konflikty, ale nigdy takie, by dogadać się nie można było. W dzisiejszych małżeństwach takiego podejścia do wspólnego życia chyba nie ma i może dlatego tyle tych rozwodów.

Arczyńskim, którzy pochodzą z województwa kujawsko-pomorskiego, w 1940 roku urodził się pierwszy syn. Pan Franciszek nie poszedł na front, za to przymusowe roboty nie ominęły małżeństwa. W 1948 roku doczekali się drugiego syna. Wtedy już zamieszkali w Koszalinie, do którego przyjechali od razu po wojnie. Pani Maria zajmowała się domem i dziećmi, pan Franciszek wrócił do zawodu kościelnego organisty. Był też sekretarzem w koszalińskim starostwie podczas rządów Edmunda Dobrzyckiego. Organizował parafię pw. Podwyższenia Krzyża Świętego, był organizatorem chóru parafialnego, a potem organistą w katedrze i do 2004 roku przez 10 lat w parafii pw. św. Józefa Rzemieślnika.

- Mamy troje wnuków - Paulinkę, Rafała i Krzysia i niech policzę.... pięcioro prawnuków. Rad to naszych słuchać tak nie chcą. Może czasami bardziej wygadać się przychodzą - mówiła pani Maria.

Dziś do domu jubilatów z życzeniami przyszli przedstawiciele władz miasta, urzędnicy, przyjaciele ze Stowarzyszenia Pionierów Koszalina. Nie zabrakło też najbliższej rodziny. - Brat już nie żyje, my z żoną rodzicami się opiekujemy. Ze zdrowiem już u nich nie jest tak dobrze, jak przed laty, ale i tak siły w sobie mają dużo. Może dlatego, że przez życie szli razem, spokojnie, bez zbędnych zawirowań - gdybał Ryszard Arczyński, młodszy syn jubilatów.

A my od redakcji życzymy jubilatom jeszcze wielu lat życia razem w zdrowiu i spokoju.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo