Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Marcin Chabowski: to było szczęście w nieszczęściu

Krzysztof Marczyk
Krzysztof Marczyk
W biegach długodystansowych Chabowski wielokrotnie zdobywał medale mistrzostw Polski.
W biegach długodystansowych Chabowski wielokrotnie zdobywał medale mistrzostw Polski. Archiwum
Lekkoatletyka/rozmowa. Marcin Chabowski (ur. 1986 r.), lekkoatleta, długodystansowiec, zawodnik Pomeranii Szczecinek.

Po kontuzji (zmęczeniowe pęknięcie kości śródstopia) wróciłeś do treningów. Jak wygląda ten powrót?
To już trzeci tydzień, jak zacząłem ponownie ćwiczyć, wszystko odbywa się na razie zgodnie z planem.

W 2017 roku doznałeś złamania drugiej kości śródstopia prawej nogi. Teraz, pod koniec lutego, pęknięcie w lewej nodze. Dało się tego uniknąć?
Nikt nie jest w stanie odpowiedzieć na to ze stuprocentową pewnością. Czy to wina obuwia? Techniki biegania? A może mojego wieku i po prostu - stażu biegowego, bo przecież wyczynowo trenuję już 20 lat? Zapewne wszystkie te elementy się ze sobą łączą. Gdy byłem młodszy, organizm lepiej znosił obciążenia. Cóż, trzeba będzie wyciągnąć z tego wnioski. Na pewno zdecyduję się na buty z dłuższą, sztywniejszą amortyzacją, by lepiej chronić stopy. To będzie punkt wyjścia. Od tego uzależnię technikę i intensywność biegania.

Cała ta sytuacja to klasyczny przykład szczęścia w nieszczęściu, bo twój uraz zbiegł się w czasie z wybuchem epidemii. A to oznacza, że nadal możesz marzyć o starcie na Igrzyskach Olimpijskich.
Zgadza się. Na początku był dramat, szansa na walkę o Tokio uciekła, cały sezon spisany na straty. Ale okazało się, że wszystko zaczyna się od nowa, cały cykl przygotowań, walka o minimum w biegu maratońskim (ten wynosi 2:11:30, a rekord życiowy Chabowskiego to 2:10:07, ustanowiony w 2012 r. - przyp. red.). Jest jednak wielka niewiadoma, jak ten rynek biegów będzie wyglądał. Duże imprezy zostały odwołane i nie zanosi się na to, by zorganizowane zostały jeszcze jakiekolwiek duże biegi masowe w 2020 r. W dodatku samorządy mogą mieć ograniczone środki na to, by finansować imprezy sportowe w najbliższym czasie. To kolejny problem. Sukcesywnie odwoływane są największe tegoroczne imprezy lekkoatletyczne, więc trzeba powiedzieć wprost, że tegorocznego sezonu startowego nie będzie. To nie tylko cios dla sportowców i kibiców, to także poważny problem finansowy dla tych, którzy ze sportu się utrzymują. To wpływa na psychikę. Nie ma startów, nie ma zarobków. A do tego trzeba renegocjować umowy ze sponsorami, bo przecież w wielu przypadkach oni też nie chcą wspierać sportu jeśli nie ma startów. Wielu sportowców musi postawić sobie teraz inne cele, inaczej układać plan treningowy. Byle nie w maseczkach.

Dlaczego?
Uważam, że to chybiony pomysł. Nie da się w tym trenować. Na trasie jestem sam, praktycznie z nikim nie mam kontaktu. Praca z oddechem jest utrudniona, pojawia się dług tlenowy. Z czasem mogą pojawić się bakterie. I można osiągnąć efekt odwrotny od zamierzonego, czyli nabawić się jakiejś infekcji.

Jaki masz plan na to, by ten brak dużych startów zrekompensować?
Paradoksalnie mam ułatwione zadanie, bo wysoką dyspozycję zamierzam uzyskać jesienią. Jestem żołnierzem zawodowym, wezmę udział w wojskowych mistrzostwach świata w Atenach, o ile nikt ich nie odwoła. Gorzej mają ci, którzy nastawiali się na wiosenne i letnie starty. Tutaj mamy całkowitą pustkę w kalendarzu.

Sportowe cele musiałeś odłożyć w czasie, ale nie ulegają one zmianie?
Tak, nadal chcę wystartować na Igrzyskach w Tokio w maratonie, będę walczył o to, by wypełnić minimum.

Jesteś medalistą mistrzostw Polski w biegach na 10 km, ale na olimpiadzie chcesz wystartować w maratonie. Dlaczego?
Jest kilka powodów. Mam szósty wynik w historii polskiej lekkoatletyki w biegu maratońskim - 2:10:07. To królewski dystans. Osiąganie sukcesów na arenie międzynarodowej w krótszych biegach, m.in. 10-kilometrowych, zostało praktycznie zarezerwowane dla zawodników z Afryki. Tu ciężko się przebić. Co innego maraton, są większe szanse. Do tego bieganie w maratonach bardziej opłaca się finansowo. Młodszy już nie będę, pierwsze sukcesy w maratonach zacząłem osiągać w wieku 25 lat. I zamierzam wykorzystać tę szansę w przyszłym roku.

W nocy z soboty na niedzielę nastąpiła zmiana czasu z letniego na zimowy. O godzinie 2 w nocy ruszyła Nocna Ściema. Start i meta usytuowane były na stadionie ZOS „Bałtyk” przy ul. Andersa. Uczestnicy biegli około 7 kilometrową pętlą ulicami Koszalina. O godzinie 7:30 na Hali Politechniki Koszalińskiej odbył się wielki finał.

Nocna Ściema 2019 w Koszalinie [ZDJĘCIA, WIDEO]

Nocna Ściema to już w Koszalinie impreza, która sławi Koszalin nie tylko w kraju. - Biegacze startują o godzinie drugiej w nocy - w nocy, kiedy zmieniamy czas z letniego na zimowy. Po godzinie biegu wciąż jest godzina druga, biegniemy dalej i półmaraton możemy ukończyć w kilka minut, a maraton - łamiąc nawet barierę dwóch godzin pomiędzy godziną startu a godziną osiągnięcia mety. NOCNA ŚCIEMA 2018 - WYNIKI

Nocna Ściema 2018 w Koszalinie [ZOBACZ ZDJĘCIA]

Zobacz także Nocna Ściema 2019 w Koszalinie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo