Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Marcin Wyrostek, laureat "Mam talent": pokazałem, co mi w sercu gra

Joanna Krężelewska
Marcin Wyrostek z zespołem Coloriage wystąpił w sobotę w Koszalinie.
Marcin Wyrostek z zespołem Coloriage wystąpił w sobotę w Koszalinie. Fot. Radek Koleśnik
Rozmowa z akordeonistą Marcinem Wyrostkiem. Jego debiutancka płyta "Magia del Tango" pokryła się potrójną platyną.

Marcin Wyrostek

Marcin Wyrostek

Urodził się w 1981 r. Obecnie jest wykładowcą Akademii Muzycznej im. Karola Szymanowskiego w Katowicach - wydz. instrumentalny oraz wydz. jazzu i muzyki rozrywkowej, a także wykładowcą Kolegium Nauczycielskiego w Bytomiu. Studiował pod kierunkiem prof. Joachima Pichury na AM w Katowicach. Na stałe współpracuje z Teatrem Muzycznym w Gliwicach, Śląskim Kwintetem Akordeonowym, Joanną Słowińską oraz zespołem Farfarello.

- Na scenie czuje się pan, jak ryba w wodzie. Gra pan całym sobą. To kwestia doświadczenia? Podobno pierwszy koncert dał pan wyjątkowo wcześnie, bo jeszcze w przedszkolu...
Marcin Wyrostek:
- (śmiech) O tak! Zaczęło się w latach bardzo wczesnego dzieciństwa. Pierwszy akordeon dostałem od taty. Szybko polubiłem granie i, faktycznie, już w przedszkolu dałem pierwszy koncert. Nie pamiętam tylko z jakiej okazji.

- Czy pana rodzina ma muzyczne tradycje?
Marcin Wyrostek:
- Można powiedzieć, że tak. Dziadek kupił akordeon mojemu tacie, a żeby zdobyć na to pieniądze... sprzedał krowę. Tata amatorsko muzyką zajmuje się do dziś. Ja poszedłem do szkoły muzycznej, najpierw pierwszy, potem drugi stopień, potem studia, potem koncerty...

- I mnóstwo konkursów, na których pan wygrywał. Ale popularność przyniósł panu program "Mam talent". Czy takie show faktycznie pomaga utalentowanym osobom?
Marcin Wyrostek:
- Mi program ogromnie pomógł. Gram od wielu lat w różnych konfiguracjach, w różnych zespołach. Brałem udział w wielu festiwalach, ale moją bolączką było to, że nie niosły one za sobą nic, prócz kolejnej linijki, dopisanej w moim CV.

- Liczył pan na wygraną?
Marcin Wyrostek:
- Nie. Bałem się, że od programu komercyjnego widzowie oczekują czegoś zupełnie innego niż faceta z akordeonem. A ja właśnie tak wyszedłem i pokazałem, co mi w sercu gra.

- A dziś pana debiutancka płyta pokryła się potrójną platyną. Czy to oznacza, że Polacy łakną muzyki, mają już dość miałkiego popu?
Marcin Wyrostek:
- Mam nadzieję. I może udaje się popularyzować instrument, który do tej pory był kojarzony z weselami.

- Czy na akordeonie można zagrać każdy rodzaj muzyki?
Marcin Wyrostek:
- Zdecydowanie. Od folku, przez jazz, klasykę. Nawet pop! (śmiech)

- Jak ocenia pan koszaliński festiwal, którego celem jest również promowanie muzyki akordeonowej?
Marcin Wyrostek:
- Twórcę festiwalu, Artura Zajkowskiego, znam od lat. Zresztą występowałem już w Koszalinie, w Domku Kata i w Kryterium. Artur całą duszę wkłada w rozpowszechnianie akordeonu. Takich osób i działań, jak te w Koszalinie, nam trzeba!

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!