Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Marek Jakubiak: Jeśli będzie trzeba, to znów zbierzemy podpisy. Podchodzę do tego spokojnie. Innych kandydatów emocje doprowadzają do łez

Kacper Rogacin
Kacper Rogacin
Fot. Marek Szawdyn / Polska Press
- Większość kandydatów przyszła na debatę, by wygłosić wyuczone zdania. Niektórzy pletli takie dyrdymały, że włosy stawały mi dęba na głowie - tak w rozmowie z nami były poseł Marek Jakubiak komentuje środową debatę wyborczą w TVP. Lider Federacji dla Rzeczypospolitej odniósł się także do kwestii terminu wyborów prezydenckich. - Jak będzie trzeba, to znów zbierzemy podpisy - powiedział.

Wszyscy kandydaci ogłosili się zwycięzcami wczorajszej debaty. Pan również czuje się zwycięzcą?
Wie pan, ja traktuję debatę jako możliwość przedstawienia swoich poglądów i samego siebie. Natomiast z całą pewnością nie traktuję jej, jak areny gladiatorów, herosów intelektualnych, bo takowych nie widzę. Szczerze mówiąc wczoraj bardzo źle się czułem, bo po to są pytania, żeby na nie odpowiadać. A odnosiłem wrażenie, że większa część kandydatów przyszła tam, żeby wygłosić wyuczone na pamięć tezy i wyjść. Przecież zamiast chodzić na takie "debaty", można przesyłać płytę z nagraniem. Po co się męczyć?

Faktycznie, część kandydatów niemalże recytowała wyuczone odpowiedzi.
Przyznam się panu, jako pierwszemu, że miałem kartkę z podpowiedziami, natomiast w samochodzie zostawiłem okulary. Sam się z siebie śmiałem. Więc wszystkie wypowiedzi, jakich udzielałem, były "na żywo".

Co Pan myśli o takiej formule debaty, jaka została przyjęta?
Jak można odpowiedzieć w ciągu 60 sekund na temat gospodarki? Albo na temat polityki zagranicznej, czy bezpieczeństwa państwa? No nie da się.

Przy bezpieczeństwie się zatrzymajmy. Dość mocno skontrował Pan Szymona Hołownię za jego odpowiedź na pytanie dot. bezpieczeństwa Polski.
Zirytowała mnie nie tylko wypowiedź pana Szymona. Część puściłem mimo uszu, nie atakowałem kontrkandydatów. Ale tutaj musiałem zareagować. Historia powinna nas wszystkich uczyć, że bezpieczeństwo jest dla nas zawsze kluczowe. Usytuowanie Polski geograficznie jest bardzo niebezpieczne. Mamy potężnych sąsiadów z obu stron i za każdym razem, kiedy Polska słabnie lub robi się groźniejsza, któryś z tych sąsiadów zaczyna sobie o nas przypominać. Dlatego żartowanie sobie z wojska, albo bezpieczeństwa, jak to czynił pan Hołownia, jest naganne. Kiedy usłyszałem jego słowa o e-maliach, to włosy stanęły mi dęba. Oczywiście, że cyber-wojska są już powołane, jako jeden z rodzajów sił zbrojnych. Ale pan Szymon zapewne o tym nie wie.

Pana zdaniem główne inwestycje powinny dotyczyć wojska "tradycyjnego"?
Nie udało się jeszcze nikomu na świecie wygrać żadnej wojny bez żołnierzy. Żeby wygrać wojnę, trzeba wkroczyć na terytorium obcego państwa. Ale tego już pacyfiści nie wiedzą. Takie - za przeproszeniem - dyrdymały robią ludziom wodę z mózgu. Platforma Obywatelska wmawiała nam, że jesteśmy narodem bezpiecznym, że inne kraje gwarantują nam nasze bezpieczeństwo. Ja twierdzę, że to są identyczne gwarancje, jakie mieliśmy w 1939 roku.

Podczas środowej debaty często przewijało się słowo "przedsiębiorcy". Pan, jako jeden z nich, pochwala działania rządu?
Polscy przedsiębiorcy chcą tylko jednego - żeby im nie przeszkadzać. Sami sobie dadzą radę. Podatki, nakładane na przedsiębiorców, nie mogą być skrajnie wysokie. A już z całą pewnością muszą być klarowne. Przedsiębiorca powinien wiedzieć za co, kiedy i ile ma zapłacić. Jeżeli rząd PiS-u wprowadzi podatek dochodowy, który będzie płacony dopiero po wyprowadzaniu pieniędzy ze spółki, to ja będę bił brawo. Nie będę stał w opozycji totalnej. A teraz nie można odłożyć sowich pieniędzy, bo trzeba od nich zapłacić podatek. Chociaż ja mam lepszy pomysł, ale pan Morawiecki nie chce mnie słuchać.

Co to za pomysł?
Ja bym chciał w ogóle zlikwidować CIT i wprowadzić podatek przychodowy. Zarobiłeś sto złotych, oddajesz złotówkę i jesteś rozliczony. To jest postulat Federacji dla Rzeczypospolitej.

Na głównego obrońcę przedsiębiorców wyrósł wczoraj Paweł Tanajno, który zapowiedział masowy protest polskich właścicieli firm.
Pan Tanajno oczywiście w tej chwili złapał wiatr w żagle i kreuje siebie na mówcę przedsiębiorców. Wie pan, przykro mi się zrobiło, kiedy stałem obok niego, a on wypalił, że jest jedynym bezpartyjnym przedstawicielem przedsiębiorców. Ja sam jestem przedsiębiorcą, sam doznaję na co dzień tego, o czym mówię. Ja przedsiębiorców traktuję bardzo poważne i z całą pewnością nie wyprowadzałbym ich na ulicę. Swoją energię zużyłbym na to, żeby przedsiębiorcom ulżyć. Podburzanie ludzi na ludzi zawsze będę traktował jako dywersję.

Kiedy dowiedział się Pan o porozumieniu między Jarosławem Kaczyńskim, a Jarosławem Gowinem?
Wyszedłem z debaty i dowiedziałem się od dziennikarza, który zapytał mnie o tę sytuację.

Co w przypadku, jeśli ponownie trzeba byłoby zebrać podpisy?
Jeżeli trzeba będzie, to je zbierzemy. Ja uważam, że samo zbieranie podpisów jest chore. Są systemy, które tego nie wymagają, to wszystko jest rozwiązywane inaczej, dużo prościej. Z systemem panującym w Polsce jest mnóstwo kłopotów. Wie pan, ile ja się nasłuchałem, zbierając podpisy, że to są dane wrażliwe? "No tak, pan chce mój numer PESEL, adres, imię, nazwisko i mój podpis. To ja może panu od razu kartę oddam?" - słyszałem. I ludzie tak myślący mają rację! To są dane wrażliwe. Nie dziwię się, że nie chcą ich przekazywać.

Zamiast 10 maja, wybory odbędą się w lipcu albo sierpniu. Zachował Pan jeszcze siły na dalsze prowadzenie kampanii?
O to proszę się nie martwić. Doświadczenie życiowe nakazywało mi bardzo spokojne traktowanie tych wyborów. Dla mnie nie stanowi to większego problemu. Gorzej z tymi, których emocje już roznoszą. Aż do łez.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Marek Jakubiak: Jeśli będzie trzeba, to znów zbierzemy podpisy. Podchodzę do tego spokojnie. Innych kandydatów emocje doprowadzają do łez - Portal i.pl