Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mariusz G. zabił i zatrudnił adwokata walcząc o pieniądze ofiary

Iwona Marciniak
Iwona Marciniak
Mariusz G. zabił i zatrudnił adwokata walcząc o pieniądze ofiary
Mariusz G. zabił i zatrudnił adwokata walcząc o pieniądze ofiary Iwona Marciniak
To niebywałe, jak pewnie i bezkarnie musiał się czuć seryjny zabójca kobiet Mariusz G. z Kołobrzegu. Po zamordowaniu 31 – letniej Iwony K. wynajął kołobrzeskiego adwokata, by ten pomógł mu przejąć 200 tys. zł odszkodowania, które dla Iwony K. wywalczył jej dobry znajomy, prawnik z Warszawy.

Warszawski prawnik był poniedziałek świadkiem w procesie toczącym się przed Sądem Okręgowym w Koszalinie. W tym wątku sprawy zaskakuje postać mecenasa, który wtedy, w listopadzie 2016 r. reprezentował Mariusza G. To jego obecny obrońca, Edward Stępień.

Przypomnijmy, 46 – latek z Kołobrzegu, marynarz, właściciel manufaktury słodyczy, swego czasu wiceprezes Kołobrzeskiego Klubu Morsów, odpowiada za zabójstwo trzech kobiet: 31 – letniej Iwony K. spod Chełmna, zamordowanej jesienią 2016 roku i dwóch kołobrzeżanek: 37 – letniej Anety D. (zginęła w październiku 2018 roku) i 54-letniej Bogusławy R. (zamordowanej 7 czerwca 2019 r.). Mariusz G. zamordował je i pogrzebał w lesie pod Kołobrzegiem. Zdaniem śledczych, zabijał z pobudek zasługujących na szczególne potępienie, najpierw rozkochując i uzależniając od siebie ofiary, a po ich śmierci przejmując ich majątek (m.in. mieszkania dwóch pierwszych ofiar)

Radca prawny ze stolicy zeznawał online. Dla potrzeb procesu, sąd zwolnił go z tajemnicy zawodowej. To były partner Iwony K., z czasów gdy kobieta mieszkała w Warszawie. Jak mówił, nawet po rozstaniu, gdy 31 – latka przeniosła się do Kołobrzegu i tu kupiła mieszkanie, pozostawali w dobrych stosunkach. Występował jako jej pełnomocnik m.in. zawierając ugodę z firmą ubezpieczeniową, która po wypadku jakiemu uległa Iwona K., przyznała jej rentę. Na mocy ugody z listopada 2016 r., renta została zamieniona na jednorazową wypłatę, wysokości 200 tys. zł. – Te pieniądze Iwona K. planowała wydać na zakup mieszkania dla córki – mówił prawnik. – Próbowałem się z nią skontaktować, dzwoniłem do niej. Nie odbierała. Otrzymywałem za to z jej numeru telefonu sms-y, by te pieniądze wpłacić, bo jest za granicą.

Dokładnie w Holandii, gdzie pracuje na plantacji kwiatów. Prawnik przyznał, że treść smsów nie była w jej stylu. Zbyt poprawna, a Iwonie K. zdarzały się błędy. - Napisałem do niej pismo, żeby skontaktowała się ze mną osobiście, bo inaczej przekażę pieniądze do depozytu.

Z sms-ów wynikało, że Iwona K. prosi o przekazanie pieniędzy pełnomocnikowi, Mariuszowi G. Gdy prawnik zażądał okazania pełnomocnictwa (Mariusz G. zdobył je posługując się podrobionym dokumentem tożsamości ofiary i znajomą, która przed notariuszem podszyła się pod Iwonę K.), dostał wezwanie do zapłaty, z dołączonym oryginałem wypisu pełnomocnictwa notarialnego. Dokumenty przesłał mecenas Edward Stępień. - Zdenerwowałem się – zeznawał świadek. - (…)To było nielojalne ze strony klientki, dziwne. Znałem Iwonę od lat, ona by się do mnie odezwała gdybym wygrał dla niej takie pieniądze

Świadek zeznał, że nie uspokoiły go rozmowy telefoniczne z mecenasem, bo ten występując jako pełnomocnik Mariusza G. mówił, by „nie piętrzyć trudności”. Ostatecznie pieniądze trafiły na podane konto, znane prawnikowi jako konto Iwony K. – Inaczej postąpić nie mogłem – tłumaczył były partner Iwony K.

O komentarz zapytaliśmy mecenasa Stępnia, tym razem obrońcę Mariusza G. – Mariusz G. był wtedy moim klientem. Dostałem od niego pełnomocnictwo. Sprawa była dla mnie jasna i oczywista. Pełnomocnik Iwony K. zwlekał ponad miesiąc z przekazaniem pieniędzy, które winien przelać na wskazane konto. Jakby chciał te pieniądze zatrzymać. Prowadziłem wtedy podobne sprawy. Mariusz G. dostarczył mi oryginał pełnomocnictwa, sporządzony przez znanego kołobrzeskiego notariusza. Nikt nie przypuszczał wtedy, że może się dziać coś podejrzanego. Nie miałem wtedy cienia wątpliwości, żadnych podstaw do podejrzeń. Wykonywałem to, co do mnie należało. Na nasze pytanie czy mecenas nie czuje dysonansu występując w obronie Mariusza G., który de facto wykorzystał go do popełnienia przestępstwa, Edward Stępień odpowiedział: - Już sama obrona oskarżonego o potrójne zabójstwo nie jest sytuacją komfortową. Proszę pamiętać, że w momencie gdy podejmowałem się jego obrony (po zatrzymaniu, w czerwcu 2019 r. – przyp. red), był oskarżony o kilka przestępstw natury gospodarczej i o posiadanie broni w postaci jednego naboju. Dopiero potem okazało się, że zabił. Nieetycznie zachowałbym się gdybym w takiej sytuacji odmówił jego obrony.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera