Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mariusz Pedrycz z Pogoni Połczyn-Zdrój. 40 lat w piłce i nadal nie ma dość

Tomasz Galas
Urodził się w 1966 roku, gdy Anglicy po raz jedyny sięgnęli po tytuł Mistrza Świata. Kiedy zaczynał grać w piłkę, na świecie nie było jeszcze żadnego z obecnych klubowych kolegów. Mariusz Pedrycz z czwartoligowej Pogoni Połczyn-Zdrój opowiada o swojej ponad czterdziestoletniej przygodzie z piłką oraz zdradza swoją receptę na długowieczność w futbolu.

Każdy młody chłopiec w latach siedemdziesiątych, zafascynowany sukcesami reprezentacji, grając w piłkę chciał strzelać gole i być Deyną, Latą, Lubańskim czy Szarmachem. Jednak Mariusz Pedrycz, 53-letni bramkarz występującej w IV lidze Pogoni Połczyn-Zdrój, od najmłodszych lat wiedział, że chce bronić dostępu do bramki.

- Od początku chciałem być Tomaszewskim – przyznaje Mariusz.

- Podglądałem wtedy najlepszych w fachu bramkarskim w telewizji, bo w Połczynie była taka sobie drużyna, bez większych osiągnięć. Od zawsze interesowała mnie technika i praca bramkarza. Z czasem również doceniłem, jak ważna jest to rola w drużynie. Chciałem być numerem 1, oczywiście na koszulce – opowiada.

Pierwszym klubem Mariusza była Pogoń Połczyn-Zdrój, która w latach sześćdziesiątych przeżyła rozłam. W 1975, będąc uczniem szkoły podstawowej, właśnie tam podjął treningi w drużynie juniorskiej. Po skończeniu podstawówki wyjechał do Koszalina, do szkoły średniej, gdzie kontynuował przygodę z piłką. Dzięki działaczowi z Połczyna Zdroju, Panu Ryszardowi Hofbauerowi, który użył swoich kontaktów, Pedrycz miał możliwość trenowania w drużynie juniorów Gwardii.

Mariusz wiele zawdzięcza trenerowi Andrzejowi Szygendzie, pod którego skrzydłami zbierał piłkarskie szlify w drużynie juniorów. Właśnie wtedy dzięki treningom najbardziej rozwinął się technicznie jako bramkarz. Pedrycz występował również w rezerwach Gwardii. Z powodu ogromnej konkurencji nie udało się przebić do pierwszej drużyny.

W przygodzie z piłką ważnym epizodem był również czas wojska. Po skończeniu szkoły średniej, w 1987, dostał powołanie do jednostki w Świdwinie, przy której działał wojskowy klub Granit, występujący w koszalińsko-słupskiej klasie okręgowej.

- Pamiętam, że laliśmy tam wszystkich po kolei. W jednym sezonie walczyliśmy nawet o awans do III ligi, niestety przegraliśmy baraż z Orłem Międzyrzecz. Mam miłe wspomnienia z tych czasów, profesjonalne treningi, mini-obozy przygotowawcze między rundami. Dobrze układała się współpraca z trenerem Andrzejem Kucharskim. Ciężko pracowaliśmy na treningach też z Franciszkiem Paszelem, który został później burmistrzem Świdwina – wspomina bramkarz połczyńskiej Pogoni.

Po zakończeniu służby wojskowej po Mariusza zgłosiła się Redłovia Redło. Był to duży klub zakładowy przy Kombinacie Rolnym Redło. Za grę zaproponowano mu pracę, bo w tych czasach ciężko było o etat po wojsku. Pograł tam przez dwa lata w okręgówce, aż wreszcie w 1991 wrócił do Pogoni.

W sezonie 1996/97 zaliczył dwa występy w III lidze. Pogoń awansowała do tych rozgrywek kosztem Spójni Świdwin, która zrezygnowała z awansu. Ściągnięcie armii zaciężnej nie pozwoliło na utrzymanie. Pogoń spadła z hukiem z tylko pięcioma punktami na koncie.

W 2002 roku Mariusz przerwał treningi. Chciał poświęcić więcej czasu rodzinie, bo urodził mu się syn. Po kilku latach, gdy syn podrósł, do Pedrycza zgłosiła się drużyna z Połczyna Zdroju z pytaniem o wznowienie treningów. Bramkarz nie mógł się nie zgodzić. Od tamtej pory, mimo 53 lat na karku, nieprzerwanie reprezentuje barwy Pogoni.

- Nie ma żadnej recepty na długowieczność – zdradza nam popularny Mario.

- Myślę, że jeśli ktoś ma pasję i chce ją w jakiś sposób pielęgnować, to jej nie porzuci. Nieważne też, czy to będzie grał w A klasie czy B klasie, dzięki pasji będzie przygodę z piłką kontynuował. Ja mam to szczęście, że umożliwiono mi kontynuację mojej pasji w Pogoni, której jestem wychowankiem. Zawdzięczam to trenerowi, Grzegorzowi Wawreńczukowi, który ceni moją osobę, a ja cenię jego. Mamy do siebie obopólne zaufanie i jeżeli tylko on będzie mnie potrzebował, to pomogę. Nawet jak będę miał i 60 lat, a Grzesiek będzie trenerem i zdrowie mi na to pozwoli, to stanę w bramce. Jak nie podołam sportowo, to pomogę mentalnie – mówi nam 53-latek.

Jak każdy piłkarz ma swoje przyzwyczajenia i zwyczaje. Ciekawe jest to, że Mariusz zawsze sam pierze swój sprzęt. Nigdy nie zostawia w szatni, zawsze zabiera do domu. Jego rękawice zawsze wyglądają, jakby dopiero zostały kupione.

- Jeśli zliczyłbym pieniądze, które wydałem na proszki do prania sprzętu przez te wszystkie lata, uzbierałaby się niezła sumka i można by było jeździć niezłym samochodem – opowiada ze śmiechem.

W szatni ma autorytet, ale też nie pozwala mówić do siebie per „pan”. Mimo że jest od kolegów z drużyny dużo starszy. Drugi najstarszy zawodnik w Pogoni jest od Mariusza młodszy o 13 lat. Najmłodszy natomiast o 36.

- Mariusz jest bardzo inteligentny i zwraca uwagę na szczegóły – mówi nam grający trener Pogoni, Grzegorz Wawreńczuk.

- Swoim doświadczeniem, nie tylko na boisku, ale i poza nim służy drużynie pomocą – zaznacza.

Wśród rówieśników Mariusza może pojawia się nutka zazdrości.

- Nigdy nie spotykałem się z komentarzami typu „daj sobie spokój, jesteś za stary”, tylko okazują aprobatę i kręcą głową z niedowierzaniem – przyznaje Pedrycz.

- Chciałbym sobie jeszcze troszeczkę pograć. Jeżeli będzie taka potrzeba, jeżeli zdrowie pozwoli, pomogę. Na razie mam to szczęście, że obyło się bez poważniejszej kontuzji i mogę kontynuować przygodę z piłką, w której ogromnie wspierają mnie wyrozumiali najbliżsi, żona Katarzyna i syn Jakub – dodaje.

Mariusz pomógł swojej drużynie w obecnym sezonie raz. I to naprawdę pomógł. Przy absencji Wojciecha Ostrowskiego i Bartosza Rotuskiego zajął miejsce między słupkami w meczu z Gryfem Kamień Pomorski. Mecz skończył się wynikiem 1:1, a przy stanie 1:0 dla Pogoni obronił rzut karny.

- Był bohaterem tego meczu – kontynuuje trener. - Ręce same składały się do oklasków. Spisał się fantastycznie, bronił z takim zaangażowaniem i profesjonalizmem, należy mu się ogromny szacunek. A ma przecież swoje lata, mało tego, nie trenował wtedy z nami od ponad dwóch miesięcy! - honoruje bramkarza Wawreńczuk.

Pogoń Połczyn-Zdrój na półmetku rozgrywek zajmuje jedenaste miejsce w tabeli. Celem drużyny jest spokojne utrzymanie się w IV lidze. W trzeciej rundzie Pucharu Polski Koszalińskiego Okręgowego Związku Piłki Nożnej połczynianie rozprawili się z Głazem Tychowo. Teraz czeka ich dużo trudniejszy rywal - Olimp Gościno. W sezonie 2016/17 Pogoni udało się już wyeliminować tego przeciwnika. 3 kwietnia przekonamy się, czy uda się powtórzyć ten wyczyn.

REGIONALNY PUCHAR POLSKI w SPORTOWY24.PL

**Wszystko o

Regionalnym Pucharze Polski - newsy, ciekawostki, wyniki i tabele!

**

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera