Mężczyzna groził pracownikom koszalińskiego szpitala

Do incydentu doszło w niedzielę 26 stycznia około godz. 13. - Na pododdziale patologii ciąży pojawił się mężczyzna, będący wyraźnie pod wpływem alkoholu - przyznaje Cezary Sołowij, rzecznik koszalińskiego szpitala. - Krzyczał, używał wulgaryzmów i groził pracownikom uszkodzeniem ciała, a nawet pozbawieniem życia. Na koniec kopnął w drzwi gabinetu, poważnie je uszkadzając.

Według rzecznika, mężczyzna miał na sobie mundur polowy Wojska Polskiego, ale nikt z personelu nie potrafi stwierdzić z całą pewnością, czy był to mundur autentyczny, czy też noszona przez militarystów imitacja. Na oddziale nie ma monitoringu, który rozwiałby wątpliwości. Na podstawie wypowiedzianego przez awanturnika nazwiska, pracownicy ustalili za to jego tożsamość. - Okazało się, że to mąż ciężarnej kobiety, która 20 - 24 grudnia minionego roku przebywała na oddziale - wskazuje rzecznik, zapewniając, że opuściła go w dobrym zdrowiu. - Nie wiemy o co chodziło temu człowiekowi - personel był w szoku i bał się o swoje bezpieczeństwo, a on nie formułował żadnych konkretnych zarzutów - twierdzi.

W piątek władze szpitala zdecydowały się zgłosić sprawę policji. Cezary Sołowij przypomina, że personel medyczny zgodnie z prawem podlega podczas pracy takiej samej ochronie, jak funkcjonariusze publiczni. - Agresywne i wulgarne zachowania wobec nich powinny zatem skutkować taką samą karą, jak choćby wobec policjantów. Dlatego nie rozumiem przypadków, gdy organy ścigania umarzają podobne sprawy ze względu na niską szkodliwość społeczną czynu. Mam nadzieję, że tym razem tego nie zbagatelizują - podkreśla rzecznik lecznicy, powołując się na podobną sprawę z uderzeniem pielęgniarki.

- Z ubolewaniem przyjmuję te obawy, gdyż są one całkowicie nieuzasadnione i przedwczesne. Zapewniam, że każdą sprawę rozpatrujemy indywidualnie i tak będzie i tym razem - odpowiada Ryszard Gąsiorowski z Prokuratury Okręgowej w Koszalinie.