Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Miasto potrzebuje hospicjum

(ima)
Remont jeszcze przed nimi. T.  Muszyński prosi o pomoc w zagospodarowaniu siedziby i wsparcie przy kupnie dawnego, szpitalnego samochodu.
Remont jeszcze przed nimi. T. Muszyński prosi o pomoc w zagospodarowaniu siedziby i wsparcie przy kupnie dawnego, szpitalnego samochodu.
Lokal już jest, zapał do działania i serce dla potrzebujących pomocy gotowe są od dawna. Pozostało tylko dopiąć ostatnie formalności i w Kołobrzegu ruszy domowe hospicjum.

Otwiera je działające od niecałego roku Stowarzyszenie dla osób z Chorobą Nowotworową Victoria. - Mamy szansę na hospicyjny samochód, ale bez sponsorów, nie damy sobie rady - wzdycha prezes Stowarzyszenia, Tomasz Muszyński. Nie potrzeba wiele, bo stowarzyszenie może kupić sprzedawanego przez kołobrzeski szpital 10-letniego poloneza-karetkę. Jego cena może się zamknąć w 450 złotych. - Ale my i tego nie mamy - mówi Muszyński. Budowę hospicjum miały w swoich programach wyborczych niemal wszystkie startujące w ostatnich wyborach ugrupowania. Z hasłem utworzenia domowego hospicjum wygrał wybory obecny prezydent miasta Janusz Gromek. Tyle że w gotowym, przygotowywanym przez poprzednie władze projekcie budżetu, pieniędzy na ten cel nie ma. Gromek zapewnia, że miasto na pewno wesprze działania stowarzyszenia, ale na konkretne pieniądze trzeba nieco poczekać. - Jesteśmy już wpisani do KRS-u, teraz łatwiej nam będzie wędrować po sponsorach i ubiegać się o konkretne dofinansowanie - mówi T. Muszyński. Stowarzyszenie liczy ok. 20 osób. - Ze cztery, pięć, to osoby jak ja, doświadczone chorobą nowotworową. Są wśród nas lekarze deklarujący bezpłatną pomoc i wolontariusze, bez których nie dalibyśmy sobie rady. Stowarzyszenie ma na koncie organizację kilku charytatywnych imprez, odkąd miasto wydzierżawiło im pomieszczenia byłej rejestracji przychodni w budynku szpitala, plan utworzenia hospicjum stał się bardziej realny. Siedziba stowarzyszenia ma być bowiem punktem kontaktowym, w którym na początek regularnie będzie dyżurować wolontariusz i pielęgniarka z oddziału chirurgicznego, na który podobnie jak na oddział wewnętrzny, z braku onkologicznego, trafiają pacjenci z nowotworami. - Najpierw, po otrzymaniu zgłoszenia, będziemy docierać do chorych i ich rodzin - mówi dalej Muszyński. - Na miejscu okaże się, jaką pomocą możemy służyć. Pomoc może przybierać najróżniejszą formę. Ot, choćby niedawno zwróciła się do nas pani, która ma pampersy, leki i wiele innych ułatwiających życie choremu przedmiotów, które zostały jej po zmarłym ojcu. Nie ma pojęcia komu je przekazać. My jej pomożemy. Chcemy odwiedzać chorych z dyżurującym u nas onkologiem ze Szczecina. Z drugiej strony, mając samochód możemy też wozić chorych na konsultacje do Szczecina. Jeśli skoordynujemy działania, jednym kursem będzie mogło zabrać się nawet kilka osób. Każdy, kogo bliski chorował na nowotwór czy jakąkolwiek przewlekłą chorobę, wie, ile pieniędzy pożerają dojazdy na kolejne konsultacje. Form pomocy może być mnóstwo. Stowarzyszenie chce utrzymywać stały kontakt z psychologami, wspierającymi chorych i ich bliskich. Gdy tylko zakończą remont siedziby i dostaną telefon, ruszają pełną parą. Kontakt ze stowarzyszeniem można nawiązać już dziś, dzwoniąc pod nr tel. 0 697 318 291.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!