Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Michał Cieślak wrócił z Afryki bez pasa, ale z wypłatą w gotówce

Tomasz Dębek
Tomasz Dębek
01.04.2016 krakow  tauron krakow arena oficjalne wazenie przed  gala boksu - polsat boxing night, nz michal cieslak, fot. andrzej banas / polska press
01.04.2016 krakow tauron krakow arena oficjalne wazenie przed gala boksu - polsat boxing night, nz michal cieslak, fot. andrzej banas / polska press Andrzej Banas / Polska Press
Boks. O wyprawie Michała Cieślaka do Demokratycznej Republiki Konga mógłby powstać film akcji. W ringu mimo dzielnej postawy i sporych kontrowersji radomianin uległ Ilundze Makabu.

Kilkakrotnie przekładany termin walki, wyprawa do serca Afryki, polscy promotorzy obrabowani w hotelu, niemal do samego końca niepewność i problemy z płatnościami ze strony gospodarzy (ostatecznie honorarium wypłacono w gotówce), trening medialny na ulicy, budowanie ringu i trybun dzień przed walką, transmisja rodem z ery VHS, promotorzy opuszczający galę w jej trakcie z plecakiem wypchanym pieniędzmi, bardzo swobodne podejście gospodarzy do regulaminowego czasu trwania rundy, szkolny błąd naszego pięściarza, nokdauny z obu stron, nieznaczna porażka, a po walce wyjazd drugiej części ekipy w tajemnicy i pod ochroną żandarmerii wojskowej. O przygodach Michała Cieślaka (19-1, 13 KO) i jego towarzyszy w Kinszasie można nakręcić niezłe kino akcji.

Najważniejsza informacja jest taka, że Polacy opuścili Demokratyczną Republikę Konga cali i zdrowi. „Wystartowali!!!!!!!!!! Alleluja!!!!! Jezu jaka ulga!!!!!” - pisał w sobotę wieczorem na Twitterze jeden z promotorów Cieślaka Andrzej Wasilewski. Razem z kolegą po fachu Tomaszem Babilońskim musiał wywieźć z kraju 150 tys. dolarów. Zadanie niełatwe, bo wspomniani już rabusie w hotelu podający się za policjantów połaszczyli się na dużo mniejsze kwoty. Nic dziwnego, że po udanej operacji tak bardzo się cieszył.

Sukces byłby pełen, gdyby razem z wypłatą do Polski trafił też zielony pas WBC wagi junior ciężkiej. Cieślak zaczął bardzo dobrze, inicjował wymiany i przeważał w nich nad Ilungą Makabu (27-2, 24 KO). Kluczowa okazała się czwarta runda. Polak zapomniał w niej o zasadzie „protect yourself at all times” powtarzanej przez każdego sędziego przed walką. Po faulu rywala opuścił ręce, czekając na reakcję ringowego. Ten nic jednak nie zrobił, a po chwili musiał wyliczyć 30-latka po mocnym ciosie Makabu.

Cieślak przetrwał, a w piątym starciu doprowadził nawet do nokdaunu, z każdą rundą opadał jednak z sił (nie pomagał mu też afrykański klimat). Ostatecznie przegrał na punkty, 112:114, 111:116 i 111:115.

Mimo porażki Polak pozostawił po sobie dobre wrażenie. W przeciwieństwie do organizatorów, którzy nie dopilnowali nawet tego, by rundy trwały po trzy minuty. Trzecią skrócili o minutę, ósmą o 10 sekund, a siódmą przedłużyli o 15 sek. To poważny argument przy ewentualnej apelacji polskiego obozu. Na razie promotorzy nie wspominali o takim rozwiązaniu. Wasilewski zapowiedział jednak, że będzie starał się o szybki rewanż, najlepiej w Radomiu.

Trwa głosowanie...

Czy Michał Cieślak zasłużył na rewanż z Ilungą Makabu?

ZOBACZ TEŻ:

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Michał Cieślak wrócił z Afryki bez pasa, ale z wypłatą w gotówce - Sportowy24