Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mieszkańcy Łazów nie zgadzają się na budowę stacji przekaźnikowej

Cezary Sołowij [email protected]
Grzegorz Nadolny i Tomasz Piskier postanowili walczyć z decyzjami urzędników. – Maszt, który stanie za tym płotem, będzie gwoździem do naszej trumny – mówią.
Grzegorz Nadolny i Tomasz Piskier postanowili walczyć z decyzjami urzędników. – Maszt, który stanie za tym płotem, będzie gwoździem do naszej trumny – mówią. Radek Koleśnik
- Żyjemy tu z turystyki, a kto zechce wypoczywać pod masztem telekomunikacyjnym. Nikt nas nawet nie spytał o zdanie - denerwują się mieszkańcy miejscowości w gminie Mielno.

Władze gminy poinformowały ich, ze wkrótce w centrum miejscowości wypoczynkowej stanie czterdziestometrowy maszt telefonii komórkowej.

Łazy tętnią życiem w czasie lata. Zjeżdżają tu tysiące ludzi, którzy korzystają z bliskości morza, szumu lasu sosnowego, wypoczywają nad jeziorem. Tymczasem wkrótce w centrum osiedla willowego ma stanąć wielki maszt z antenami

Żyją z turystyki
- Dzięki wczasowiczom mieszkańcy mają źródło utrzymania. Większość naszych dochodów pochodzi z turystyki. Dla nas obecność turystów to być albo nie być. Turyści to jedno, a zdrowie to druga ważna sprawa - denerwuje się Grzegorz Nadolny, jeden z mieszkańców.

Zdaniem 39 mieszkańców Łazów, którzy podpisali się pod protestem, wysoki na 40 metrów maszt zeszpeci warunki krajobrazowe oraz wpłynie na obniżenie wartości ich nieruchomości i odstraszy turystów.

- Kto chciałby wypoczywać pod masztem emitującym promieniowanie? Podejrzewam, ze nikt z tych, którzy na to wyrazili zgodę! - mówią.

Cicho sza
- Jedyna informacja o wszczęciu postępowania w sprawie pozwolenia na budowę dotarła kilka dni temu do osób, których działki znajdują się w linii promieniowania anten. Pozostali, którzy mieszkają wokół tego miejsca, nic o tym nie wiedzieli - oburza się Grzegorz Nadolny.

Przedstawiciele operatora telefonii komórkowej zjawili się u mamy pana Grzegorza i chcieli na podwórku zainstalować maszt. - Nie zgodziliśmy się. Poszli więc do gminy, a tam wydano im wszelkie zgody - krytykuje decyzję.

Mieszkańcy gminy mają pretensje, że przy podejmowaniu decyzji zupełnie nie liczono się z ich interesem i zupełnie ich zlekceważono.

- Mogli przecież zwołać zebranie, uprzedzić, przekonać. A tak... - Grzegorz Nadolny macha ręką podsumowując działania urzędników gminy. Maszt ma stanąć właśnie na terenie gminnym.

- Skoro tak, to dlaczego nie umieścili go poza nasza miejscowością?! Dla odbioru sygnału takie odległości nie mają znaczenia, tam zaś nikomu by nie przeszkadzało - proponuje Tomasz Piskier, kolejny z oburzonych mieszkańców.

Gmina: działamy zgodnie z prawem
Henryk Bieńkowski, sekretarz gminy pytany o powody podjęcia decyzji, wyjaśnia, że jeżeli wniosek o warunki zabudowy lub pozwolenia na budowę spełnia wymogi formalne, to gmina musi go pozytywnie zaopiniować.

- Inaczej narażamy się na odszkodowania. To nie my, tylko inwestor określa miejsce, gdzie chce postawić maszt. Jeżeli z punktu widzenia prawa ma wszystkie dokumenty, np. ocenę oddziaływania na środowisko, to musimy wydać decyzję aprobującą inwestycję - tłumaczy. Także gminny urbanista nie miał zastrzeżeń związanych z ewentualnym zaburzeniem ładu przestrzennego.

- Na początku stycznia planujemy spotkanie z mieszkańcami. Chcemy im wyjaśnić okoliczności i sposób podejmowania tej decyzji - zapewnił Henryk Bieńkowski.

Nie spoczniemy
Tym czasem mieszkańcy nie zamierzają się poddać. Napisali skargę do Starostwa Powiatowego. Ostrzegają, że jeżeli to nie pomoże, odwołają się do wojewody. Urzędnicy starostwa nie będą jednak zajmować się ewentualną utratą wartości rynkowej nieruchomości. - Sprawdzimy natomiast, czy wszystkie procedury odbyły się z zachowaniem prawa - zapewnili mieszkańców.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!