Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mistrzostwa WTA. Największy sukces w karierze Radwańskiej. Polka przechodzi do historii

aip
Agnieszka Radwańska wygrała Mistrzostwa WTA w Singapurze. W niedzielnym finale Polka pokonała 6:2. 4:6, 6:3 Czeszkę Petrę Kvitovą. Poprawiła tym samym kolejne osiągnięcie Wojciecha Fibaka.

Według bukmacherów faworytką finału była Kvitova. Wskazywał na to bilans dotychczasowych spotkań obu tenisistek, choć akurat w Mistrzostwach WTA obie wygrywały na zmianę. Czeszka w 2011 i 2013 roku, Polka w 2012 i 2014, ostatnie spotkanie w tej samej hali, w Singapurze. Radwańska wspięła się zresztą w poprzednich dwóch meczach tegorocznej edycji turnieju na absolutny szczyt swoich możliwości, pokonując najpierw w grupie Rumunkę Simonę Halep (wiceliderka rankingu WTA), a w półfinale Hiszpankę Garbine Muguruzę (rakietę numer trzy).

Niepokoić mógł tylko stan zdrowia krakowianki, która w końcówce sobotniego meczu narzekała ba bolące udo, a w niedzielę wyszła na kort z imponującym bandażem na prawej nodze.
– Agnieszka musi przetrwać pierwsze trzy gemy, bo będzie bardzo boleć, później adrenalina weźmie górę – mówił przed meczem Robert Piotr Radwański, ojciec i były trener naszej tenisistki, ale na korcie nie było widać, aby jego córce coś dolegało. To raczej Kvitova – która również przystąpiła do gry obandażowana – sprawiała wrażenie, jakby miała problemy z poruszaniem się. Zwłaszcza na początku drugiego seta, gdy wyglądało na to, że przestaje wierzyć w końcowy sukces.

– Czasami jej gra to dla mnie niekończąca się opowieść. Jej tenis jest naprawdę bardzo inteligentny – stwierdziła, pytana o sposób na Radwańską, Czeszka. Dodała, że jej receptą na sukces będzie mieszanka cierpliwej i agresywnej gry i faktycznie – pierwszy set był w jej wykonaniu mieszanką. Tyle, że błędów i bezradności. Polka znów zaczęła odważnie i już w pierwszym gemie przełamała rywalkę. A potem poszła za ciosem, obejmując prowadzenie 5:1 po niespełna pół godzinie gry. Skupiona, agresywna – raz po raz punktowała coraz bardziej bezradną i pogubioną Czeszkę. – Przestań już kombinować, graj swój tenis – apelował w przerwie trener Kvitovej David Kotyza, ale jego podopieczna zdołała wygrać jeszcze w tej partii tylko jednego gema.
Co więcej, drugi set znów zaczął się od przełamania i prowadzenia Radwańskiej. Najpierw 2:0. Później 3:1. To właśnie wtedy Czeszka zaczynała coraz częściej chwytać się za udo. Wydawało się, że jest po meczu, ale Kvitova w końcu zaczęła jednak trafiać. Odrobiła straty, a prowadząc 5:4 po raz drugi przełamała Polkę. Co gorsza dla naszej tenisistki, Czeszka grała coraz pewniej i teraz to ona dyktowała warunki na korcie.

Radwańska walczyła, na otwarcie trzeciego seta znów była bliska przełamania. Nie zdołała jej jednak wykorzystać, a co gorsza, w kolejnym gemie sama straciła podanie. Polka w fantastycznym stylu odrobiła straty i wyszła na prowadzenie 3:2. Po chwili znów dała się jednak przełamać i wydawało się, że wszystko zaczyna się od nowa. Ostatnie trzy gemy to jednak znów popis Radwańskiej i coraz większa bezradność Czeszki. Tu za najlepszy komentarz wystarczą statystyki niewymuszonych błędów. Kvitova popełniła ich w całym meczu 53. Polka tylko pięć.

– Trzy tygodnie temu nie wiedziałam nawet, czy będę miała szansę w ogóle tu zagrać – przyznała Radwańska, która po ostatniej piłce nawet nie próbowała ukrywać łez. – Kluczem do sukcesu było to, że w kluczowych momentach grałam to, co należało. To najważniejszy dzień w moim życiu – dodała.

Wygrywając mistrzostwa WTA Polka poprawiła kolejne osiągnięcie Wojciecha Fibaka, który w 1976 roku przebił się do finału Masters (taka była wówczas nazwa turnieju), jako pierwszy polski tenisista w historii. Przegrał wówczas mecz o tytuł z Hiszpanem Manuelem Orantesem. Samo zwycięstwo w finale przyniosło jej gigantyczną premię 1 750 000 mln dolarów (nie licząc tego, co zarobiła wcześniej). Od poniedziałku Radwańska będzie również numerem pięć na świecie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!