Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Młoda Amerykanka uczy się w koszalińskim liceum. - Kiedy wrócę do Ameryki, opowiem tam o Polsce - mówi

Alina Konieczna [email protected]
Świat jest mały. Biologiczny ojciec Kirsten Rafinski z Pensylwanii w USA ma polskie korzenie, mama - węgierskie. Jej przybrany ojciec to Włoch z pochodzenia. A ona właśnie przyjechała do Polski.

Za miesiąc Kirsten będzie obchodzić 16 urodziny. Śliczna, wysoka blondynka, jest bardzo skromna i dziewczęca. Ani śladu makijażu, co odróżnia ją od polskich rówieśnic. - Jak tata kiedyś zobaczył mnie pomalowaną, śmiał się, że wyglądam jak szop pracz - opowiada dziewczyna. - Od tamtej pory nawet nie przyjdzie mi do głowy, żeby sięgnąć po tusz do rzęs.

Trudna ta wasza polszczyzna
Kirsten przyjechała do Koszalina w ramach wymiany młodzieżowej Rotary. Trafiła tu na zaproszenie Koszalińskiego Klubu Rotariańskiego, elitarnej organizacji dla mężczyzn, skupiającej ludzi aktywnych, na stanowiskach, liczących się. Kirsten mieszka u polskiej rodziny, uczy się w II Liceum Ogólnokształcącym Władysława Broniewskiego.

W Koszalinie spędzi cały rok szkolny. Przede wszystkim chce nauczyć się języka polskiego. Wszędzie chodzi z rozmówkami, pilnie uczy się polskich słów. Z atencją wypowiada: dzień dobry, proszę, dziękuję, do widzenia i upewnia się, czy na pewno dobrze wymawia te słowa.

- Polski jest naprawdę trudny - przyznaje. Na lekcjach w "Bronku" niewiele rozumie. Na pierwszej lekcji siedziała jak na tureckim kazaniu, nie zrozumiała ani jednego słowa. Potem było coraz lepiej. Każdego dnia, na każdej lekcji uważnie słucha, potem w domu przepisuje notatki, stara się je tłumaczyć.

- Kiedy jest się w kraju, gdzie wszyscy wokół mówią w tym języku, nauka przychodzi łatwiej - ocenia Kirsten. - Sprawdziłam to w Brazylii, gdzie razem z rodzicami spędziłam dwa lata. Mój przybrany tata był wtedy jeszcze w wojsku, tam uczył żołnierzy brazylijskich języka angielskiego. My z siostrą chodziłyśmy do katolickiej szkoły, lekcje były po angielsku, ale po szkole wszyscy mówili po portugalsku. Szybko złapałyśmy ten język.

- Kirsten jest pilna, aktywna, chodzi na wszystkie zajęcia, ale nie zdążyłyśmy się jeszcze dobrze poznać - ocenia jej wychowawczyni Wanda Szafoni. - Niestety, nie znam angielskiego, więc młodzież pomaga mi w tłumaczeniu. Klasa od razu ją zaakceptowała.

Wszystko w szkole jest tu inne
W "Bronku" Kirsten uczy się w pierwszej klasie matematycznej. W Stanach skończyła dziesięć klas, w Polsce powtarza więc amerykańską dziesiątą klasę, czyli naszą pierwszą licealną.

- Lubię matematykę, ale lekcje w polskiej szkole są o wiele trudniejsze niż w Stanach - przyznaje. Wygląda więc na to, że mimo powtarzania klasy nie będzie się nudzić i dużo skorzysta.

W swojej szkole w Ameryce miała średnio cztery lekcje dziennie. Tylko że tam jedna lekcja trwa 90 minut. Tu w Polsce przeciętnie ma 7-8 lekcji, ale tu zajęcia są krótsze. W sumie - w szkole spędza mniej więcej tyle samo czasu, co w USA. W amerykańskich szkołach nie ma tak ścisłego podziału na klasy, tam uczniowie sami wybierają zajęcia, na które chcą chodzić.

- Lekcje wuefu w szkołach w Ameryce są koedukacyjne - zauważa jeszcze jedną różnicę Kirsten. - W Polsce dziewczęta i chłopcy ćwiczą oddzielnie.

Kirsten do dziś wspomina swój pierwszy dzień w "Bronku". Nie wiedziała, że na rozpoczęcie roku trzeba ubrać się galowo. Przyszła jak zwykle - w dżinsach, tymczasem wszyscy inni wyglądali niezwykle elegancko. Na uroczystość przyjechał prezydent miasta, wielu zaproszonych gości. - Ale głupio się czułam - wspomina dziewczyna.

Urodzona w Niemczech obywatelka świata
Historia rodziny Kirsten to przykład, jak wiele dróg prowadziło ludzi z różnych stron świata do USA. Rodzinne ślady jej taty, urodzonego już w Ameryce, prowadzą do Polski. Babcia ze strony mamy pochodzi z Węgier. Ciocie Kirsten mówią po polsku, przyjaciel rodziny prenumeruje nawet polską gazetę. Gdy Kirsten była mała, jej mama rozwiodła się, potem ponownie wyszła za mąż. Przybrany ojciec jest z pochodzenia Włochem.

- A ja, żeby było jeszcze bardziej międzynarodowo, urodziłam się w Niemczech - opowiada swoją historię dziewczyna. - Było to niewielkie miasto niedaleko Hamburga. Mój tata był wojskowym, wtedy mieszkaliśmy w bazie amerykańskiej. Jedyne, co pamiętam, to wąskie chodniki i brukowane jezdnie.

W ramach wymiany Rotary Kirsten mogła wyjechać do Turcji, Brazylii i Japonii. Ale ona wybrała Polskę.

- Mam jasno określony cel: chciałabym nauczyć się polskiego, bo wierzę, że ta umiejętność przyda mi się w Ameryce, gdzie żyje wielu Polaków - opowiada. - To kraj mojego taty, podobno mieszka tu nawet jakaś nasza rodzina. Może uda się ją odnaleźć.

Armia jest mi pisana
Młoda Amerykanka mówi, że polska lekcja samodzielności, z dala od rodziny, jest jej potrzebna. - Chcę sprawdzić, jak sobie poradzę - opowiada. - Poczuć się wolną, nabrać dystansu, pomyśleć, co chcę robić dalej.

W zasadzie jednak Kirsten nie ma wyboru, przed nią najprawdopodobniej kariera wojskowa. Jej ojciec był wojskowym, jej ojczym - też (teraz odszedł z wojska, pracuje w ubezpieczeniach). Dziadek także miał kontakt z armią, zajmował się produkcją hełmów. Wojskowym był również jej wujek, który służył w Iraku, ale ostatnio odszedł z wojska i zapisał się na studia medyczne.

- Być może także i ja zdecyduję się na studia w Akademii West Point, żeby tam uczyć się języków - zastanawia się Kirsten. - Gdy ukończę tę uczelnię i stwierdzę, że wojsko to nie to, wówczas po przepracowaniu w armii pięciu lat będę mogła odejść, pracować w handlu międzynarodowym, podróżować.

Rodzice i rodzeństwo Kirsten - jej starsza siostra i dwóch młodszych braci - mieszkają w Johnstown w stanie Pensylwania. Kirsten ma z nimi stały kontakt, myśli o nich często, ale - jak mówi - nie płacze z tęsknoty po nocach. Na cały rok wybrała Polskę i nie żałuje. Od pierwszej chwili pokochała swoja polską "rodzinę" i Koszalin.

- W Ameryce zawsze słyszałam, że w Polsce jest zimno - kończy Kirsten. - Kiedy wylądowałam w Warszawie, stwierdziłam, że jest tutaj o wiele cieplej, niż u nas, w Pensylwanii. W Stanach ludzie niewiele wiedzą o życiu w Polsce. Jak tam wrócę po roku, wszystko im opowiem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!