Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Młodość, potem osobowość

Redakcja
Media okrzyknęły Tamarę specjalistką od czarnych charakterów...
Media okrzyknęły Tamarę specjalistką od czarnych charakterów...
ROZMOWA z aktorką Tamarą Arciuch, z sitcomu "Niania"

- Na antenie TVN oglądamy właśnie nowe odcinki "Niani". Słyszałam, że graną przez panią Karolinę Łapińską czeka w tym sezonie wiele zmian.
- W najnowszej transzy każde wejście Karoliny będzie bardzo mocne. Mogę zdradzić, że sporo zmieni się w jej relacjach z kamerdynerem Konradem, którego gra Adam Ferency. Najpierw narastać będzie między nimi ogólna nienawiść, aż w końcu sprawdzi się w ich przypadku stare jak świat porzekadło, że kto się lubi, ten się czubi.
- Zastanawiam się, jak to możliwe, że pani, osoba niezwykle ciepła, sympatyczna i kontaktowa, jest w stanie wcielić się w skórę takiej zołzy jak Karolina.
- Przyznam, że najtrudniej zagrać mi tę oziębłość w stosunku do dzieci, które w prawdziwym życiu bardzo lubię. Mój siedmioletni syn Krzyś zapytał mnie nawet po pierwszych odcinkach, jak mogłam być tak okrutna. Ale gdy wytłumaczyłam mu, że zrobiłam to po to, by wzbudzić u ludzi wesołość i śmiech, zrozumiał, iż na tym polega moja praca. Czasem słyszę, jak tłumaczy kolegom: "Moja mama nie jest taka jak Karolina, to tylko gra".
Co do reszty - od tego jestem aktorką, żeby wcielać się w różne postaci, także niezbyt sympatyczne. Nie trzeba zabić, żeby zagrać zabójcę. Każda rola to kreacja.
- Po roli Moniki Rozdrażewskiej w telenoweli "Adam i Ewa" spotykała się pani z niewybrednymi komentarzami widowni. Jak teraz odbiera panią "ulica"?
- Nie przytrafiły mi się jakieś skrajne sytuacje, żeby ktoś porysował mi samochód albo mnie zaatakował. A słyszałam i o takich przypadkach, które spotykały aktorów. Rzeczywiście, po "Adamie i Ewie" pokazywano mnie palcami i szeptano: "Zobacz, to ta głupia idzie". Kiedyś siedziałam na plaży z moim synkiem i usłyszałam: "O, to ta wariatka z "Adama i Ewy".
Praca w "Niani" nie przysparza mi tego typu reakcji. Myślę, że widzowie inaczej odbierają serial komediowy, a inaczej obyczajowy. Po roli Karoliny spotykam się z samymi miłymi reakcjami. Zwłaszcza od dzieci, jak odprowadzam mojego synka do szkoły.
- Media uznają panią specjalistką od czarnych charakterów...
- To konsekwencja popularności zarówno "Adama i Ewy", jak i "Niani", dzięki której jestem najbardziej kojarzona. Przecież Kasia, którą grałam w "Weselu" Wojciecha Smarzowskiego, była czysta jak łza. Iwonka z "Pierwszej miłości" to normalna dziewczyna, Stella z "Oficerów" to służbistka. Myślę, że czarne charaktery lepiej się sprzedają. Poza tym to kwestia promocji, o którą TVN potrafi dbać, jak nikt inny.
Inna rzecz, że aktorzy lubią grać złe postaci. Można uruchomić w sobie stany, jakich nie używamy w codziennym życiu. Robi się to zabawne. Myślę sobie: "Kurczę, mogę rzucić w kogoś kanapką", jak zdarzyło mi się w "Adamie i Ewie". Z kolei w "Niani" kręciliśmy ostatnio odcinek, w którym była wojna na torty i ciastka. Sam anturaż przygotowania tej sceny, kiedy techniczny stał nade mną ze sprayem bitej śmietany i czekał na słowo "akcja", żeby popryskać mnie nią bez litości. Było to o tyle zabawne, że zaraz po zdjęciach wsiadałam w auto i jechałam na spektakl do Gdańska. Nie zdążyłam nawet porządnie zmyć tej bitej śmietany z włosów i w drodze czułam, jak warzy mi się na głowie. Zaczynałam przypominać stary tort.
- Pani mąż Bernard Szyc również jest aktorem. To ułatwia życie aktorce?
- Z całą pewnością tak. Mój mąż pracuje w Teatrze Muzycznym w Gdyni, a ponadto zajmuje się reżyserią i choreografią. Szalone tempo, nieustanne wyjazdy, nienormowany czas pracy... Wiele osób nie wyobraża sobie takiego życia, jakie wiedziemy. To, że pracujemy w tej samej branży, na pewno sprawia, że rozumiemy się właściwie bez słów.
- Długo trzeba pracować na takie zrozumienie?
- Rzeczywiście, możemy pochwalić się już niezłym stażem. Poznaliśmy się, kiedy po maturze uczyłam się w Studium Wokalno-Aktorskim im. Danuty Baduszkowej w Gdyni i od tamtej pory jesteśmy razem. W tym roku stuknie nam 10 lat małżeństwa.
- Krąży pani nieustannie między Warszawą a Gdynią, gdzie jest pani dom?
- Nikt nie obiecywał, że będzie łatwo. Powiedziałam sobie, że teraz jest taki czas w moim życiu, kiedy pracuję intensywnie. Wcześniej miałam przecież okresy przestoju i nie wiem, czy nie powtórzy się to za chwilę. Gdy grałam w "Adamie i Ewie", było mi lżej, bo Krzyś był mały i mogłam zostawiać go pod opieką mojej mamy w Skierniewicach. Teraz chodzi do szkoły, więc takie rozwiązanie nie wchodzi w rachubę. Pocieszam się, że jak już jestem w domu, poświęcam najbliższym cały mój czas i totalnie skupiam się na rodzinie. Kontakt, jaki nawiązałam z Krzysiem po jego urodzeniu, procentuje do dziś. Znam cały jego świat: kolegów, pasje, zainteresowania. Gdy pracuję w Warszawie, non-stop wisimy na telefonie. Na bieżąco wiem, co się u niego dzieje, co jadł, co zdarzyło się w szkole.
Nie dojrzałam jeszcze do decyzji o przeprowadzce do Warszawy. Gdy widzę morze nie wyobrażam sobie wyjazdu stamtąd.
- Aktualnie pracuje pani na planie sitcomu "Halo Hans", gdzie gra pani tajemniczą Piękna Nieznajomą. Właściwie to kilka postaci?
- Piękna Nieznajoma to ucieleśnienie marzeń głównego bohatera serialu Hansa Klopssa o kobiecości. W każdym odcinku jest to inna postać. Raz historyk sztuki z Warszawy, raz hiszpańska specjalistka od seksu albo angielska piosenkarka czy szara myszka. Łączy je natychmiastowe zauroczenie Hansem oraz fakt, że gra je jedna aktorka.
- Mówi się o pani "polska Sharone Stone". Czy uroda pomaga w życiu i karierze?
- Jednym pomaga, innym przeszkadza. Uroda jest rzeczą, którą dostajemy skądś tam z góry i nie mamy na nią wpływu. I albo się potrafi w sensowny sposób wykorzystać ten atut, albo nie. Trzeba być dobrym aktorem i wtedy uroda nie przeszkadza. Tak samo, jak i upływ czasu. Bo, jak mówi Krystyna Łubieńska, wielka gwiazda mojego teatru, najpierw ma się młodość, a potem osobowość. Chciałabym zestarzeć się tak, jak ona. Z uśmiechem na twarzy, bez cienia zgorzknienia.
Rozmawiała: Anna Wiejowska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!