Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Młodzi i Film: historia jednej roli

Cezary Sołowij [email protected]
Ekipa filmowa wspólnie z Mateuszem (z mikrofonem) uwija się na terenie festiwalu, aby zebrać jak najwięcej materiału, z którego powstanie dokument o "Młodych i Film”.
Ekipa filmowa wspólnie z Mateuszem (z mikrofonem) uwija się na terenie festiwalu, aby zebrać jak najwięcej materiału, z którego powstanie dokument o "Młodych i Film”. Fot. Radek Koleśnik
Przez cztery dni Mateusz Prus, reporter koszalińskiej Eski miał przy sobie nie tylko sitko radiowego mikrofonu, ale także kamerę. Został bohaterem filmu o koszalińskim festiwalu "Młodzi i Film".

Poniedziałkowe popołudnie, parter CK 105, elementy scenografii festiwalu "Młodzi i Film" widać na każdym kroku, choć inauguracja ma odbyć się jutro. Na krzesłach przed drzwiami sali baletowej czeka kilkanaście młodych osób. Z boku siedzą dwaj reporterzy lokalnych rozgłośni radiowych. Też na casting do filmu?!
W grupie dziewcząt jest też dwóch chłopców. Większość to uczniowie "Bronka", popularnego koszalińskiego ogólniaka. Śmieją się, żartują. Dlaczego zgłosili się na casting?

Po chwili rozmowy okazuje się, że wielu z nich pomimo bardzo młodego wieku ma doświadczenia sceniczne. Młodziutka dziewczyna opowiada, że napisała już kilka sztuk teatralnych. Chłopak chwali się swoją dykcją recytując zdanie najeżone fonetycznymi pułapkami! Przyznaje, że uczęszcza na zajęcia teatralne. Choć mają zaledwie po kilkanaście lat i stoją dopiero przed wyborem drogi życiowej, już wiedzą co chcą robić w przyszłości.

- To, co ma związek z filmem - zapewnia tajemniczo jedna z nich. Ktoś dodaje, że aktorstwo lub dziennikarstwo. Przeczytali w szkole o castingu i zjawili się. Za drzwiami czeka na nich reżyser, producent i operator. Czego się spodziewają? Wzruszają ramionami. Kiedy wychodzi jedna z pierwszych dziewcząt rzuca zdenerwowana, że "szukają raczej dziennikarza ze zdolnościami aktorskimi, a nie aktora". Niektórzy wychodzą po dwóch-trzech minutach, inni rozmawiają dłużej. Kiedy spotkanie dobiega końca Edyta Wróblewska, reżyser dokumentu, uśmiecha się ujmująco.

- Życzę powodzenia. Mam nadzieję, że zrealizujesz swoje plany. Przyszłość przed wami. My skontaktujemy się z tobą jeszcze dzisiaj i powiadomimy o decyzji - zapewnia każdego kandydata.

- Jestem dokumentalistką - tłumaczy swoje oczekiwania. - Poszukuję osoby, która poniesie ten film. Nie może to być ktoś, kto nie ma pojęcia o pracy dziennikarza, ani zainteresowania polskim kinem. Musi obserwować z pasją i zaangażowaniem to, co się dzieje podczas tego festiwalu - precyzuje.

W drzwiach staje Ola, nastolatka z liceum, która interesuje się teatrem i lubi dobre filmy. Jakie?
- Oparte na faktach, dramatyczne, najlepiej jakby był łączony, żeby można było się przy nim i pośmiać i popłakać - dzieli się swoimi przemyśleniami. Rozmowa kończy się szybko.
- To bardzo młodzi ludzie, którzy nie mają pojęcia o polskim filmie - podsumowuje, lekko rozczarowana pierwszymi rozmowami. Ciężkie drzwi otwierają się po raz kolejny....

- Witam! Co cię do nas sprowadza - gestem wskazuje młodemu mężczyźnie krzesło przed kamerą.
- Usłyszałem o castingu i uważam, że spełniam warunki - bez ogródek przyznaje przybysz.
- To znaczy? - zaciekawiona reżyser spogląda na pewnego siebie chłopaka.

- Jestem młodym dziennikarzem radiowym - przedstawia się. Reżyser dopytuje o szczegóły pracy, tematy jaki się zajmuje.

- Dzisiaj robiłem o kradzieży kamery akademickiemu klubowi filmowemu. Nie mogą kręcić filmów - to stwierdzenie wywołuje szczery śmiech zebranych. - Kręcą więc komórkami - kończy. Rozmowy obfitują w bezpośrednie pytania. Takie pada też w stronę Mateusza.
- Co chciałbyś załatwić dla siebie poprzez udział w tym projekcie? - spogląda uważnie na rozmówcę.
- Dla siebie nic! Mógłbym jednak robić dwie rzeczy naraz. Po pierwsze wykonywać swoją pracę, czyli robić materiał o festiwalu, a z drugiej strony wystąpić w filmie. Na pewno byłaby to fajna przygoda zobaczyć siebie na ekranie - przyznał kandydat.

- To bardzo interesujące. Nie można brać honorarium za to samo dwa razy - żartuje przysłuchujący się rozmowie Bogdan Bogiel, producent filmu.

- Masz duży plus od producenta - podsumowała ze śmiechem uwagi producenta. - Jak nas przekonasz, że to masz być akurat ty? - prowokuje.

Okazało się, że Mateusz od lat uczestniczy w festiwalu jako widz. Miał też kontakt z organizacją festiwalu pracując w CK 105.

- Jestem fanem tego festiwalu. Uważam, że to największa i najciekawsza impreza kulturalna nie tylko w tym mieście, ale także w Polsce. Czekam na nią z utęsknieniem - przyznał się do tego, że jak wchodził rano na projekcje, to wychodził z sali kinowej wieczorem. Kolejne wątki rozmowy: zainteresowania filmowe i muzyczne najwyraźniej przypadły do gustu ekipie.

- Zapamiętaj go! - podsumował Bogdan Bogiel, kiedy Mateusz opuścił salę. - Te gesty, mimika... Jakbym widział bardzo młodego Zamachowskiego - wspominał czasy, kiedy aktor przyjeżdżał nad morze do Łazów razem z Czarkiem Pazurą i Adrianną Biedrzyńską. - Jak tak usiadł, to zobaczyłem "Zamacha". Super! A... I lubi ten festiwal. To bardzo ważne - zamyślił się wychodząc z sali.
***
Film z udziałem Mateusza Prusa zobaczymy na przyszłorocznym festiwalu. Będzie wyświetlony podczas oficjalnej inauguracji imprezy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!