Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Moją kobietę zaraziłem wirusem HIV

Rozmawiał Marian Dziadul
Nasz rozmówca jest członkiem społeczności Ośrodka Stowarzyszenia "Solidarni Plus” w Darżewie (pow. Koszalin).
Nasz rozmówca jest członkiem społeczności Ośrodka Stowarzyszenia "Solidarni Plus” w Darżewie (pow. Koszalin). Radosław Brzostek
ROZMOWA z nosicielem wirusa HIV

- Słyszał pan o Kameruńczyku Simonie Molu i dramacie wielu kobiet, którego on był przyczyną?
- Oczywiście, słyszałem. Ostatnio czytałem, że mógł zarazić nawet dwieście kobiet w Polsce. Do prokuratury zgłasza się coraz więcej pokrzywdzonych. W mojej sytuacji trochę mi jednak niezręcznie jest komentować czy wyrażać opinię na ten temat. Ten człowiek chyba wykorzystał to, że białe dziewczyny chciały popróbować egzotyki. Bo skala problemu trochę nie mieści mi się w głowie. Strach pomyśleć, że przecież one mogły mieć potem jeszcze różnych partnerów. A z kolei ci - następne partnerki. Postęp geometryczny
- Pan też zaraził życiową partnerkę wirusem HIV.
- Trudno zaprzeczyć.
- Pan wiedział, że jest nosicielem wirusa HIV, a pomimo to uprawiał z nią seks bez zabezpieczeń. Mało tego, ona nie wiedziała, że jest pan nosicielem wirusa. Dlaczego pan jej nie ostrzegł?
- Milion razy sam sobie zadawałem to pytanie. Mój mózg w tamtym czasie normalnie nie funkcjonował. Był totalnie wypaczony przez narkotyki. Spaczona psychika, chore rozumowanie. Tylko tak potrafię to sobie dziś, na trzeźwo, wytłumaczyć
- Czy miał pan wyrzuty sumienia?
- Wtedy już razem grzaliśmy, to znaczy zażywaliśmy narkotyki. Ja raz w przypływie szczerości powiedziałem jej, że mam wirusa. Na haju przyjęła to dość spokojnie. Potem zbadała krew. Pierwsze badanie niczego nie wykazało. Drugie już tak. Zgrzeszyłbym, gdybym powiedział, że rzuciła się na mnie z pazurami. Poczucie winy dopadło mnie dużo później. Ogromne poczucie winy, bolesne. Nie mogłem sobie z tym w żaden sposób poradzić. Potrzebna była specjalistyczna terapia psychologiczna.
- Dobrze zrozumiałem: pan ją namówił także do zażywania narkotyków?
- Sceneria była dość romantyczna: leżymy sobie w łóżku w pokoju hotelowym, ona czysta całkowicie, ja - od kilku miesięcy bez grzania. Zakochani po uszy. Wyglądam przez okno, a tam piękne pole makowe. Taki traf. Normalny człowiek prawdopodobnie nie zwróciłby na ten fakt uwagi: przeciętny polski ogródek z tamtych czasów. A mnie dopadł w tym momencie ogromny narkotykowy głód. Spytałem ją, czy chciałaby zobaczyć piękny świat. Ona się zgodziła. Ja poszedłem po ten mak. Tym "pięknym światem" okazało się piekło. I ona też w tym piekle się znalazła.
- Ile kobiet zdążył pan zarazić?
- Naprawdę nie wiem, nie ma pojęcia. Pewność mam tylko w tym jednym przypadku. Oczywiście, nie mogę wykluczyć, że mogło tak się też przydarzyć w innych przypadkach. Ale nie mam pewności.
- Pan też nie zaraził się z powietrza. Zapytam wprost: zaraziła pana kobieta?
- Nie, wirusa dostałem od mężczyzny. Wiedziałem, że kolega jest nosicielem. Razem ćpaliśmy, korzystaliśmy z jednej strzykawki. Wiedziałem, że to tylko kwestia czasu i wtedy było mi to całkowicie obojętne.
- Dlaczego nie chce pan podać nazwiska?
- Wyłącznie ze względu na rodzinę. Ja już raz narobiłem bliskim niezłego bigosu. Odważnie wystąpiłem w telewizji, w programie o narkotykowym piekle. Żeby na własnym przykładzie przestrzec młodych ludzi. Efekt był odwrotny: przez długi czas moją rodzinę ludzie wytykali palcami, naigrywali się. Może już wystarczy kłopotów, których im narobiłem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!