W koszalińskiej stacji sanepidu zebrane grzyby zweryfikuje klasyfikator, który przyjmuje w godzinach pracy stacji. Warto skorzystać z takiej fachowej konsultacji, bo z grzybami nie ma żartów. Pomyłka może zakończyć się dramatycznie, nawet śmiercią. Taką zabójczą moc ma muchomor sromotnikowy. Młody owocnik jest podobny do pieczarki i bywa z nią mylony. Niektórzy muchomora mylą z kanią.
W lasach regionu koszalińskiego prawdziwka można pomylić z goryczakiem. - Goryczak nie jest trujący, ale niejadalny, jest bardzo gorzki, wystarczy go dotknąć językiem, a natychmiast czuje się pieczenie w gardle - wyjaśnia Ewa Dawidziuk, dyrektor koszalińskiego sanepidu. - Gorzki jest bardzo. Spód kapelusza ma różowawy i tym się różni od prawdziwka. W innych regionach kraju za jadalnego prawdziwka można wziąć trującego szatana. W naszych lasach ten drugi nie rośnie. Nie należy też zbierać olszówki. Ta zaliczana jest już do grzybów nie tylko niejadalnych, ale i trujących.
Ogólna zasada jest taka, by nie zbierać grzybów blaszkowych. Stosując ją, prawdopodobieństwo zatrucia maleje niemal do zera. - Chyba grzybiarze są coraz bardziej tego świadomi. Nie ryzykują zbierania okazów, których nie znają. A można tak sądzić po tym, że od dawna nie było w powiecie zatrucia po zjedzeniu sromotnika lub innego trującego grzyba - dodaje Ewa Dawidziuk.
Każdy, kto jednak ma wątpliwości, z jakimi grzybami wychodzi z lasu, dla pewności, że wszystkie są jadalne, powinien iść z nimi do stacji sanepidu. Po takiej wizycie można zebrane i sprawdzone grzyby bez obawy zjeść.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?