Międzynarodowa ekipa ozdabia efektownym, historycznym malowidłem ścianę dawnego spichlerza w centrum Szczecinka. Szkoda tylko, że otoczenie nie jest równie reprezentacyjne.
To ostatni akcent szczecineckiego Art Pikniku. Grupa muralowców, czy też grafficiarzy z Wielkiej Brytanii, została kilka dni dłużej, aby skończyć wielki mural na ścianie siedziby firmy EP&M na rogu ulic Junackiej i Drzymały. To zabytkowy spichlerz-magazyn z końca XIX wieku uratowany kilkanaście lat temu przez właścicieli firmy przed kompletną ruiną - dziś stylowy biurowiec w samym środku Szczecinka.
- Jedną ze ścian, tę od strony deptaka, która niegdyś przylegała do zburzonej zabudowy, użyczyliśmy artystom i farbę w spreyu - Maciej Grunt z EP&M mówi, że inspiracji dostarczyła im pocztówka Szczecinka z początków XX wieku. Zatrzymano na niej w kadrze ówczesną ulicę Preußische Strasie, czyli Pruską (obecnie deptak 9 Maja), której użyczył Łukasz "bronx" Chmielewski z portalu historycznego www.szczecinek.org Wszystko zostało uzgodnione z konserwatorem zabytków.
Zadania podjęła się trójka muralowców - Norweżka Zina, Anglik Morgan Davie i Polak z Żywiecczyzny niejaki Eska, od 13 lat żyjący w Londynie. - Całe życie chciałem to robić, gdy jako nastolatek zaczynałem od ulicznego graffiti i prostych liter, by dziś zawodowo zajmować się moją pasją - mówi Eska. Szczecineckie malowidło nie jest najbardziej skomplikowanym i największym, jakie tworzyli, ale za to bardzo wdzięcznym, bo powstaje w samym sercu miasta - to tu każdego dnia przez deptak przechodzą tysiące osób.
Takiej widowni może pozazdrościć każda galeria. Nie sposób jej przeoczyć, bo ma około 50 metrów kwadratowych i znajduje się kilka metrów nad poziomem ziemi. - Zwykle wykonanie muralu tej wielkości zajmuje nam 4 dni - mówi Eska. - Nie robiliśmy szablonu na ścianie, jedynie punktami zaznaczyliśmy najważniejsze elementy, aby "złapać" perspektywę ulicy. Później wypełniliśmy je, a teraz dodajemy detale, ludzi itp..
Co uchwycił fotograf sprzed ponad 100 lat? Ulicę Pruską widzianą od strony rynku.
Jak ustalił "bronx" - po lewej stronie jest sklep Maxa Mahlicha, następny budynek to nieistniejąca już kamienica z sklepem kuśnierza Hermanna Lessera, dziś w tym miejscu stoi współczesna "plomba" nad rzeczką Niezdobną. Ocalała za to większość kamienic w perspektywie ulicy, na czele z dawnym hotelem Preusischer Hof sprzedawał on tam wyroby ze skóry oraz różne nakrycia głowy.
Po budynkach po prawej stronie - łącznie z pierwszym domem towarowym w Szczecinka Juliusa Michaelisa - nie ma dziś śladu. Spłonęły w powojennym pożarze całego kwartału wznieconego przez krasnoarmiejców. Dziś jest tu blok "łamaniec" spółdzielni mieszkaniowej.