Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Must Be The Music w Koszalinie [film z precastingu]

Joanna Krężelewska, [email protected]
Przesłuchania kandydatów do programu.
Przesłuchania kandydatów do programu. Radosław Brzostek
Z pozycji fotela w salonie obserwowanie cudzej drogi do kariery jest przyjemne. Czasem zabawne. Sprawdziliśmy, jak wygląda kilka godzin castingu do programu "Must Be The Music" z punktu widzenia jego uczestnika.

Choć drzwi szkoły muzycznej w Koszalinie otworzyć miały się w sobotę o godzinie 8 rano, miejsce w kolejce zajmowano nawet cztery godziny wcześniej. Sposobów na zimno uczestnicy castingu mieli kilka. Z porcelanowych filiżanek popijali herbatę, część ogrzewała się w samochodach, kiedy inni zajmowali im miejsce w ogonku. Przed ósmą życie na szkolnym placu tętniło. Z daleka słuchać było hity Dżemu, Kasi Nosowskiej - młodzi muzycy śpiewali nie tylko po to, by było im cieplej. - Gardło, tak jak każdy instrument, trzeba przygotować do występu. Trzeba się rozśpiewać - mówili.

W kolejce czasu nikt nie marnował. Każdy musiał wypełnić specjalną ankietę, a w niej napisać o swoich pasjach, o tym, co zrobi z ewentualną wygraną finansową, jakie ma na muzycznym koncie sukcesy. Każdy musiał też wypisać pięć utworów, które może zaśpiewać.

O godzinie 8.30 z ust pani Joanny, jednej z producentek programu padło magiczne słowo - "Start". Ochroniarze otworzyli drzwi i wpuszczali grupami zmarzniętych ludzi. Pierwszym przystankiem był stolik, przy którym dwie panie sprawdzały ankiety i nadawały uczestnikom numery. Kilka kroków dalej czekał fotograf Kamil - na tle z logo programu robił uczestnikom zdjęcia. - Mój boże, a ja taka czerwona od zimna. Muszę się przebrać i ogrzać. Przecież to zdjęcie mogą pokazać w programie - zdenerwowała się Iza ze Szczecina.

Po małej foto-sesji przyszłe gwiazdy estrady musiały czekać pod jedną z trzech sal. Przesłuchania zespołów odbywały się w sali koncertowej i kameralnej, a solistów w jednej z sal lekcyjnych. Chwile przed występem uczestnicy castingu wykorzystywali skrupulatnie. Ktoś robił makijaż, ktoś poprawiał fryzurę, najwięcej osób śpiewało. Perkusista uderzał pałeczkami o uda, gitarzysta stroił gitarę.

Co działo się za drzwiami do sal? W każdej na wokalistów czekali producenci "Must Be The Music". Najczęściej czterech oceniających, do tego operator kamery, technicy dźwięku. Zespoły miały przygotowane instrumenty, na solistów czekały tylko mikrofony. Każdy musiał się przedstawić, czasem powiedzieć coś więcej o sobie i, oczywiście, wreszcie zaśpiewać.

Do niektórych producenci mieli kilka pytań. - Czy na potrzeby programu bylibyście w stanie przerobić piosenkę na przykład Madonny na wersję hip-hopową? - zapytała chłopaków z zespołu Sami po swojemu producentka. - Jesteśmy elastyczni. Oczywiście, że możemy - odparli hip-hopowcy.

Występy i to, jak wokaliści prezentują się na szklanym ekranie podglądać można było na małych monitorach. Jednak o tym, czy wypadli dobrze, uczestnicy przesłuchań dowiedzą się w grudniu. Do castingów, emitowanych na antenie, wybranych zostanie 150 uczestników z całej puli osób, które zgłosiły swój udział podczas próbnych przesłuchań w największych miastach Polski.

Czytaj e-wydanie »

Zaplanuj wolny czas - koncerty, kluby, kino, wystawy, sport

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo