Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nasi pod Grunwaldem. Półtora tysiąca rycerzy odtworzyło słynne starcie [zdjęcia]

Piotr Polechoński
Grunwaldzka inscenizacja to jedna z największych tego rodzaju inscenizacji w Europie.
Grunwaldzka inscenizacja to jedna z największych tego rodzaju inscenizacji w Europie. Archiwum Koszalińskiej Kompanii Rycerskiej
604 lata temu rozegrała się bitwa pod Grunwaldem. W weekend półtora tysiąca rycerzy odtworzyło słynne starcie. Walczyli też koszalinianie, tym razem po stronie Krzyżaków. Ale z historią nie mieli szans: polegli broniąc Wielkiego Mistrza. Co prawda do największej, średniowiecznej bitwy doszło 15 lipca 1410 roku, ale jej nie mniej słynne już inscenizacje na grunwaldzkich polach odbywają się z reguły w najbliższy tej dacie weekend. Tak było i w tym roku, w ostatnią sobotę. Ponad 40 tysięcy widzów oglądało starcie półtora tysiąca rycerzy, którzy mężnie i z poświęceniem walczyli na placu boju. Wśród nich byli też zbrojni z Koszalińskiej Kompanii Rycerskiej, którzy w liczbie jedenastu zostali przydzieleni do chorągwi samego Ulryka von Jungingena, Wielkiego Mistrza krzyżackiego. - Byliśmy w oddziale łuczników, bo nasze rycerskie bractwo mocno się w tej dziedzinie specjalizuje - mówi Bartłomiej Zielonka z Koszalińskiej Kompanii Rycerskiej. - Walczyliśmy rażąc wroga z daleka, ale w końcu wszystko skończyło się zgodnie z historyczną prawdą: polsko-litewskie wojska nas przełamały i przed pogromem nie udało nam się uratować. Ale zapewniam, że mężnie stawaliśmy w polu i że Koszalinowi, ani naszej chorągwi z czerwonym gryfem na białym tle, wstydu nie przynieśliśmy - uśmiecha się nasz rozmówca. Grunwaldzka inscenizacja to jedna z największych tego rodzaju inscenizacji w Europie i ma już ugruntowaną rangę wśród tego rodzaju wydarzeń. - Ramię w ramię walczyli z nami Włosi, Niemcy, Litwini, Ukraińcy. Co roku dochodzą nowe rycerskie chorągwie, tak więc nasz udział w tym wielkim przedsięwzięciu to także wspaniała promocja dla Koszalina i całego naszego regionu. Z roku na rok jego organizacja jest lepsza, a ostatni nasz pobyt na grunwaldzkich polach był już przygotowany perfekcyjnie - ocenia Bartłomiej Zielonka. Rycerskie spotkanie grunwaldzkie to nie tylko sama bitwa. Trwa ono cały tydzień, a zbrojne starcie to jego finał. Wcześniej każda z rycerskich kompanii musi sama wybudować swoje obozowisko, a potem żyć niemal jak w średniowieczu (na kilka dni przed bitwą trzeba już chodzić obowiązkowo w strojach z epoki). Dni upływają też na turniejach i różnego rodzaju zawodach. - Między innymi po raz pierwszy w historii grunwaldzkich spotkań odbył się nocny turniej łuczniczy, zorganizowany przez naszą kompanię. Jeden z naszych łuczników zajął też trzecie miejsce w głównych zawodach, a ja byłem sędzią w walkach mieczem dwuręcznym, co też było niemałym wyróżnieniem dla Koszalina - wylicza Bartłomiej Zielonka.
Nasi pod Grunwaldem

"Nasi pod Grunwaldem"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!