Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nasz komentarz: Dlaczego teraz nie zagłosuję

Piotr Polechoński
Piotr Polechoński, dziennikarz "Głosu Koszalińskiego".
Piotr Polechoński, dziennikarz "Głosu Koszalińskiego". Archiwum
Ostatnio rozmawiałem z Piotrem Tymochowiczem, znanym specem od politycznego wizerunku. Komentował coś dla gazety, a przy okazji rzucił taką myśl, że wybory do euro parlamentu są bez sensu.

- Jesteśmy państwem narodowym, skupionym na sobie, bez jeszcze wykształconej świadomości europejskiej - powiedział mi Tymochowicz. Dlaczego o tym piszę? Bo facet ma sporo racji. Wiem, że dla wielu to żaden autorytet, dla większości kontrowersyjna postać. Ale nie zawsze (na szczęście) rację mają autorytety i samozwańczy mędrcy tego kraju. A z której strony by na te europejskie wybory w polskim wydaniu spojrzeć, to obraz jest jeden: to euro cyrk podszyty skokiem na kasę ubranym w piękne hasła, a nie żadne świadome wybory.

Dlatego lepiej by było, gdyby po wstąpieniu do UE wybory do Parlamentu Europejskiego nie odbywały się od razu, bo w obecnej postaci to w naszym kraju jedna wielka farsa i jedna wielka propaganda, że jest inaczej. W zdecydowanej większości i wybierający, i wybierani za cholerę nie wiedzą, o co w tym wszystkim chodzi. Polacy mają wybrać nieznanych sobie ludzi do instytucji, o której nie mają pojęcia.

Niewiele więcej o niej wiedzą ci, którzy mają do niej trafić. Najczęściej nie chodzi im o Europę, o rolę, jaką ma w niej pełnić Polska, ale o uderzenie w krajowego, politycznego rywala, aby jak najmocniej osłabić go przed znacznie ważniejszymi - z ich punktu widzenia - wyborami samorządowymi. Obejrzałem kilka wyborczych spotów, a te straszą mnie, że jeżeli nie pójdę do wyborów i nie dokonam jedynego, właściwego wyboru, to wygrają "tamci", a "tamci" to wiadomo - samo zło.

O Europie mówi mało kto, bo mało kto się na niej zna, bo znać się nie trzeba. Jakiś tam kandydat chce zostać europosłem, bo świetnie udaje Supermana i w filmikach biega w pelerynie, inny puszcza idiotyczne piosenki o sobie, a celebryci i sportowcy z wyborczych list dukają coś bez składu i ładu, udając, że chodzi tu o coś innego, niż o to, aby znanymi twarzami "napędzili" jak najwięcej wyborców.

Wcześniej dla polityków kandydowanie do europarlamentu było jak zesłanie, odstawienie na oczny tor. Zmieniło się to po dwóch kadencjach, gdy okazało się, że 100 tysięcy zł miesięcznie plus seria innych profitów (co w warunkach polskich jest po prostu nieprzyzwoite) silniejsza jest niż jakakolwiek kariera w kraju. I teraz pchali się drzwiami i oknami, aby załapać się na miejsce na liście, koniecznie jak najwyżej.

Przepraszam tych wszystkich, którzy walczyli o wolną Polskę i wolne wybory, ale ja tym razem odpadam. Jakiś czas temu pisałem, że mimo wszystko głosować trzeba zawsze, ale teraz wiem, że tym razem nie dam rady uczestniczyć w czymś, co nie ma sensu. Sorry, może za 5 lat.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!