Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nasz komentarz: Krasnoarmiejcy zostają

Rajmund Wełnic
Rajmund Wełnic, dziennikarz "Głosu Koszalińskiego".
Rajmund Wełnic, dziennikarz "Głosu Koszalińskiego". Archiwum
Patroni ulic, szkół i skwerków to temat śliski i polityczny. Ostatnio pośliznął się na nim burmistrz Białego Boru.

W PRL nikt specjalnie nie patyczkował się nadając imiona ulicom i osiedlom, a już na pewno nie pytano o zdanie mieszkańców. Nazwy z politycznego nadania i klucza zdobiły więc tabliczki jak Polska długa i szeroka. Po roku 1989, a szczególnie po późniejszych wolnych wyborach samorządowych, większość patronów kojarzących się z komunizmem zniknęła.

W Szczecinku tak się śpieszono, że dekomunizacji ulic dokonała jeszcze Miejska Rada Narodowa z nadania poprzedniej ekipy. Tu ówdzie jednak dawni patroni się ostali. Nie miejsce i czas robić teraz wykład o wątpliwych dokonaniach zdegradowanego w międzywojniu za udział w aferze korupcyjnej do szeregowca marszałka LWP Michała Roli Żymierskiego, czy bratniej Armii Czerwonej. Tak, tak, bo są jeszcze takie ulice w Białym Borze.

Trudno powiedzieć, jak się ostały. Faktem jest, że są i burmistrz miasteczka przy okazji remontu ulicy Armii Czerwonej chciał zmienić jej nazwę. Zdarzył się jednak ze ścianą, bo na 90 mieszkańców rzeczonej ulicy aż 74 opowiedziało się za pozostawieniem dotychczasowego patrona. To na pewno niespodzianka, choć podejrzewam, że nie zdecydowała jakaś specjalna sympatia do czerwonoarmistów, ale przyzwyczajenie, niechęć do zmian i obawa przed kosztami i wędrówkami po urzędach celem wymienienia stosu dokumentów.

Tak czy inaczej spory to dla nas wszystkich wstyd, że ćwierć wieku po odzyskaniu wolności są jeszcze w Polsce takie ulice, jak np. 22 Lipca w Krosinie koło Grzmiącej. Symbol zniewolenia kraju, władzy przywiezionej z Moskwy i wspartej na bagnetach wspomnianej Amii Czerwonej - przypominam młodszemu pokoleniu kulisy ogłoszenia Manifestu Polskiego Komitetu Wyzwolenia Narodowego. Tymczasem sprawa nazewnictwa odwołującego się do ustrojów totalitarnych powinna być załatwiona skutecznie raz na zawsze i to już dawno temu na poziomie parlamentu. Koszty powinno wziąć na siebie państwo polskie.

A samorządowcom różnej opcji na przyszłość radzę wybierać bardziej neutralne nazwy lub patronów, z którymi historia już się z grubsza rozliczyła. Ryzyko, że znowu trzeba będzie zmieniać tabliczki, gdy miałoby to służyć bieżącej polityce, jest wtedy całkiem spore.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!