Do usteckiego portu wróciła wczoraj załoga UST-70. Wieści, które przywieźli ze sobą, sprawiły, że nawet najstarszym rybakom włosy stawały na głowie dęba. Zaczęło się niewinnie. Do rybaków z Ustki i Kołobrzegu, którzy próbowali wyciągać sieci dorszowe w odległości około 20 mil morskich (ponad 32 km) od portu w Ronne, stolicy Bornholmu, podpłynął łotewski, prawie 30-metrowy kuter. Nikt nie spodziewał się, że za chwilę może dojść do tragedii. - Moi rybacy stali na kotwicy. Nagle Łotysze zaczęli rzucać na nasz pokład cumy. Byli agresywni, wulgarni i kompletnie pijani - mówi Grzegorz Matyjaszczyk, armator kutra UST-70. Rybacy widząc, że napastnicy nie mają przyjacielskich zamiarów, podnieśli kotwicę i odpłynęli.
Łotysze nie dali za wygraną. Popłynęli w kierunku innej polskiej łodzi. Tym razem byli bardziej zdecydowani. Z dużą siłą uderzyli w burtę 12-metrowego kutra z Kołobrzegu. Na pokład KOŁ-124 poleciały łotewskie cumy, a jeden z rybaków krzyczał, by Polacy oddali wszystkie swoje sieci i... dwóch członków załogi. - Chcieli wejść na nasz pokład. Kazałem odciąć sieci, które wybieraliśmy z wody i uciekać. Tamci zaczęli nas gonić. Uniknęliśmy wielokrotnych prób staranowania, bo mięliśmy bardziej zwrotną jednostkę - mówi Mariusz Juszkiewicz, szyper kutra KOŁ-124, uczestnik wydarzeń. Szyper zaczął wzywać pomoc. Duńczycy jednak nie spieszyli się z wyjściem na ratunek Polakom. - Wyruszyli dopiero, gdy dopływaliśmy do portu. Duńczycy stwierdzili, że nie zajmą się tą sprawą, bo jest to konflikt międzynarodowy.
- Dzisiaj wspólnie z innymi armatorami podejmiemy decyzję, co dalej robić z tym fantem. Tu nie chodzi o sieci, które straciliśmy, ale o bezpieczeństwo na Bałtyku. Gdyby nie opanowanie szypra, nasz kuter prawdopodobnie spoczywałby na dnie razem z załogą. Tymczasem Duńczycy, poza wypełnieniem kilku dokumentów, nie zrobili nic, by sprawę wyjaśnić. Nawet nie zatrzymali agresywnych rybaków z Łotwy, którzy po tym zdarzeniu spokojnie stali sobie w pobliżu Bornholmu. To nie do pomyślenia! - denerwuje się Roman Sokołowski, armator KOŁ-124.
Sprawą zajęła się już Placówka Straży Granicznej w Ustce. - Przyjęliśmy oświadczenia rybaków, a dokumentację przekazaliśmy wczoraj do Urzędu Morskiego w Ustce, organu właściwego do rozpatrywania tego typu spraw. O zajściu powiadomiliśmy też Narodowe Centrum Służb Granicznych Łotwy - mówi Grzegorz Goryński, rzecznik prasowy Morskiego Oddziału Straży Granicznej.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?