Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Naszych rybaków zaatakowali… piraci!

(ars)
Ten kuter zaatakowany został przez pijanych ,,piratów” z Łotwy.
Ten kuter zaatakowany został przez pijanych ,,piratów” z Łotwy. Karol Skiba
Polscy rybacy na własnej skórze przekonali się, jak przed kilkuset laty czuli się przodkowie atakowani przez piratów morskich. Bo jak inaczej nazwać zachowanie załogi łotewskiego kutra, która kilkakrotnie próbowała… staranować kutry, porwać załogę i ukraść sieci?!

Do usteckiego portu wróciła wczoraj załoga UST-70. Wieści, które przywieźli ze sobą, sprawiły, że nawet najstarszym rybakom włosy stawały na głowie dęba. Zaczęło się niewinnie. Do rybaków z Ustki i Kołobrzegu, którzy próbowali wyciągać sieci dorszowe w odległości około 20 mil morskich (ponad 32 km) od portu w Ronne, stolicy Bornholmu, podpłynął łotewski, prawie 30-metrowy kuter. Nikt nie spodziewał się, że za chwilę może dojść do tragedii. - Moi rybacy stali na kotwicy. Nagle Łotysze zaczęli rzucać na nasz pokład cumy. Byli agresywni, wulgarni i kompletnie pijani - mówi Grzegorz Matyjaszczyk, armator kutra UST-70. Rybacy widząc, że napastnicy nie mają przyjacielskich zamiarów, podnieśli kotwicę i odpłynęli.
Łotysze nie dali za wygraną. Popłynęli w kierunku innej polskiej łodzi. Tym razem byli bardziej zdecydowani. Z dużą siłą uderzyli w burtę 12-metrowego kutra z Kołobrzegu. Na pokład KOŁ-124 poleciały łotewskie cumy, a jeden z rybaków krzyczał, by Polacy oddali wszystkie swoje sieci i... dwóch członków załogi. - Chcieli wejść na nasz pokład. Kazałem odciąć sieci, które wybieraliśmy z wody i uciekać. Tamci zaczęli nas gonić. Uniknęliśmy wielokrotnych prób staranowania, bo mięliśmy bardziej zwrotną jednostkę - mówi Mariusz Juszkiewicz, szyper kutra KOŁ-124, uczestnik wydarzeń. Szyper zaczął wzywać pomoc. Duńczycy jednak nie spieszyli się z wyjściem na ratunek Polakom. - Wyruszyli dopiero, gdy dopływaliśmy do portu. Duńczycy stwierdzili, że nie zajmą się tą sprawą, bo jest to konflikt międzynarodowy.
- Dzisiaj wspólnie z innymi armatorami podejmiemy decyzję, co dalej robić z tym fantem. Tu nie chodzi o sieci, które straciliśmy, ale o bezpieczeństwo na Bałtyku. Gdyby nie opanowanie szypra, nasz kuter prawdopodobnie spoczywałby na dnie razem z załogą. Tymczasem Duńczycy, poza wypełnieniem kilku dokumentów, nie zrobili nic, by sprawę wyjaśnić. Nawet nie zatrzymali agresywnych rybaków z Łotwy, którzy po tym zdarzeniu spokojnie stali sobie w pobliżu Bornholmu. To nie do pomyślenia! - denerwuje się Roman Sokołowski, armator KOŁ-124.
Sprawą zajęła się już Placówka Straży Granicznej w Ustce. - Przyjęliśmy oświadczenia rybaków, a dokumentację przekazaliśmy wczoraj do Urzędu Morskiego w Ustce, organu właściwego do rozpatrywania tego typu spraw. O zajściu powiadomiliśmy też Narodowe Centrum Służb Granicznych Łotwy - mówi Grzegorz Goryński, rzecznik prasowy Morskiego Oddziału Straży Granicznej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!