Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nerwowa droga do domu byłego wiceprezydenta Koszalina. Wyzywał współpasażerów?

Rafał Wolny
Były wiceprezydent Koszalina miał obrażać kierowcę oraz uczestników wyjazdu przedsiębiorców do Szczecina. Interweniowała policja.
Były wiceprezydent Koszalina miał obrażać kierowcę oraz uczestników wyjazdu przedsiębiorców do Szczecina. Interweniowała policja. archiwum
Były wiceprezydent Koszalina miał obrażać kierowcę oraz uczestników wyjazdu przedsiębiorców do Szczecina. Interweniowała policja.

Zajścia miały miejsce przy okazji wyjazdu koszalińskich przedsiębiorców na Wielką Galę Północnej Izby Gospodarczej w Szczecinie. - W tamtą stronę była znakomita atmosfera, ale w powrotnej drodze faktycznie doszło do napięć między jednym z uczestników, a częścią pozostałych oraz kierowcą - przyznaje Robert Bodendorf, prezes koszalińskiego oddziału Północnej Izby Gospodarczej. Poczuwa się do odpowiedzialności za te wydarzenia, choć nie było go na miejscu, a osoba, która była głównym winowajcą "kryzysu" nie jest nawet członkiem Izby. To Adam Sz., były wiceprezydent Koszalina, który znalazł się w busie dlatego, że jego firma była sponsorem gali.

Kierownictwo Izby ani uczestnicy wyjazdu niechętnie mówią o szczegółach, ale udało nam się ustalić, że problemy zaczęły się tuż przed wyjazdem ze Szczecina. Jako że bus był wypożyczony z firmy przewozowej i następnego ranka miał ruszyć w kolejną trasę, odjazd wyznaczono o północy. Większość pasażerów stawiła się punktualnie, znacznie spóźnił się m.in. Adam Sz. Do tego po przyjściu domagał się przesunięcia godziny wyjazdu.

Kierowca pozostał nieugięty i - z opóźnieniem - ale wyruszył w drogę powrotną. Wyraźnie pobudzony i znajdujący się pod wpływem alkoholu były wiceprezydent miał jednak nie dawać za wygraną i wciąż domagać się kontynuowania zabawy. Niektórych współpasażerów miał wulgarnie wyzywać (m.in. od k..., szmat, ch..., cweli); a w pewnym momencie sytuacja znalazła się na granicy rękoczynów. Dostało się (werbalnie) także próbującemu uspokoić Adama Sz. kierowcy, któremu miał m.in. grozić wyrzuceniem z pracy. - Do tego niemal przez całą drogę stał nad nim i go wyzywał. Baliśmy się, że będzie mu nawet próbował wyrwać kierownicę - mówi anonimowo jeden z uczestników wyjazdu.

Obok obelg, w stronę prowadzącego pojazd miały także m.in. lecieć puszki po napojach. Ostatecznie bus bezpiecznie dojechał do Koszalina, ale na miejscu czekali na niego policjanci. - Faktycznie, tej nocy kierowca jednego z busów wezwał nas do nieodpowiednio zachowujących się pasażerów, ale interwencja skończyła się na pouczeniach - potwierdza Urszula Tartas, rzeczniczka koszalińskiej policji, nie podając nazwisk zamieszanych w zdarzenie.
Adam Sz. przyznaje, że w wyjeździe uczestniczył, ale przedstawia inną wersję. - Spóźniłem się ledwie kilkanaście minut, ale kierowca zachowywał się wulgarnie i sprawiał, że atmosfera z każdą chwilą robiła się coraz bardziej nerwowa - przekonuje.

Twierdzi, że wiozący ich mężczyzna nie znał trasy i kilkakrotnie się gubił, a na wskazówki reagował nerwowo. - Po drodze nie chciał się zatrzymać na stacji, by panie skorzystały z toalety - zrobił to w szczerym polu. Z kolei w samym Koszalinie nie chciał nas wypuścić i woził w kółko tak długo, że baliśmy się, że zostaliśmy porwani - dodaje były wiceprezydent. - Jesteśmy przedsiębiorcami - poważnymi ludźmi. Zachowujemy się poważnie i tak też chcemy być traktowani. Kiedy teraz słyszę, że to ja rozrabiałem, to jestem w szoku.

- Atmosfera faktycznie była nerwowa, ale to kierowca był wulgarny i agresywny, zgubił drogę i odmawiał postojów - potwierdza wersję Adama Sz. mec. Małgorzata Salwa, która również uczestniczyła w wyjeździe. - Z ust pana Adama i innych pasażerów nie padły w niczyim kierunku żadne obelgi.
Kierowca busa widzi to inaczej. - Woziłem rozmaitych ludzi, także takich, którzy przez całą drogę głośno i wesoło się bawili, ale zawsze byli kulturalni - podkreśla, zarzuty wobec siebie traktując jako próbę obrony ze strony winnych. - Jestem zawodowym kierowcą i doskonale znam drogę - podkreśla, wskazując, że przebieg trasy można odtworzyć przy pomocy firmowego GPS.

Pasażerów faktycznie od razu w Koszalinie nie wypuścił, ale dlatego, że czekał na policję. Zaznacza, że nie odmawiał zatrzymywania się na stacjach z premedytacją. - Problem w tym, że kiedy już to robiłem, to później przez godzinę zbierałem pasażerów, bo niektórzy rozsiadali się w barze - tłumaczy, przypominając, że nie mógł pozwolić na kolejne opóźnienia, bo bus miał wczesnym rankiem ponownie ruszyć w trasę.
Ostatecznie nie zdołał, dlatego prawdopodobnie firma przewozowa będzie domagała się odszkodowania. - Ubolewamy, że w trakcie tak pozytywnego wydarzenia, jakim była nasza gala doszło do tak przykrego incydentu. Przeprosiliśmy firmę i kierowcę za przebieg wyjazdu, ale liczymy, że odpowiedzialność za straty weźmie na siebie osoba winna zaistniałych zdarzeń - mówi Robert Bodendorf.

Niewykluczone, że Adam Sz. do odpowiedzialności może zostać pociągnięty sądownie, gdyż niektóre z osób jadących busem rozważają wystąpienie na drogę prawną.

Historie Adama Sz.

Adam Sz. "zasłynął" także swoją wizytą w Szpitalnym Oddziale Ratunkowym, gdzie miał wulgarnie domagać się pomocy, straszyć personel swoimi powiązaniami i grozić zwolnieniem z pracy.

W ratuszu

Adam Sz. (36 lat) prowadził ostatnią kampanię prezydencką Piotra Jedlińskiego. Od grudnia 2010 r. do kwietnia 2012 r. był wiceprezydentem Koszalina odpowiedzialnym za architekturę, planowanie przestrzenne, gospodarkę nieruchomościami i geodezję. Po opuszczeniu ratusza współtworzył firmę zajmującą się m.in. kreowaniem wizerunku.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!