Nie ma decyzji jak będą rozliczane śmieci w Koszalinie. Sesja przerwana WIDEO

Propozycja była taka, by opłata za śmieci w Koszalinie było ściśle związana ze zużyciem wody. Za każdy metr sześcienny zużytej wody mieliśmy płacić dodatkowo 8,70 złotego opłaty śmieciowej. Zakłada się, że statystyczny koszalinian zużywa 3 metry sześcienne wody, więc teoretycznie mieliśmy płacić za śmieci 26,10 złotego miesięcznie za osobę.

- To chyba najbardziej sprawiedliwy system z tych, które można wprowadzić - mówił, już po przedwczesnym zakończeniu wczorajszej sesji, prezydent Koszalina Piotr Jedliński. - Zużycie wody pokazuje w których nieruchomościach jest aktywność, a gdzie jej nie ma. Jest jeszcze system taki, jaki mamy dziś, czyli opłata za śmieci jest zależna od powierzchni danego lokalu. Ale jest chyba mniej sprawiedliwy no i musielibyśmy podnieść te opłaty - dodawał.

Trzecia możliwość to opłata za śmieci zależna ściśle od liczby mieszkańców danej nieruchomości. Ale - jak podkreślali i prezydent Jedliński i przewodniczący Rady Miejskiej Jan Kuriata - ze względu na to, że nie ma dziś obowiązku meldunkowego, ten system jest dziś najbardziej „kulawy”.

Radni miejscy zdecydowali więc o przeniesieniu sesji na 23 marca. I to jednogłośnie. Poparł ich w tym prezydent. Zasadne stało się jednak pytanie, po co w ogóle zwołana została na wczoraj nadzwyczajna sesja Rady Miejskiej w Koszalinie? Przewodniczący RM Jan Kuriata, podczas konferencji przed ratuszem, dość mętnie tłumaczył, że nie wiadomo było jak radni zdecydują, a sprawa jest przecież pilna. Ale sam też zagłosował za przerwą w obradach i dokończeniem sesji dopiero 23 marca.

Wiadomo na pewno, że system musi być zmieniony, bo wzrosła i to znacznie, opłata, jaką wnosi miasto za usługę. - Chodzi o kilka milionów złotych więcej, niż przewidywaliśmy w budżecie - przyznawał prezydent Piotr Jedliński. - Tak, to oznacza, że opłata za śmieci w Koszalinie, w odniesieniu do statystycznego mieszkańca miasta, będzie musiała wzrosnąć - kiwnął głową Jan Kuriata. Ostateczna decyzja ma być jednak wypracowana przez specjalnie powołany zespół, w którym mają zasiąść, obok przedstawicieli prezydenta, radni miejscy, po dwóch z każdego klubu, a więc łącznie sześć osób. Niewykluczone jednak, że będzie jeszcze inaczej, bo takie głosy padały podczas sesji. Radny Tomasz Bernacki uważał, że powinny być przeprowadzone szerokie konsultacje z mieszkańcami, radami osiedli, a nie tylko z radnymi. Podobnie mówiła radna Dorota Chałat.

Zanim jednak w ogóle doszło do tej dyskusji, radni dość długo ustalali - a było to dla nich szalenie ważne - kto pierwszy wpadł na pomysł, żeby sesję przerwać i przenieść na inny dzień. Najpierw radny Błażej Papiernik złożył taki wniosek, ale chwilę później radny Sebastian Tałaj rzucił, że to niegrzeczne, bo przecież on o tym mówił już wcześniej. Odparł radny Marek Reinholz, że on już o godzinie 10.30 proponował szefowi klubu KO, by poparli taki wniosek, na co godzinę później usłyszeli odpowiedź negatywną. Dyskusja o tym trwała jeszcze chwilę, spróbował ją uciąć radny Artur Wiśniewski. - Mieszkańców chyba jednak nie interesuje czyj to był pomysł, kto złożył ten wniosek. Głosujmy, przenieśmy sesję na 23 marca i zacznijmy pracować - zaapelował.

Ostatecznie w głosowaniu wzięło udział 24 radnych, wszyscy zagłosowali za przeniesieniem sesji na 23 marca.
- O dokładnej godzinie rozpoczęcia obrad poinformuję w kolejnym komunikacie - zakończył przewodniczący Jan Kuriata.