Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nie wpuścili do pociągu pasażerów z Białogardu

Jakub Roszkowski [email protected]
Tłumy w pociągu do Poznania. Pasażerowie z Białogardu już się nie zmieścili.
Tłumy w pociągu do Poznania. Pasażerowie z Białogardu już się nie zmieścili. Fot. sxc.hu
Takich tłumów w pociągu do Poznania już dawno nie było. Pasażerów było tak dużo, że blisko 50 czekających na dworcu w Białogardzie zostało na peronie. A pociąg... odjechał.

- To był po prostu koszmar - denerwuje się Przemysław Dragański, pasażer z Białogardu, jeden z wielu, którzy nie zostali wpuszczeni do składu. Skontaktował się z nami chwilę po tym, gdy pociąg już odjechał.

Do zdarzenia doszło w niedzielę. Na pociąg jadący z Koszalina do Poznania, który w Białogardzie miał być o godz. 13.23, czekało około 60 osób. Gdy cały skład zatrzymał się na białogardzkim peronie, czekający oniemieli. Wszystkie wagony były wypełnione niemal po brzegi.

- Z 60 osób, które stały na dworcu, do pociągu weszło jeszcze tylko 10, może 15 osób - relacjonował nam na gorąco Czytelnik. Ludzie zaczęli się denerwować. Nic dziwnego, wielu - choć wyjątkowo im zależało - nie miało szans na wejście do wagonów.

- To jest po prostu skandal. Pytaliśmy się kolejarzy, czy nie planują podłączyć jeszcze jednego wagonu. Odpowiedzieli, że owszem, podłączą, ale dopiero w Poznaniu. To jest kpina - denerwował się pan Przemysław. Opowiada, że po odjeździe zrobiło się zamieszanie. Ludzie chcieli zwrotu pieniędzy za bilety. Tymczasem otwarta była tylko jedna kasa.

- Załatwienie wszystkiego trwało więc okropnie długo - mówi jeszcze białogardzianin. Jest oburzony postępowaniem szefów linii kolejowych, że nie przewidzieli, iż tego dnia potrzebny będzie dłuższy skład. - Była deszczowa niedziela, pociąg zabierał wczasowiczów znad morza, przede wszystkim z Mielna, zdrowy rozsądek nakazywałby więc podstawienie dłuższego składu. Przecież wiadomo, że w taką niedzielę do Poznania będą naprawdę jechały tłumy - podsumowuje Czytelnik.

Na dworcu w Białogardzie potwierdzają, że do takiego zdarzenia doszło, ale po informacje odsyłają do Gdyni, do dyrekcji. Dyrektor Sławomir Leman nie chciał jednak z nami rozmawiać. Odesłał do rzecznika prasowego. Z rzecznikiem udało nam się skontaktować.

- Niestety, takich zdarzeń w wakacje mamy więcej. I to mimo, że monitorujemy kursy pociągów bez przerwy - tłumaczyła nam wczoraj rzecznik Małgorzata Siwkowska. - Bilety nie są kupowane na określoną godzinę, ale na daną relację i mają wydłużony termin ważności. W tym wypadku zdarzyło się właśnie, że większość tych biletów pasażerowie chcieli zrealizować na tym jednym kursie. I doszło do zamieszania. Proszę jednak uspokoić pasażerów, postaramy się, by następne składy na tej relacji były już dłuższe - obiecała.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!