Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Niebieski wieloryb - poznaj całą prawdę

Piotr Bera
Niebieski wieloryb - nazwa tej niebezpiecznej gry jest dziś odmieniana w internecie przez wszystkie przypadki. Informacji o niej każdego dnia poszukują w Polsce tysiące internautów. Tymczasem zjawisko niebieskiego wieloryba nie jest niczym nowym, a zawrotną karierę zawdzięcza bezrefleksyjnemu powielaniu niesprawdzonych informacji.

15-letnia Yulia i 16-letnia Veronika w połowie lutego popełniły samobójstwo skacząc z dachu wieżowca. Rosjanki są ofiarami „Niebieskiego wieloryba” - przerażającego wyzwania, jakie ma rozprzestrzeniać się w internecie z prędkością światłą. „Nawet 130 osób zginęło z powodu tej gry” - grzmią nagłówki na całym świecie. Przed zgubnym wpływem wirtualnego wieloryba ostrzega też Prokuratura Krajowa - powołując się na informację Prokuratury Okręgowej w Szczecinie, która prowadzi śledztwo w sprawie samookaleczeń trojga nastolatków. Dzieci wycięły ostrym narzędziem na swoich ciałach symbol f50 - pojawiający się w rosyjskiej grze polegającej na wykonywaniu 50 poleceń zlecanych przez tzw. opiekuna. Zadania budzą grozę: począwszy od dokonania samookaleczeń i oglądania w nocy psychodelicznych filmików, a skończywszy na popełnieniu samobójstwa. W jaki sposób ten wirtualny wieloryb wypłynął nagle z otchłani internetu do jego epicentrum?

Zjawisko niebieskiego wieloryba nie jest niczym nowym, a zawrotną karierę zawdzięcza bezrefleksyjnemu powielaniu niesprawdzonych informacji. Rosyjski dziennik „Novaya Gazeta” w zeszłym roku opublikował artykuł dotyczący liczby samobójstw wśród nastolatków od listopada 2015 do kwietnia 2016 roku. Dziennikarze pisali o 130 ofiarach, a zdecydowana większość z nich miała należeć do tzw. grup śmierci na portalach społecznościowych. Jedna z nich nazywała się „Morzem wielorybów”. W ten sposób samobójstwa wśród nastolatków powiązano ze śmiercionośnym wyzwaniem.

W tej grze miała brać udział m.in. 17-letnia Rina. Dziewczyna tuż przed popełnieniem samobójstwa zrobiła zdjęcie na tle pociągu i wrzuciła je do sieci z podpisem „do widzenia”. Chwilę później dziewczyna wskoczyła pod ten sam pociąg.

Po przeprowadzeniu śledztwa nie powiązano jej motywów targnięcia się na własne życie z żadną ze „śmiercionośnych grup”. Mimo to, zasługę za jej śmierć przypisano m.in. „Morzu wielorybów”, co było na rękę moderatorom tych niebezpiecznych witryn. Tak zdobywa się popularność, która przyciąga kolejne zdesperowane młode osoby. 17-latkę otoczono kultem, a jej decyzja posłużyła za reklamę.
- W 2015 roku zachorowałam na depresję. Miałam wtedy 12 lat i wakacje spędziłam w szpitalu psychiatrycznym na oddziale zamkniętym. Wcześniej byłam stałą uczestniczką forów internetowych zachęcających się wzajemnie do aktów autoagresji - mówi Amelia Gruszczyńska, założycielka strony internetowej porcelanoweaniolki.pl. Amelia opisuje tam swoje problemy oraz podpowiada innym nastolatkom, co robić, żeby znów wyszło słońce.

Czytaj dalej na kolejnej stronie

Amelia samookaleczała się przez długi czas. Po tych aktach autoagresji pozostały jej blizny. Jednak znacznie gorsze od nich są rany duchowe, te których nie widać. To one zaniżają samoocenę, prowadzą do braku akceptacji siebie, izolacji i pogłębiania problemów. Świat staje się szary, a jednym z celów życia jest poszukiwanie bratniej duszy. Przeżywającej te same katusze.

- W internecie można znaleźć mnóstwo stron i grup samobójczych. Powstają blogi prowadzone przez jedną i tę samą osobę, która regularnie zmienia adresy, żeby portalu nie odkrył nikt niepowołany. Zwłaszcza dorosły - podkreśla Amelia.

Do takich grup nie jest łatwo się dostać. Trzeba przejść gruntowną weryfikację. Sprawdzany jest wiek oraz poddaje się analizie wcześniejszą aktywność kandydata. Poszukuje się wpisów świadczących o kryzysie oraz poczuciu beznadziejności życia. Szczęśliwi ludzie nie mają wstępu do tego szarego, pełnego psychodelicznych symboli świata - ich obecność może zaburzyć i tak kruchy fundament, zbudowany na przygnębiającej nici porozumienia.

Skala zjawiska tych grup przypominających pajęczą sieć jest ogromna. Aleksandr Zharov z Roskomnadzoru - rosyjskiej agencji kontrolującej media - podczas wywiadu dla jednej z telewizji przyznał, że od 2012 roku tylko na terenie Federacji Rosyjskiej zamknięto ponad 9,3 tys. stron z grupami samobójczymi. Jest ich jednak znacznie więcej i zeszły do podziemia. Zdrowy człowiek może mieć problem z ich odnalezieniem, ale ten z dysfunkcyjnymi zaburzeniami wie, czego i gdzie szukać. To jak poszukiwanie wejścia do tajemnej komnaty w ogromnej bibliotece złożonej z tysięcy alejek i regałów. Ścieżek wypełnionych ideami i poglądami - spośród nich tylko jedna daje odpowiedzi na dręczące nas pytania.

W 2013 roku Fundacja Dzieci Niczyje (obecnie Fundacja Dajemy Dzieciom Siłę) opublikowała raport „Zagrożenia związane z korzystaniem z internetu przez młodzież”. Wynika z niego, że co piąty nastolatek widział portale z samookaleczaniem się, a co szósty z poradnikami dotyczącymi odebrania sobie życia. Przekazy pełne nienawiści zauważyło 40 proc. ankietowanych. Jednak ten wskaźnik znacznie wzrasta w przypadku nastolatków korzystających z sieci w sposób dysfunkcyjny.

Gdy młodzież nadużywa internetu przestaje m.in. kontrolować czas spędzony w sieci, a potrzeba bycia online przejawia się ciągłym sprawdzaniem poczty e-mail lub powiadomień na portalach społecznościowych, jednocześnie odkładając na później obowiązki do wykonania np. odrobienia pracy domowej. Z perspektywy psychologii behawioralnej surfowanie w internecie dostarcza nieregularnych pozytywnych wzmocnień - nie wiemy, kiedy i jakiej treści otrzymamy nową wiadomość, kto kliknie „lubię to”, a kto prześle do innych użytkowników nasz wpis na dany temat. W kolejnych badaniach „Nadużywanie internetu przez młodzież”, również przeprowadzonych przez Fundację Dzieci Niczyje, aż 38 proc. nastolatków przyznało, że surfuje po sieci nawet, gdy nie jest to szczególnie interesujące. Co gorsza, blisko 70 proc. uważa, że rodzice nie mają pojęcia, co ich dzieci robią w sieci, a 25 proc. nie interesuje się tym w ogóle. To tak jakby w 30-osobowej klasie aż 21 uczniów podróżowało po wirtualnym świecie samopas i bez żadnej kontroli. W świecie rzeczywistym to nie do pomyślenia, żeby tak dużo nastolatków chodziło swoimi ścieżkami i podejmowało różne próby inicjacji bez płaszcza ochronnego rodzica. Świat wirtualny może krzywdzić nasze dzieci, nawet jeśli pozornie siedzą bezpiecznie w drugim pokoju.

- Rozprzestrzenienie się i przenikanie gry „Niebieskiego wieloryba” do masowej świadomości, to efekt fenomenu internetu. Wszystko, co się w nim pojawia jest od razu podchwytywane. Niedawno panowała moda na łapanie pokemonów. Ona przeszła i trwają poszukiwania czegoś nowego - wyjaśnia dr Anetta Pereświet-Sołtan, psycholog społeczny z Dolnośląskiej Szkoły Wyższej. I dodaje: - Okres dorastania to etap największego kryzysu w życiu człowieka. Kryzys 40-latka jest niczym w porównaniu z tym, co czuje młodzież. Nastolatek kształtuje dopiero swoją tożsamość - wie że nie jest już dzieckiem, ale nie jest też dorosłym.

Psychologowie podkreślają, że buzujące w czasie dorastania hormony często doprowadzają do skrajnych stanów emocjonalnych. Od euforii po apatię, od smutku po niewyobrażalną radość. Nastolatek nie wie, czemu tak się dzieje oraz jest bardzo podatny na wpływ innych osób, zwłaszcza rówieśników. W tym okresie wartości przekazywane przez rodziców tracą na znaczeniu. Z tego powodu znacznie trudniej nawiązać prawidłową relację z dzieckiem. Do tego potrzeba dużej cierpliwości i zrozumienia dla tego etapu rozwoju.

- Młodzież często jest oderwana od rzeczywistości i nie należy zakładać, że podejmowane przez nie decyzje będą logiczne. W tym okresie niezwykle istotną rolę pełni grupa rówieśnicza. Kontakty z kolegami i koleżankami to często być albo nie być funkcjonowania w świecie rzeczywistym. Jeśli nastolatek ma z tym problemy, to może przenieść się do internetu. W świecie wirtualnym łatwiej jest ukryć swoje niedoskonałości. Zachłystuje się tym światem, bo odrzucenie w świecie rzeczywistym to śmierć psychologiczna - przyznaje dr Pereświet-Sołtan.

Czytaj dalej na kolejnej stronie

Człowiek z natury jest istotą stadną. Potrzebuje kontaktu i możliwości zaistnienia w grupie. Oczekiwanie na „lajka” na portalu społecznościowym jest elementem poszukiwania aprobaty społecznej. W internecie, gdy nie kontaktujemy się twarzą w twarz, znacznie prościej wyrazić swoje emocje. Dlatego tak łatwo można odnaleźć w bibliotece swoją alejkę z interesującymi nas treściami.

- Gdy sięgniemy tysiąc lat wstecz, to jedną z najbardziej surowych kar był ostracyzm, banicja - wyrzucenie ze stada i plemienia. Teraz jednostki niezdolne do życia społecznego izoluje się w więzieniu lub domach poprawczych. Ale nawet tam można takie osoby jeszcze bardziej odseparować w izolatce. W internecie komunikacja zachodzi grupowo, zawsze znajdzie się jakaś społeczność, która nas przyjmie - dodaje dr Pereświet-Sołtan.

Jednym z elementów wiążących daną grupę jest podejmowanie wyzwań. Młodzież, jak podczas gry w pokera, mówi „sprawdzam”. Wykłada karty na stół i widzi, jakie są granice ich możliwości. Stąd uczestnictwo w wyzwaniach zagrażających życiu i zdrowiu. Wycofanie się może być oznaką słabości. Tak jest w „Niebieskim wielorybie”. Prowadzącym grę jest „opiekun” zastępujący rodzica bądź nauczyciela. On budzi zaufanie i daje poczucie bezpieczeństwa. Pojawia się również szantaż emocjonalny - chcesz przerwać wyzwanie? To pamiętaj, że wiemy, gdzie mieszkasz i możemy skrzywdzić Twoją rodzinę. Tak według rosyjskich śledczych działa część „opiekunów”.

- Grupy samobójcze w internecie nie są stricte sektami, bo brakuje tu nadrzędnego celu, jakim jest np. przyspieszenie końca świata. Nie ma tu również oświeconego guru. Jednakże pojawia się aspekt psychomanipulacji. Nastolatek wchodzi w grę i wykonuje zadania, bo ufa opiekunowi - mówi Marta Soczewka z Fundacji Zobacz... JESTEM, zajmującej się pomocą dzieciom i młodzieży z problemami emocjonalnymi. - Dzieciaki do tych grup dobiera się pod kątem szukania przez nich wcześniej grup wsparcia. Aspekt werbunkowy do sekt jest podobny. To mechanizm wędki i rybki - zarzucam wędkę dając więcej zadań i młody człowiek połyka haczyk - dodaje Soczewka.

Opiekun tylko pozornie gwarantuje bezpieczeństwo. Wciąga ofiarę w psychologiczną grę i doprowadza do pełnego zaangażowania. Wskazuje drogę, jaką powinno się podążać. To jak zabawa kukiełkami na sznurku.

- Powiedziałeś „a”? To musisz też powiedzieć „b”. Grupy podobne do „Niebieskiego wieloryba” mogą wywołać depresję. Stosowane mechanizmy mają na celu doprowadzenie do wycieńczenia dziecka, także tego potencjalnie niesprawiającego problemów. Dlatego to jest tak niebezpieczne. Zwłaszcza, gdy pojawia się syndrom grupowego myślenia. Wtedy zatraca się wartości moralne oraz rozsądek na rzecz myślenia grupy. W grupie jest większa tendencja do zachowań ryzykownych. Nastolatek tłumaczy sobie, że grupa nie może się mylić - twierdzi dr Pereś-wiet-Sołtan.

Do autoagresji i związanymi z nią samookaleczeniami dochodzi, bo młodzież zaczyna tracić szacunek do swojego ciała. Młody organizm staje się miejscem udręki, więzieniem z którego można się wyzwolić. - To są grupy, gdzie za pomoc nie oferuje się akceptacji, tylko planuje się zbiorowe samobójstwo. Człowiek jeszcze bardziej pogrąża się w smutku i agresji - podkreśla Amelia Gruszczyńska.

Marta Soczewka dodaje, że konsekwencje aktywnego uczestnictwa w takich grupach mogą być bardzo destrukcyjne. - Poprawia się swoje samopoczucie, że jednak nie jest się samemu. Można sobie ulżyć poprzez pocięcie się i naśladownictwo innych i będzie to akceptowane w tym środowisku. To może prowadzić do myśli samobójczych - mówi Soczewka.

W 2015 r. opublikowano w czasopiśmie naukowym „Journal of Education, Health and Sport” wyniki badań, którymi objęto 80 pacjentów (14 chłopców oraz 66 dziewcząt) w wieku 13-19 lat, hospitalizowanych na Oddziale Psychiatrii Młodzieżowej Centralnego Szpitala Klinicznego Instytutu Stomatologii UM w Łodzi. Respondenci pytani o źródło informacji dotyczącej prób samobójczych wskazali internet (58 proc.) i doświadczenia kolegów (26 proc.).

Z uwagi na dobro nastolatków w połowie marca Krzysztof Sierak, zastępca Prokuratora Generalnego, zwrócił się do Anny Zalewskiej - minister edukacji narodowej z prośbą o podjęcie działań prewencyjnych przez podległych jej kuratorów oświaty. Prokuratura zwróciła się z apelem do wszystkich rodziców i opiekunów - tych rzeczywistych - o zwracanie szczególnej uwagi na treści, z których korzystają dzieci. Mowa głównie o „Niebieskim wielorybie”, ale ten problem może niedługo wrócić pod inną postacią.

Czytaj dalej na kolejnej stronie
- Unikajmy paniki. Rozmawiajmy z dzieckiem, edukujmy je, ale w żadnym przypadku nie zabierajmy mu nagle komputera, telefonu i nie odcinajmy od świata wirtualnego. Dziecko, jeśli będzie chciało, to i tak skorzysta z internetu swoimi ścieżkami. W sytuacji zakazów i nakazów jeszcze bardziej zamknie się w swoim świecie - uważa Marta Soczewka.

Rodzice oraz najbliższe otoczenie dziecka powinno zwracać uwagę na nagłe, choć często subtelne zmiany w jego zachowaniu. Jest to np. porzucenie swojej pielęgnowanej pasji czy treningów, powtarzający się zbyt dług lub zbyt krótki sen, nadmierny apetyt lub jego brak, celowe spóźnianie się do szkoły i na spotkania, choć wcześniej dziecko było zawsze punktualne. Przeciwko takim zachowaniom już teraz budzą się formy młodzieńczego buntu. Tuż po eksplozji informacyjnej dotyczącej „Błękitnego wieloryba” na forach internetowych udostępniano 50, zgoła odmiennych zadań od depresyjnego podejścia grup śmierci. W przypadku „Różowej pandy” uczestnicy wirtualnej gry muszą przez „calutki dzień uśmiechać się do innych” lub „mocno kogoś przytulić”.

- Młodzież w ten sposób odreagowuje zalew ponurych informacji. Mówi głośno i wyraźnie „nie damy się!”. Temu pomysłowi można tylko przyklasnąć, bo służy afirmatywnemu podejściu do życia. I o to chodzi - kończy dr Pereświet-Sołtan.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Niebieski wieloryb - poznaj całą prawdę - Gazeta Wrocławska