Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Niemcy zabijali chorych i niepotrzebnych

Sylwia Lis, [email protected]
Pojazd-komora gazowa. Wewnątrz duszono chorych spalinami
Pojazd-komora gazowa. Wewnątrz duszono chorych spalinami
W 1939 roku zabito trzystu pacjentów lęborskiego szpitala psychiatrycznego. Niemieccy zbrodniarze nigdy nie ponieśli kary.

15 września 1933 r. nazistowski rząd wprowadził tzw. Ustawy Norymberskie. Do najważniejszych z nich należały: Ustawa o obywatelstwie Rzeszy, barwach i fladze Rzeszy, ochronie krwi niemieckiej i czci. Ustanowienie tych aktów prawnych dało państwu niemieckiemu możliwość zalegalizowania zbrodni. Zbrodni, które później zostały popełnione na obywatelach własnego państwa. W pierwszej kolejności pozbawiono Żydów i cyganów obywatelstwa i majątku. Zabroniono małżeń­stw Niemców z przedstawicielami innych narodowości oraz umożliwiono rozwią­zanie już tych zawartych.

Najpierw sterylizacja
Przed wprowadzeniem Ustaw Norymberskich 14 lipca 1933 r. rząd uchwalił ustawę o zapobieganiu Narodzin Potomstwa Obciążonego Chorobą Dziedziczną, posiadania potomstwa osobom genetycznie chorym, nazywaną przez nazistów Ustawą Sanitarną. Według nazistów prawo to miało pozbawić społeczeń­stwo negatywnej i niepożądanej puli genów, które nie zostaną przekazane przyszłej rasie panów.

W ten sposób na terenach rzeszy niemieckiej, jak i sukcesywnie na podbitych terytoriach przymusowo wysterylizowano 400 tysięcy chorych osób. Początkowo zabiegom poddawano głównie dzieci. Później sterylizowano również osoby dorosłe. W akcję masowo włączali się czołowi psychiatrzy i naukowcy niemieccy, z których siedmiu skazano po wojnie na karę śmierci.

Zabijanie niemowląt
18 sierpnia 1939 r. faszystowskie Ministerstwo Spraw Wewnętrznych Rzeszy wydało rozporządzenie zobowiązujące akuszerki do informowania właściwych władz o przyjmowaniu porodu i podejrzeniu chorób genetycznych dziecka (wodogłowie, małogłowie, brak kończyn, deformacje ciała oraz głowy, porażenie dziecięce). Za każdy donos pielęgniarka otrzymywała wynagrodzenie w wysokości dwóch reichs marek. Każdy taki przypadek był analizowany i następnie dziecko było kierowane na specjalne szczepienie, gdzie podawano zastrzyk z morfiny bądź innego środka. Propagandyści próbowali w ten sposób wywołać przeświadczenie, że dla chorych dzieci lepszym będzie godna śmierć niż życie w chorobie.

100 tysięcy chorych
Wybuch drugiej wojny światowej w 1939 roku i błyskawiczne zwycięstwo nad Polską utwierdziło naród niemiecki o swojej wyższości wobec innych ras i umożliwił nazistom budowanie doskonałego narodu i dało przyzwolenie do legalnego mordowania. Propaganda niemiecka starała się przedstawić pensjonariuszy szpitali psychiatrycznych jako zbędnych zjadaczy chleba, uciążliwych dla społeczeństwa. W szczególności przedstawiano koszty utrzymania.

Do odczytów i prelekcji dochodziło również w szkołach, a w skrajnych przypadkach nazistowscy nauczyciele kazali dzieciom obliczać zadania matematyczne, ile marek wyniesie koszt zakupu jajek dla 100 tysięcy chorych psychicznie osób przez jeden miesiąc. Specjalnie sporządzano zdjęcia oraz drukowano plakaty ukazujące ułomności oraz koszt utrzymania chorych. Dane te upubliczniano w prasie.

- A przecież wszystkie tryby toczyć się miały dla zwycięstwa, a osoby takie usilnie w dążeniu do zwycięstwa "przeszkadzały", niepotrzebnie jedząc (100 tys. ułomnych jadło tyle co pięć pełnych dywizji wojska), zajmowały miejsce w szpitalach dla rannych żołnierzy, zaś osoby, które się nimi zajmowały, mogłyby w tym czasie służyć w szpitalach polowych, opatrując rannych - pisano.

Ponadto naziści mieli plan, aby uśmiercać całe narody i trzeba było opracować metodę skutecznego i efektownego zabijania. Już w październiku 1939 r. Hitler wydał pisemny dekret o możliwości uśmiercania chorych psychicznie (nigdy niezamieszczony w urzędowym dzienniku Rzeszy).

Dlatego akcja nigdy nie miała oficjalnego charakteru. Pismo to antydatowano na dzień wybuchu wojny. Akcję zaplanowano w wielkiej tajemnicy, gdyż faszyści obawiali się, że alianci wykorzystają mordy do celów propagandowych. Stosowne dokumenty podpisano przy ul. Tiergarten 4, stąd wziął się kryptonim akcji określanej jako T4. Do przeprowadzenia akcji Hitler upoważnił lekarzy Philippa Bouhlera i Karla Brandta.

Lęborska tragedia
Do zabicia chorych ze szpitala w Lęborku doszło w październiku 1939 roku. Placówka w Lęborku liczyła 300 pensjonariuszy i mieściła się w obecnych koszarach wojskowych. Chorych do samego końca utrzymywano w przekonaniu, że przeniesieni zostają do innego szpitala. (polskim 120 dzieciom w zakładzie w Świeciu powiedziano, że jadą na wycieczkę).

Przed załadowaniem na samochody podano im środki uspokajające, zaś opornych bito i brutalnie pakowano. Następnie cywilnymi autobusami przewożono w okolice Piaśnicy pod Wejherowem i tam zabijano strzałem w tył głowy. Chowano w masowych grobach. Szacuje się, że w miejscu, gdzie zakopano zabitych z Lęborka, pochowanych jest łącznie 1200 osób. Reszta pochodziła z innych szpitali na Pomorzu. Akcja była starannie zaplanowana i utrzymywana w ścisłej tajemnicy.

Na terenie zajętej Wielkopolski zabijanie strzałami wydawało się nazistom mało efektywne i dlatego opracowali inny sposób zabijania. Gazowano ludzi w zamkniętych pomieszczeniach, bunkrach i piwnicach. Później opracowano kolejny sposób mordowania ludzi.

Skonstruowano specjalne samochody, w których w czasie dowozu na miejsce pochówku wpuszczano spaliny. Szacuje się, że podczas całej akcji zabito na Pomorzu pięć tys. osób, a w Rzeszy co najmniej sto tys. osób (zarówno Polaków, jak i Niemców). Krewnym zamordowanych wysyłano informację o fałszywej przyczynie śmierci, wskazując również fikcyjne miejsce pochówku. W skrajnych przypadkach administracja niemiecka domagała się nawet pieniędzy za opiekę nad grobem.

Zbrodnia nieukarana
Odpowiedzialnym za zbrodnie w Lęborku jest specjalnie stworzony oddział szturmowy, którym dowodził oficer SS Obersturmführer Kurt Eimann. Otrzymał on rozkaz, że ma "opróżnić" szpital, bo potrzebny jest dla rannych żołnierzy. Eimann wykonał rozkaz szybko i osobiście angażował się w zadanie.

Za zbrodnie nigdy nie doczekał się sprawiedliwego wyroku. 20 grudnia 1968 r. został skazany przez Sąd Krajowy w Hanowerze na cztery lata ciężkiego więzienia, z których odbył zaledwie dwa. Podczas procesu tłumaczył się, że zdawał sobie sprawę z tego co robi, ale w obawie o własne życie wykonywał jak najlepiej rozkazy przełożonych.

Obligowała go do tego przysięga wojskowa. Niemieckie sądy były bardzo łaskawe również dla innych osób bezpośrednio i pośrednio zaangażowanych w tę akcję. Organy ścigania wiedziały o 1,7 tys. osobach, które pomagały w zbrodni, skazujące wyroki otrzymało zaledwie dziesięć osób.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!