MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Niepełnosprawny? Tak, ale samodzielny [wideo]

Redakcja
16 niepełnosprawnych osób z całego województwa na 10 dni przyjechało do Kołobrzegu. Wyjechali sprawniejsi, pewniejsi siebie, bogatsi w przyjaźnie, ze wspomnieniem …nie do końca przyjaznego niepełnosprawnym miasta.
16 niepełnosprawnych osób z całego województwa na 10 dni przyjechało do Kołobrzegu. Wyjechali sprawniejsi, pewniejsi siebie, bogatsi w przyjaźnie, ze wspomnieniem …nie do końca przyjaznego niepełnosprawnym miasta.
16 niepełnosprawnych osób z całego województwa na 10 dni przyjechało do Kołobrzegu. Wyjechali sprawniejsi, pewniejsi siebie, bogatsi w przyjaźnie, ze wspomnieniem …nie do końca przyjaznego niepełnosprawnym miasta.

- Tak naprawdę trafiłem na te warsztaty przez przypadek - mówi Tomasz Możuch ze Szczecinka, 28 -latek, u którego w wieku 18 lat, po 10 -latach badań, lekarze zdiagnozowali ostatecznie stwardnienie rozsiane. - Jeszcze jakieś dwa lata temu używałem wózka tylko do przemieszczania się na większych odległościach. Od roku wszędzie poruszam się na wózku - mówi przystojny mężczyzna z bródką zaplecioną w warkoczyk. - Staram się jeździć raz na pół roku do Centrum Rehabilitacji dla Osób Chorych na Stwardnienie Rozsiane do Bornego Sulinowa. Propozycję przyjazdu na warsztaty do Kołobrzegu dostał od fundacji mój kolega, ale nie mógł skorzystać. Zapytał, czy nie zająłbym jego miejsca. Zgodziłem się i szybko zrozumiałem, że to był dla mnie naprawdę doskonały zbieg okoliczności. Dlaczego? Po pierwsze dlatego, ze poznałem świetnych ludzi. Poza tym spędziłem czas nad morzem, a nadmorskie powietrze zawsze jakoś pobudzało mnie do działania. No i co równie ważne, cały czas się tu czegoś nowego uczę. Przeczy praktycznych i tego co potrzebne żeby wzmocnić psychikę. To dla mnie nawet cenniejsze niż fizyczna rehabilitacja, bo w domu właściwie jestem zamknięty w czterech ścianach. Tu wreszcie mogę się do woli wygadać. Wymienić się doświadczeniami, jak radzimy sobie na co dzień. Okazuje się np., że do tej pory źle rozkładałem siły, przesiadając się z wózka gdy chcę skorzystać z prysznica.

Gdy spotkaliśmy się w sali Miejskiego Ośrodka Kultury cała 16 - osobowa grupa brała udział w zajęciach fitness. Wszyscy na wózkach, z instruktorami, fizjoterapeutami i rehabilitantami włącznie. Dopiero po zajęciach zorientowaliśmy się, że prowadzące zajęcia dwie młode kobiety są w pełni sprawne. Ale wózek był niezbędny, by pokazać jak może stać się dla odmiany, przyrządem do usprawniających ciało ćwiczeń.

Po zajęciach fitness, cała grupa przemieściła się na parkiet Hali Milenium. - Teraz 12 minut jeżdżenia! - padła komenda i wózki ruszyły w koło hali. Każdy w swoim tempie, jak najszybciej, ale też starając się najbardziej ekonomicznie rozłożyć siły. Potem tor przeszkód. Nietypowy, bo składający się z jak się okazuje, z typowych barier architektonicznych: - Przejazd pod rozwieszoną na słupkach linką, uczy pokonywania barierek sklepowych - tłumaczył nam Krzysztof Lechniak, regionalny pełnomocnik FAR w Szczecinie. Też jest osobą niepełnosprawną, też korzystający z wózka. - Teraz slalom. Tam dalej mamy platformy różnej wysokości, imitujące nierówność terenu, dalej materac. Przejazd po nim przypomina pokonywanie miękkiego terenu. W końcu dwie belki odpowiadające różnej wysokości krawężnikom i wreszcie podjazd, z którego zjeżdżamy, albo próbujemy pokonać częścią imitującą schody. Spokojnie, z tych schodów zjeżdżamy oczywiście z asekuracją.

10 - dniowe warsztaty przygotował szczeciński oddział Fundacji Aktywnej Rehabilitacji, czyli ogólnopolskiej organizacji działającej non profit, która powstała w 1988 r. w oparciu o wzorce zaczerpnięte ze Szwecji. Szwedzi też nie byli jednak autorami pomysłu na wszechstronne uaktywnianie osób niepełnosprawnych. Wcześniej zainspirowali się Amerykanami, którzy na Igrzyskach Paraolimpijskich w Kanadzie w 1976 r. imponowali znacznie większą sprawnością, pozytywną energią i samodzielnością, niż ich dotknięci tymi samymi schorzeniami koledzy z Europy. Okazało się, że to zasługa specjalnych, sportowych (i nie tylko zresztą) treningów.

Szczeciński FAR, podobnie jak działające we wszystkich pozostałych województwach prowadzi aktywną rehabilitację osób niepełnosprawnych od 4 do 65 roku życia. - Mamy programy adresowane do poszczególnych grup wiekowych - mówi Krzysztof Lechniak. Uczestnik warsztatów, czy wszelkich innych zajęć za udział w nich nie płaci. - Tylko dojazd trzeba wziąć na siebie - zaznacza Marta Jackowska ze Szczecina, pracownica fundacji, z zawodu psycholog. Jak znaczna część pracowników FAR trafiła tu jako podopieczna i została. Jak mówi: - Gdy miałam 20 lat przydarzyło mi się poprzeczne zapalenie rdzenia kręgowego. Musiałam siąść na wózek.
Ukończona psychologia w Poznaniu pozwala jej łatwiej dotrzeć nie tylko do niepełnosprawnych, ale i ich bliskich. Przyznaje, że coś w tym jest - jako psycholog, osoba niepełnosprawna, chyba faktycznie jest dla nich bardziej wiarygodna. - Pracuję również przy projekcie dziecięcym. Gdy dzieci są pod opieką terapeutów, ja rozmawiam z rodzicami. Często mają problem z rozdzieleniem się z dzieckiem, bo przecież od urodzenia niemal nie spuszczali go z oka. U nas niestety rzadkością jest wspomaganie rodzica tuż po tym, gdy rodzi się niepełnosprawne dziecko. A to przecież ogromny dramat, sytuacja całkowicie nieznana. Rodzice najczęściej działają intuicyjnie, starając się otoczyć dziecko najtroskliwszą opieką. Jej nadmiar, oczywiście stosowany nieświadomie, może z czasem sprawić, że dziecko traci szansę na nauczenie się samodzielności. Największej jak się da, mimo ograniczeń chorobą. W naszych warsztatach większość uczestników bierze udział sama, bez opiekuna, bez rodzica. Często po raz pierwszy. Rodzice bardzo tę rozłąkę przeżywają. Ale wraca do nich młody człowiek, który jak się okazuje, po tym skoku w samodzielność, nauczył się jak sprostać codziennym wyzwaniom, ma z tego ogromną frajdę i wiarę we własne możliwości. Łatwiej mu zacząć myśleć o znalezieniu sposobu na przyszłe życie, o pracy, z czasem również o założeniu związku.

Szesnastka, która pojawiła się w Kołobrzegu to młodzież i dorośli w wieku od 17 do 40 lat. - Pierwotnie FAR zajmowała się osobami po urazie rdzenia kręgowego, ewentualnie dziećmi z porażeniem oponowo - rdzeniowym - mówi dalej Marta Jackowska. - Teraz zajmujemy się nie tylko osobami poruszającymi się na wózku. A w naszych kołobrzeskich warsztatach biorą też udział osoby z dziecięcym porażeniem mózgowym.

Na 16 uczestników warsztatów w Kołobrzegu przypadało niemal drugie tyle pracowników i wolontariuszy fundacji. Byli wśród nich specjaliści, nie tylko w dziedzinie rehabilitacji, ale także np. doradca zawodowy. Paweł Hnat, także pracownik FAR zaznacza: - My nie wypełniamy NFZ-owskiego kontraktu. Oczywiście działamy na pewnym schemacie warsztatów, ale dopracowujemy program treningów tak, by usprawniać konkretne osoby w tym, w czym czują się najsłabsze.

FAR korzystała z pobytu w kołobrzeskim MOSiR-ze nie pierwszy raz. Bo ich podopieczni świetnie się tu czują. Pokonywanie barier architektonicznych ćwiczyli nie tylko "na sucho". Wyruszali w miasto, docierali na plażę. Jak w ich oczach wypada uzdrowiskowe miasto, szczycące się swoimi walorami? - To naprawdę piękne miasto ale z tym otwarciem na niepełnosprawnych wcale nie jest najlepiej - Aleksandra Świątek - Brzezińska ze Słupska, która przyjechała na warsztaty z 21 - letnią córką Alą wzięła głębszy oddech i zaczęła wyliczać: - Chcieliśmy pozwiedzać. Po pierwsze w informacji turystycznej pytaniem, co można nam polecić jako atrakcje dostępne osobom poruszającym się na wózkach, najwyraźniej wywołaliśmy zakłopotanie. A na przykład w Zielonej Górze od razu dostałam odpowiedni informator, z wymienionymi lokalami użyteczności publicznej, knajpkami i restauracjami włącznie. Katedra ze względu na wysoki próg i brak choćby niewielkiego podjazdu - niedostępna. Ratusz ma windę, ale i kiepskie jej oznakowanie. Nie od razu można ją znaleźć. Chcieliśmy zajść do oceanarium - niedostępne. - Takich miejsc było więcej. Szczerze mówiąc po uzdrowisku spodziewałam się więcej.

- A już szczytem absurdu są przejścia dla pieszych - i to na nowych drogach! Pewnie dofinansowanych przez Unię Europejską - które chyba dla ozdoby, wyłożono z brukowej kostki - dołączył się Adam Szmajda, który na warsztaty przyjechał z Darłowa. - Widać, że zadbano o obniżone krawężniki, ale co z tego, skoro zafundowano coś tak trudnego dla nas do pokonania. Rozumiem, że osoba pełnosprawna nie musi od razu skojarzyć, że wózek będzie miał z tym kłopot. Szkoda tylko, że nie skonsultowano się w tej sprawie z kimś niepełnosprawnym.
Informacje na temat FAR można znaleźć m.in. w Internecie, na stronie WWW.far.org.pl
Na zdjęciu: Fitness na wózkach? Dlaczego nie? Nie ma to jak usprawniać ciało przy muzyce i zabawie

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!