Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Niepokój z powodu farm fotowoltaicznych w okolicach Koszalina. „Nie chcemy tu paneli”

Jakub Roszkowski
Jakub Roszkowski
Największa farma fotowoltaiczna, która ma stanąć w miejscowości Witolubie, zajmie powierzchnię około 80 hektarów
Największa farma fotowoltaiczna, która ma stanąć w miejscowości Witolubie, zajmie powierzchnię około 80 hektarów archiwum
Na blisko 200 hektarach ziemi w gminie Biesiekierz ma powstać nawet kilkanaście dużych instalacji fotowoltaicznych. Jedna z nich to wręcz gigant, budzący wśród mieszkańców wielkie emocje i sprzeciw.

Ta największa farma fotowoltaiczna, która ma stanąć w miejscowości Witolubie, zajmie powierzchnię około 80 hektarów. Łącznie jednak na wszystkie planowane instalacje fotowoltaiczne w gminie wydanych zostało już 17 decyzji, na podstawie których fotowoltaika ma pokryć aż 200 hektarów ziemi. Sporo. Trzy kolejne zgłoszenia czekają jeszcze na rozpatrzenie. Jeśli jednak choć część tych zamierzeń zostanie zrealizowana, gmina otrzyma z tego sowite podatki, liczone w milionach złotych rocznie. Tylko co z przyrodą?

- Potwierdzam, zainteresowanie terenami w naszej gminie, na których mogą powstać większe lub mniejsze zespoły instalacji fotowoltaicznych, jest duże - mówi „Głosowi” wójt gminy Andrzej Leśniewicz.

Ale przyznaje, jest wśród grupy mieszkańców opór wobec tych instalacji.

- Nie wiem, o jak liczną grupę chodzi, ale to prawda, że decyzje dotyczące wydanych przez nas warunków zabudowy protestujący zaskarżają do Samorządowego Kolegium Odwoławczego, a także zgłaszają na policję. Dwie z tych spraw są jeszcze badane, choć już kilka zostało odrzuconych jako wniesione po terminie.

Protestujący to przede wszystkim sąsiedzi planowanych farm.

- Powód naszych protestów? Zapewniam, że nie chodzi o żadne wybory czy cokolwiek innego związanego z wyborami. Bo takie głosy już padały. Ale to nieprawda. My po prostu chcemy mieć tu spokój, nadal patrzeć na zieleń, obserwować dziką przyrodę, wędrówki zwierząt, ptaków, których jest tu naprawdę mnóstwo, bo wokół są przecież tereny Natury 2000 - odpowiada Michał Gołębiewski, jeden z protestujących.

- Nie chcemy tu czarnych paneli, które zniszczą ten nasz zielony zakątek. Po to się tu osiedlaliśmy, żeby mieć spokój, ciszę i przyrodę obok, a nie widok na baterie - kręcą głowami nasi rozmówcy. Uważają, że władze gminy pominęły ich w całym procesie wydawania pozwoleń i przypominają, że w pomorskim Bytowie burmistrz wydał opinie negatywne dla podobnych inwestycji, gdy okazało się, że mieszkańcy ich nie chcą.

- Tymczasem w Biesiekierzu wydawane są tylko decyzje pozytywne. Dlaczego? - pytają.

- Proces konsultacji społecznych został dochowany, mieliśmy kilka takich spotkań, zapraszaliśmy też protestujących na osobne spotkania z urzędnikami. Zbierały się także wszystkie komisje rady gminy w tej sprawie, zrobiliśmy naprawdę wszystko, co w naszej mocy, by mieszkańcy wiedzieli o tych planowanych inwestycjach - odpowiada wójt Leśniewicz.

Zaznacza jednak, że warunki zabudowy, które wydaje gmina, to tylko pierwszy z wielu etapów powstawania takich farm.

- Pozwolenie na budowę wydaje przecież starostwo, a nie my. My natomiast, jeśli inwestor spełni wszystkie wymagania, nie możemy mu dać decyzji negatywnej. Bo też narazilibyśmy gminę na procesy sądowe, które zapewne byśmy przegrali - podkreśla samorządowiec.

Protestujący nie odpuszczają. Kwestie prawne i administracyjne dobrze znają. Ale - ja mówią - wierzą, że ich mocny i głośny protest obroni ich zielone tereny.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziennik Zachodni / Wielki Piątek

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera