Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Obrazy z końca świata. Karaiby, malarz i Nosibądy

Rajmund Wełnic
Jacek Jezierski, malarz z Nosibądów, przy pracy.
Jacek Jezierski, malarz z Nosibądów, przy pracy. Rajmund Wełnic
Karaiby, malarz i Nosibądy. Co łączy tych ludzi i to miejsce na mapie Pomorza? Ucieczka przed wielkim światem…

Nosibądy, wioska na krańcach gminu Grzmiąca. Resztki zrujnowanego pałacu, kościółek, zapuszczony park, wspomnienie po upadłym PGR i garstka ludzi, która wbrew wszystkiemu próbuje tu żyć. Na pierwszy rzut oka miejsce raczej zachęca do emigracji, szczególnie o tej porze roku. Wszędzie stąd daleko, nawet autobus PKS zagląda z rzadka. Ostatni raz byłem w Nosibądach dekadę temu, gdy odszukałem tu Israela Naranjo Montano… Kubańczyka, uciekiniera z wyspy Fidela Castro. Ukrywał się tu nie tyle przed wodzem rewolucji, co polskimi organami ścigania, które chciałby go deportować w jego objęcia na tę karaibską wyspę. Kilkuletnia epopeja zakończyła się dzięki pomocy ludzi wielkiego serca, który na kilka lat zadekowali Kubańczyka w Nosibądach i załatwili formalności związane z legalizacją jego pobytu w Polsce. Tak, Nosibądy to idealna kryjówka, miejsce, aby zaszyć w ciemnym kącie się przed całym światem.

Ale mają też Nosibądy nieodparty urok, magię jakąś, która sprawia, że ciągną tu ludzie. Są i Ślązacy, mieszkańcy wielkich miast szukający ciszy i spokoju. Swoje miejsce na świecie znaleźli w wioseczce także państwo Katarzyna i Jacek Jezierscy. Ona pochodzi z Jastrowia, on z Wrocławia, choć całe dzieciństwo spędził w Czaplinku. Niby niedaleko Nosibądów, ale jednak jakby w innej galaktyce. - Przyznam, że zdecydowała ekonomia, bo szukaliśmy domu do zamieszkania, a w tutaj po prostu było tanio - wspomina pan Jacek, który z żoną mieli już dość gwaru wielkiego miasta, w którym spróbowali żyć. - Mój ojciec we Wrocławiu do pracy jedzie półtorej godziny, ja do Szczecinka może z 30 minut - mówi.

Ale nie tylko to wyróżnia Jezierskich z wielu uciekinierów w metropolii. Pomyślicie, kolejne mieszczuchy, którym zamarzyła się sielanka z dala od cywilizacji. Pewnie kozy hodują i żyją z agroturystyki. No, nie do końca. Pan Jacek jest bowiem… malarzem i - co wcale nie tak oczywiste w dzisiejszych czasach - utrzymuje z tego siebie i swoją rodzinę. - Od kiedy tylko pamiętam, zawsze coś malowałem i rysowałem - wspomina. Rozsądek kazał jednak twardo stąpać po ziemi i zatroszczyć się o jakiś przyziemny fach, więc Jacek Jezierski skończył technikum drzewne. W regionie drewnem i przemysłem drzewnym stojącym to profesja dająca pewną i stabilną pracę, ale świeżo upieczony absolwent dyplom schował do szuflady. Okazało, że na życie może zarabiać robiąc to co naprawdę kocha. Czyli tworząc. To co było do tej pory tylko pasją, miłym hobby i sposobem na wolny czas, staje się z wolna źródłem utrzymania. Obrazy, które najpierw trafiały do znajomych i bliskich, a następnie do kolekcjonerów, okazały się tak wziętym towarem, że jakiś czas temu pan Jacek zarejestrował firmę i zajął się twórczością artystyczną profesjonalnie.

- To malarstwo współczesne - tak swoje dzieła opisuje gospodarz. Maluje pejzaże, akty, portrety, martwe natury nie stroni od abstrakcji. Jakaś kopia? Nie ma sprawy. Ciekawostka: niektóre obrazy składają się z kilku płócien tworzących spójną kompozycję na ścianie. Wszystko do powieszenia w domu, bo też ambicją malarze nie jest tworzyć tylko dla siebie, ale przede wszystkim dla odbiorcy. Z jego gustem się nie dyskutuje. - Jest zapotrzebowanie na taką sztukę - powiada. Jeszcze raz racjonalizm pana Jacka sprowadza mnie na ziemię. - Mam znajomych artystów, którzy pół roku albo i rok malują jeden obraz, którego i tak nikt nie chce kupić - dodaje. - Chodzą w dziurawym swetrze, z głową w chmurach i nie mają co do garnka włożyć. Malarz z Nosibądów dokładnie śledzi rynek, wie na co jest zapotrzebowanie, jakie mody w malarstwie współczesnym panują i jakie są aktualne trendy. Nie może sobie pozwolić na malowanie sobie a muzom, jego twórczość jest adresowana do konkretnego klienta (z często i pod konkretne zamówienie) i musi zachęcić go do otworzenia portfela. Nie ma się czego zresztą wstydzić, największe nazwiska malowały na zlecenia. Choć przecież nie brak artystów, którzy żyjąc w nędzy sławy doczekali się już po śmierci. Z zawrotnych kwot, jakie uzyskały ich dzieła, niewiele jednak już im wtedy przyszło. Pan Jacek tyle czekać nie zamierza.

Wykształcenia artystycznego nigdy nie zdobył, choć patrząc na jego dzieła niejeden absolwent szkół i uczelni plastycznych mógłby się uczyć, a talentu pozazdrościć. - Jestem typowym samoukiem, wszystkie technikalia malowania zgłębiałem metodą prób i błędów - mówi nasz rozmówca prowadząc do swojej pracowni w dawnym budynku gospodarczym. Tu czuje się artystyczną część jego duszy. Trochę artystycznego nieładu, upaćkany farbami stół, pędzle i klimat twórczej pracy. - Pracując na własny rachunek trzeba mieć dużo samodyscypliny i narzucić sobie rytm pracy - Jacek Jezierski mówi, że stara się malować codziennie. Nie jest to oczywiście typowe przychodzenie do biura i odbębnianie godzin za biurkiem, ale jakiś reżim trzeba sobie narzucić samemu.

Dla miejscowych profesja pana Jacka to wciąż powód do zdziwienia. Długo nie mogli pojąć, że można tym zarabiać na chleb. Na wsi jednak króluje przywiązanie do ziemi, która żywi. - Dla nas nie ma znaczenia, gdzie mieszkamy, zresztą wolimy ciszę i spokój, a nie gwar i pęd wielkiego miasta - mówi Katarzyna Jezierska, żona pana Jacka. To nawet pomaga w tworzeniu, bo z otoczenia i natury można czerpać inspiracje do pracy. Odległość od ośrodków sztuki i galerii także nie jest dziś przeszkodą, bo większość obrazów firma Artjezier sprzedaje przez internet. Na cały niemal świat. To dziś sklep, witryna i galeria w jednym. Marzenia? Jest ich wiele. - Myślałem i myślę wciąż o kształceniu się na akademii sztuk pięknych, zobaczymy… - zamyśla się pan Jacek.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!