Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Oczy ma w dłoniach

Inga Domurat [email protected]
Klaudia korzysta z wypożyczonej maszyny do pisania. Chciałaby mieć taką na własność.
Klaudia korzysta z wypożyczonej maszyny do pisania. Chciałaby mieć taką na własność.
Drobne palce dziewięcioletniej Klaudii oswajają się z maszyną do pisania. Z nas dwóch tylko ona wie, że otworki wystukane na kartce papieru tworzą słowa: mama, tata i babcia.

Pomóż Klaudii

Pomóż Klaudii

Osobom, które chcą pomóc Klaudii i przekazać pieniądze na kupno maszyny i drukarki brailowskiej, podajemy nr tel. do Orzelów: 094 361-57-00, i nr konta bankowego: Bank Zachodni WBK S.A. 43 1090 2662 0000 0001 0127 4302, z dopiskiem "dla Klaudii".

Klaudia z poddrawskiego Nowego Worowa ma brata bliźniaka. Oboje urodzili się stanowczo za wcześnie, bo już w szóstym miesiącu ciąży. Klaudia ważyła zaledwie 860 gramów i w skali Apgar uzyskała tylko trzy na 10 możliwych punktów. Dzieci zostały pod opieką lekarską w jednej ze szczecińskich klinik. Musiały leżeć w inkubatorach, by przeżyć. Dziś jednak wiadomo, że leczenie tlenem, które zachodzi w cieplarkach, może znacznie przyczynić się do rozwoju retinopatii wcześniaczej i do utraty wzroku. Tak było w przypadku Klaudii.

Za późno na skuteczną pomoc
- Córka w Szczecinie przeszła zabieg przymrażania siatkówki, ale coś się nie powiodło - mówi matka Gabriela Orzel. - Lekarze, wypisując z kliniki moje dzieci, tłumaczyli, że szczególnie Klaudia może mieć bardzo słaby wzrok. Ale jakoś nie mogę sobie przypomnieć, by mówili mi, jak ważne dla mojego dziecka są regularne kontrole u okulisty i przyjmowanie leków. Żadnych zaleceń nie dostałam. A że miałam z własnym życiem ogromne problemy, bo zostawił mnie ojciec moich dopiero co urodzonych bliźniaków, to i do opieki nad nimi od razu nie miałam głowy. Gdy zdałam sobie sprawę, że retinopatia u córki nie ustąpiła, było już bardzo późno, chyba za późno, by jej skutecznie pomóc.

Gabriela Orzel ma żal do lekarzy, że tak mało mówili o chorobie jej dziecka, tak mało ją wspierali i nie dali wskazówek, jak z tą chorobą walczyć. - Czasami to sobie myślę, że już nie mam siły, że niedługo zwariuję - zwierza się matka Klaudii. - Ale potem przychodzi myśl, kobieto, masz czwórkę dzieci, musisz żyć dla nich. I mówię sobie jeszcze, że może kiedyś nadejdzie taki dzień, że będą mogła córce oddać swoje oczy. Ani chwili bym się nie zastanawiała.

Przez chwilę była nadzieja
Jeszcze do października ubiegłego roku Klaudia nie widziała właściwie nic jedynie na prawe oko (to od razu słabsze, poddawane zabiegom). Lewe, dzięki codziennym ćwiczeniom i okularom, pozwalało jej widzieć świat. Dziewczynka poszła najpierw do zerówki, potem do miejscowej szkoły podstawowej.

- Zapisałam nas do Związku Osób Niewidomych, najpierw do Koszalina, skąd przeniesiono nas do złocienieckiego koła, bo tu nam bliżej - słyszymy od Gabrieli Orzel. - Zadbałam o to, by córka w szkole siedziała w pierwszej ławce, na kartkach pisałam jej zdania dużymi bukwami i uczyłam czytać. To były męki, ale Klaudia dawała radę, chciała być jak inne dzieci.
Kiedy matka dowiedziała się, że naukę znacznie ułatwiłby komputer z oprogramowaniem dla osób niedowidzących, postarała się o pieniądze z Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych. Złożyła wniosek i po kilku miesiącach pomocny sprzęt dostała. - Klaudii łatwiej się było uczyć, gdy na ekranie miała litery i cyfry znacznie większe niż te w książkach - mówi. - Wtedy odzyskałam nadzieję, że moje dziecku w dorosłym życiu sobie poradzi. Ale potem ją straciłam.

Wypadek i 200 zł z PZU

Był październik 2006 roku. Klaudia uczyła się już w drugiej klasie. Zgodnie z zaleceniami lekarskimi nie powinna brać udział w lekcjach wychowania fizycznego, a jednak podczas tych właśnie zajęć otrzymała cios piłką w głowę.

- To było straszne, bo syn, brat bliźniak Klaudii, przyprowadził ją do domu. Trzymał ją mocno za rękę, bo ona nic nie widziała - opowiada zrozpaczona matka. - Córka trafiła do szpitala, bo odkleiła się siatkówka w lewym oku, tym, którym jeszcze widziała. Po tym wypadku Klaudii tak bardzo pogorszył się wzrok, że właściwie stała się ślepa. Do tego wciąż na oczach odradza się usuwana operacyjnie zaćma.

Żeby tego było mało, matka Klaudii w ramach rekompensaty za utratę zdrowia córki otrzymała z PZU, w którym ubezpieczona jest szkoła, zaledwie 200 złotych. - Nie mogłam w to uwierzyć i odwołałam się od tej decyzji - mówi Gabriela Orzel. - W maju 2007 roku otrzymałam odpowiedź i dowiedziałam się, że ta kwota to nie błąd. Po prostu każdy uczeń ubezpieczony jest na maksymalną kwotę czterech tysięcy złotych, a według ekspertów z PZU to moja Klaudia w wyniku odklejenia siatkówki doznała co prawda 35-procentowego uszczerbku na zdrowiu, ale aż 30 procent to skutek choroby, na którą cierpi, a tylko pięć procent to wynik wypadku. No i stąd tak małe odszkodowanie. Pokazałam decyzję PZU lekarzom i ci byli w szoku. Ich zdaniem jest ona bardzo krzywdząca dla Klaudii. Ja też o tym wiem, ale do walki z PZU pozostaje mi sąd, a ja nie mam na proces ani sił, ani przede wszystkim pieniędzy.

Maszynę do pisania trzeba oddać
Po wypadku Klaudia nie mogła już uczęszczać na lekcje w szkole. Ma indywidualny tok nauczania, ale dzięki staraniom matki, dziewczynka wraca do kolegów i koleżanek z klasy. Jedna z nauczycielek gorliwie uczy się języka Braila. Sztukę tę opanowała już matka Klaudii.

- Pomógł mi w tym komputer, a właściwie internet. To z niego ściągnęłam potrzebne materiały do nauki. Potem postarałam się o maszynę, którą wypożyczył mi związek niewidomych - tłumaczy Gabriela Orzel. - Klaudia umie na niej pisać. To nas kosztowało mnóstwo godzin ćwiczeń, ale było warto.
Maszyna brajlowska to jedyny sposób, by Klaudia mogła pisać, czytać i na kartce papieru wyrażać swoje myśli. Niestety, związek niewidomych już zapowiedział, że wypożyczone urządzenie lada dzień rodzinie z Nowego Worowa zabierze. PFRON na kupno maszyny i specjalnej drukarki, która polskie pismo przerabia na język brailowski, pieniędzy nie dołoży, bo już to zrobił, gdy rodzina Orzelów kupowała komputer. A chodzi o ok. 12 tys. złotych.

- My też nie mamy takich pieniędzy, będziemy się starać o jakieś dofinansowanie z programu dla potrzebujących dzieci, ale niczego nie możemy obiecać - usłyszeliśmy w ośrodku pomocy w Ostrowicach. - Zapewniamy tylko należne zasiłki.

Gabriela Orzel nie pracuje, bo opiekuje się czwórką nieletnich dzieci, a przede wszystkim upośledzoną fizycznie Klaudią. Jej mąż, ojciec najmłodszego dziecka w rodzinie, stracił pracę. - Sami tej maszyny nie kupimy. Nie mam skąd wziąć pieniędzy. A jak Klaudii nie pomogę, to sama się załamię - dodaje zrozpaczona matka.

Co to za choroba?

Retinopatia wcześniacza to schorzenie, które może dotknąć dzieci urodzone przed trzecim tygodniem ciąży, z niską wagą po urodzeniu i leczone tlenem w cieplarkach. Ryzyko szczególnie wysokie dotyczy dzieci, które przyszły na świat między 23. a 28. tygodniem ciąży i ważyły mniej niż 1000 gramów. Istotą choroby jest uszkodzenie przez tlen niedojrzałych naczyń siatkówki i zahamowanie jej prawidłowego unaczynienia. W zaawansowanych stadiach choroby dochodzi do krwotoków, odwarstwienia siatkówki i całkowitej utraty zdrowia. Taki dramatyczny przebieg obserwuje się u ok. 15 proc. noworodków z retinopatią.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!