Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Odnaleziona w Rzymie fotografia znad katyńskich dołów śmierci trafiła dziś do rodziny w Koszalinie [WIDEO, ZDJĘCIA]

Piotr Polechoński
Piotr Polechoński
Wideo
od 16 lat
Latem w Rzymie sensacyjnego odkrycia dokonał jeden z polskich pasjonatów historii. Na pchlim targu kupił zdjęcia, z których część została zrobiona podczas pierwszej, katyńskiej ekshumacji w 1943 roku. Wśród nich była fotografia papierośnicy pułkownika Kazimierza Żelisławskiego, kawalera Orderu Virtuti Militari. Dzisiaj, w Koszalinie, zdjęcie to zostało przekazane wnuczce zamordowanego w 1940 roku polskiego oficera.
Marcin Maślanka, prezes Stowarzyszenia Grupa Rekonstrukcji Historycznej „Gryf” z Koszalina przekazuje zdjęcie papierośnicy pułkownika Kazimierza Żelisławskiego jego wnuczce, Ewie Jasińskiej.

Przekazanie zdjęć papierośnicy oficera, który zginął w Katyn...

O tym wyjątkowym odkryciu jako pierwsi napisaliśmy w listopadzie ubiegłego roku. Dzisiaj ta niezwykła historia znalazła swój wzruszający finał. W koszalińskiej siedzibie Katolickiego Stowarzyszenia „Civitas Christiana” oryginalne zdjęcie srebrnej papierośnicy pułkownika Żelisławskiego – dzięki której jego ciało zostało w 1943 roku zidentyfikowane – trafiło do mieszkającej w Koszalinie wnuczki oficera, Ewy Jasińskiej.

- Nie mam słów, aby opisać to, co czuję. Jestem bardzo wdzięczna za to, że to zdjęcie do mnie trafiło – mówiła wzruszona koszalinianka. - Po dziadku praktycznie nie mamy żadnych pamiątek, wszystko gdzieś zaginęło. Oczywiście, wiedzieliśmy, że spoczywa na cmentarzu w Katyniu, o tej papierośnicy również. Ale nigdy ona do naszej rodziny nie trafiła. Dlatego aż zaniemówiłam, ręce mi się po prostu trzęsły w chwili, gdy usłyszałam w telefonie, że odnalazło się jej oryginalne zdjęcie wykonane w 1943 roku w czasie pierwszej ekshumacji. Jeszcze raz z głębi serca dziękują tym wszystkim, którzy przyczynili się do tego, że ta tak ważna dla naszej rodziny pamiątka do nas trafiła – opowiadała nie kryjąc emocji w trakcie dzisiejszego spotkania.

Te niezwykłe wieści pani Ewie przekazał Marcin Maślanka, prezes Stowarzyszenia Grupa Rekonstrukcji Historycznej „Gryf” z Koszalina. Z kolei jego o pomoc w dotarciu do rodziny pułkownika poprosili członkowie fundacji „Ocalić od zapomnienia” (wcześniej ustalili, że na koszalińskim cmentarzu spoczywa syn polskiego oficera, Zygmunt Żelisławski). To oni - wraz z przedstawicielami Bartoszyckiego Stowarzyszenia Historyczno-Eksploracyjnego „Rosenthal” - rozpoczęli poszukiwania najbliższych kawalera Virtuti Militari po tym, gdy mieszkający we Włoszech współpracujący z „Rosenthalem” Łukasz Cudak na jednym z rzymskich pchlich targów kupił zdjęcia w z czasów II wojny światowej, w tym 18 katyńskich fotografii.

- Szukał książki Melchiora Wańkowicza, a wrócił do domu i z książką i z tymi starymi fotografiami. Za wszystko zapłacił 40 euro. Początkowo nie zdawał sobie sprawy z tego, co trzyma w ręku. Za chwilę był w niemałym szoku, bo zorientował się, że są to zaginione, oryginalne zdjęcia – relacjonował Marek Kuliński, z „Rosenthala”.

Część z nich to były zdjęcia ogólne, ale na siedmiu z nich były przedmioty sfotografowane w czasie pierwszej ekshumacji zamordowanych przez NKWD oficerów Wojska Polskiego w Katyniu zleconej przez Niemców, kwietniu 1943 roku (wśród nich była fotografia srebrnej papierośnicy).

- Są to fotografie oryginalne, z niemieckimi pieczątkami, napisami, adnotacjami na odwrocie – tłumaczyła Dorota Bartoszewicz z fundacji historycznej „Ocalić od zapomnienia”. - Kopie tych zdjęć pojawiały się już w różnych publikacjach, ale oryginały zaginęły w czasie lat powojennych. Odnalazły się dopiero teraz, w Rzymie. I ta świadomość robi tutaj niesamowite wrażenie, bo te zdjęcia to przecież świadkowie naszej dramatycznej historii. Ktoś może powiedzieć, że to tylko zdjęcia. Ale ja mówię, że to aż zdjęcia. Sama papierośnica gdzieś zaginęła i jej losy są nieznane. W tej sytuacji ta oryginalna fotografia to jedyna, tak bliska rodzinie rzecz bezpośrednio związana ze śmiercią bliskiej im osoby. Celem naszej działalności jest szukanie takich pamiątek po poległych żołnierzach i przekazywanie ich najbliższym oraz nagłaśnianie takich wydarzeń, aby wiedza o ich losach cały czas była żywa w polskim społeczeństwie. Bardzo się cieszymy, że udało się to zrobić w Koszalinie - podkreślała Dorota Bartoszewicz.

Zapowiedziała też, że w najbliższym czasie planowanych jest kilka podobnych spotkań z rodzinami oficerów w kilku innych polskich miastach, do których trafią pozostałe zidentyfikowane zdjęcia odnalezione latem w Rzymie (są na nich oficerskie nieśmiertelniki, dokumenty z nazwiskami). Nie wiadomo dokładnie, jakimi drogami zdjęcie te trafiły Włoch. Dorota Bartoszewicz przypuszcza, że ma to związek z faktem, że na froncie włoskim walczył II Korpus Polski pod dowództwem gen. Władysława Andersa. Jest też przekonana, że sporo jeszcze podobnych fotografii jest w prywatnych archiwach i w przyszłości powinniśmy być przygotowani na równie niezwykle odkrycia.

- Jesteśmy niezmierni szczęśliwi, że zdjęcie papierośnicy pułkownika Żelisławskiego możemy dziś wszyscy wspólnie przekazać pani Ewie – nie krył radości Marcin Maślanka. - Ta fotografia to prawdziwa rodzinna relikwia, a ta chwila to historyczny moment. Trudno o tej historii mówić bez emocji. W sposób niezwykle symboliczny łączy tragiczną historią naszego kraju z jej lokalnym, a nawet intymnym wymiarem. Dotyka bowiem rodzinnego dramatu - podobnego do tego, jakiego doświadczyły tysiące innych rodzin, których bliscy zostali zamordowani w Katyniu. Dlatego tak ważne jest, abyśmy o wszystko to, co jest z tym dramatem związane, dbali i zawsze pamiętali - podkreślał szef „Gryfa”.

* * *

Kazimierz Żelisławski


Pułkownik kawalerii Wojska Polskiego, kawaler Orderu Virtuti Militari. Urodził się 15 marca 1897 roku w Adamkach (dziś Łódzkie). We wrześniu 1939 r. dowodził Nowogródzką Brygadą Kawalerii, która wchodziła w skład Grupy Operacyjnej Kawalerii gen. Władysława Andersa. Po agresji ZSRR na Polskę dostał się do niewoli sowieckiej. Przebywał w obozie w Kozielsku. Wiosną 1940 roku - wraz z kilkunastu tysiącami innych polskich oficerów - został zamordowany na rozkaz Stalina przez NKWD w Katyniu i tam pogrzebany. W 1943 r. jego ciało zostało zidentyfikowane podczas ekshumacji prowadzonych przez Niemców. Od 28 lipca 2000 r. spoczywa na Polskim Cmentarzu Wojennym w Katyniu. Postanowieniem prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego z 5 października 2007 został awansowany pośmiertnie do stopnia generała brygady.

Pułkownik Kazimierz Żelisławski, jedna z ofiar katyńskiego mordu. W 1943 roku jego ciało zostało zidentyfikowane dzięki odnalezionej przy nim srebrnej
Pułkownik Kazimierz Żelisławski, jedna z ofiar katyńskiego mordu. W 1943 roku jego ciało zostało zidentyfikowane dzięki odnalezionej przy nim srebrnej papierośnicy. Teraz jej zdjęcie trafi o Koszalina, do mieszkającej tutaj rodziny kawalera Orderu Virtuti Militari.

Zbrodnia Katyńska

Po 17 września 1939 r. do sowieckiej niewoli trafiło ponad 200 tys. polskich jeńców. Szeregowi zostali zwolnieni, część trafiła do obozów pracy. Oficerów sowieci zamknęli w obozach NKWD w Kozielsku, Starobielsku i Ostaszkowie.

2 marca 1940 r. Ławrientij Beria skierował do Stalina notatkę, w której jeńców określił „wrogami ZSRR” i zaproponował ich rozstrzelenie. Plan szefa NKWD został zaakceptowany przez politbiuro. Trzy dni później wydało ono tajną decyzję o zamordowaniu polskich oficerów. 22 marca Beria wydał rozkaz o "rozładowaniu" więzień NKWD.

Więźniowie z Kozielska mordowani byli w Lesie Katyńskim, ze Starobielska - w siedzibie NKWD obwodu charkowskiego, z Ostaszkowa - w siedzibie NKWD obwodu kalinińskiego. Sowieci zamordowali strzałem w tył głowy ponad 14,5 tys. polskich oficerów. Zakopali ich w zbiorowych mogiłach w lasach.

Życie stracili też przetrzymywani w więzieniach tzw. Zachodniej Ukrainy i Zachodniej Białorusi oficerowie, policjanci, działacze polityczni i społeczni, pracownicy wymiaru sprawiedliwości, urzędnicy państwowi. Z tzw. listy białoruskiej i ukraińskiej wiadomo, że zamordowanych zostało 7305 osób. Zbrodnia katyńska przyniosła zagładę elity wojskowej, społecznej i politycznej Polski.

13 kwietnia 1943 r. Niemcy poinformowali o odkryciu grobów w Katyniu. W 1946 r. to im sowieci starali się przypisać zbrodnię. Po wojnie Moskwa i komuniści w Polsce ukrywali prawdę o niej. W PRL cenzura blokowała wszelkie próby wskazania faktycznych sprawców. W kwietniu 1990 r. Rosjanie uznali swoją odpowiedzialność za zbrodnię. W roku 1992 r. Polska otrzymała kopie dokumentów dotyczących Katynia, w tym tajnej decyzji politbiura. Rosja wszczęła śledztwo, ale zakończyła je, uznając, że mord nie był ludobójstwem, a „zwykłym” przestępstwem, które uległo przedawnieniu.

Źródło: IPN

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera