Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ofiara księdza pedofila kontra diecezja [nowe fakty, wideo]

Iwona Marciniak
Radosław Brzostek
W Koszalinie ruszył dziś pierwszy w Polsce proces, w którym ofiara księdza pedofila, kołobrzeżanin Marcin K., żąda od diecezji koszalińsko - kołobrzeskiej 200 tys. za przestępstwo podległego jej księdza.

26 - letni dziś Marcin K. żąda zadośćuczynienia również od parafii św. Wojciecha w Kołobrzegu i od jej byłego proboszcza, Zbigniewa R. Mężczyzna, który nie jest już księdzem (ze stanu kapłańskiego wykluczył go niedawno papież Franciszek), od listopada ub. roku odsiaduje wyrok 2 lat za to, że przed ponad 13 laty, w latach 1999 - 2000, dopuścił się co najmniej 10 krotnego molestowania 12 - letniego wówczas Marcina i jeden raz złym dotykiem skrzywdził 14 - latka, Piotra K.

W piątek rano, przed oblężonym przez dziennikarzy Sądem Okręgowym w Koszalinie, Marcin K. pojawił się w towarzystwie mecenasa Jarosława Głuchowskiego z Fundacji Nie Lękajcie Się (dla ofiar przestępstw seksualnych, także tych popełnianych przez księży) i obserwatorki z ramienia Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka.

Współpracujący z nią prawnicy, działając pro bono (za darmo) przygotowali pozew i reprezentują Marcina K. Oprócz 200 tys. zł żądanych solidarnie od pozwanych (jeśli jeden z pozwanych zapłaci żądaną sumę, uwolni pozostałych od roszczeń), 26 - latek domaga się także przeprosin od każdego z trzech pozwanych, opublikowanych w Gazecie Wyborczej i tygodniku Newsweek.

Diecezję i parafię reprezentują mecenas Krzysztof Wyrwa z Piły, radca prawny Marcin Krajewski z Warszawy i koszaliński adwokat Ryszard Bochnia. W całości odrzucają pozew. - Tu nie ma podstaw do roszczeń - mówił nam mec. Krzysztof Wyrwa. - Gdyby diecezja lub parafia przed czynem wiedziała o przestępstwa popełnianych przez księdza, to można byłoby mówić o jakiejkolwiek odpowiedzialności.

A jak mówi, kuria dowiedziała się o czynach księdza w grudniu 2009 r., gdy sam Marcin K. zwrócił się do bpa Edwarda Dajczaka. Żądał wtedy od kurii 100 tys. złotych. Zbigniew R. Od roku nie był już proboszczem. Został odwołany a potem ukarany suspensą za podejrzenie o homoseksualizm. Biskup zdaniem mecenasa zachował się wzorcowo, bo wysłał Marcina K. do prokuratury.

W ubiegłym roku, już po wyroku na Zbigniewa R. , przelał na konto Marcina K. 2,4 zł na poczet terapii, której od kilku lat poddaje się 26 - latek. Marcin K. te pieniądze zwrócił. Adwokaci diecezji i parafii podtrzymują, że jedynym adresatem roszczeń może być Zbigniewa R.

Ale pełnomocnik odsiadującego wyrok Zbigniewa R., mec. Wiesław Breliński poinformował, że jego klient gotów jest zapłacić 2 tysiące złotych.

Marcin K. już składając pozew sugerował, że kuria musiała wiedzieć o występkach swojego kapłana, ale w sprawie karnej tego wątku nie poruszano. Nie pojawia się też w pozwie , bo adwokaci Marcina K. powołują się m.in. na artykuł 430 Kodeksu Cywilnego, który mówi o ryzyku odpowiedzialności osoby sprawującej nadzór nad podwładnym, jeśli ten ze swojej winy wyrządza szkodę.

Prawnicy Marcina K. posiłkują się też Kodeksem Prawa Kanonicznego, dowodząc, że mianowany przez biskupa proboszcz podejmuje opiekę nad powierzoną mu wspólnotą i to biskup powinien czuwać nad tym, aby proboszcz nie dopuszczał się nadużyć. Przywołują też niedawną sprawę policjantów ze Śląska, którzy zgwałcili kobietę. Zadośćuczynienie zapłacił jej Skarb Państwa. - Ale ksiądz nie dokonywał przestępstw, w ramach swoich obowiązków! - zbija ten argument Krzysztof Wyrwa. - Gdy po raz pierwszy zabrał mnie na plebanię, spotkał mnie na cmentarzu - rewanżuje się Marcin K. - Był w sutannie. Dlatego jako 12 latek zaufałem mu.

Proces odbywa się jawnie, wyjątkiem mają być rzadkie sytuacje, gdy poruszane mogą być wątki osobiste lub intymne. Tak było gdy niejawności zażądała przesłuchiwana jako pierwszy świadek matka Marcina K. 13 lat temu jej syn opowiedział o czynach księdza. Podobnie dyrektorce szkoły. Po wspólnej rozmowie, kobiety zdecydowały, by sprawy nie ruszać. Po matce Marcina K. zeznawał kołobrzeski dziennikarz Robert Dziemba, do niedawna również organista.

Jak zeznał, w 2006 lub 2007 r. zwrócili się rodzice innego chłopca, którego miał molestować Zbigniew R. Odesłał ich do prokuratury, ale i zawiadomił duchownego, swojego "informatora" wysoko postawionego pracownika kurii. W piątek odmówił sądowi podania jego nazwiska powołując się na tajemnicę dziennikarską. Od "informatora" miał jednak usłyszeć, że wiadomość o skłonnościach księdza trafiła do kogo trzeba. Świadek nie wiedział, czy chodziło o ówczesnego biskupa ordynariusza diecezji koszalińsko - kołobrzeskiej, dziś kardynała, metropolity warszawskiego Kazimierz Nycza.

Marcin K. oznajmił, że jak wynika z jego wiedzy, tym "informatorem" ma być były rzecznik kurii. 26 - latek chce złożyć wniosek o przesłuchanie duchownego, dziś proboszcza w Manowie, w charakterze świadka. Nim to nastąpi, przed sądem, już 12 września zeznawać będą m.in. dwaj dostojnicy kościelni: właśnie kard. Kazimierz Nycz i arcybiskup Marian Gołębiewski (ordynariusz diecezji koszalińsko - kołobrzeskiej w latach 1996-2004). Obaj zostaną wysłuchani w miejscu zamieszkania, podczas wideokonferencji. Obaj już wcześniej zaprzeczyli by pełniąc funkcję w diecezji koszalińsko- kołobrzeskiej mieli jakąkolwiek wiedzę na temat skłonności pedofilskich Zbigniewa R.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!